Okładka książki Sami sobie nigdy

Sami sobie nigdy

Wydawca: Lucky
wysyłka: 48h
ISBN: 9788365351661
EAN: 9788365351661
oprawa: oprawa: broszurowa
format: 13,5x20,5 cm
język: polski
liczba stron: 272
rok wydania: 2018
(1) Sprawdź recenzje
36% rabatu
21,09 zł
Cena detaliczna: 
32,90 zł
DODAJ
DO KOSZYKA
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 21,09

Opis produktu

Co wiesz o swoich
sąsiadach, oprócz tego, że palą papierosy na balkonie, w
niedzielę jedzą kotlety, a ci z góry przelewają kwiaty? O
anonimowości w blokowiskach, samotności w kłopotach i poszukiwaniu
bliskości, o chorobie i uzależnieniach Jednym słowem o
problemach, które każdego z nas spotykają, ale nie zawsze
dostrzegamy je u tych za ścianą. Komuś, gdzieś dzieje się krzywda, ale
nie wyrządzamy jej SAMI SOBIE... NIGDY.

Recenzje:

✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: FioletowaRóża
Powieści Anny M. Brengos mają to do siebie, że są dość krótkie, zwykle nie liczą nawet 300 stron, ale pamiętajmy, że to nie liczba stron decyduje o jakości tekstu. Jestem przekonana, że nieraz czytelnicy zauważyli, że tak zwany „grubasek”, czyli książka mająca nawet 500-600 stron była przegadana i mało wciągająca, podczas gdy coś znacznie krótszego wciągnęło nas bez reszty. Tak jest i tym razem- „Sami sobie nigdy” to coś bardzo mądrego, pouczającego, zmuszającego do osobistych refleksji. Wiem, że sama długo nie zapomnę tego, co tu przeczytałam.
Głównymi bohaterami są mieszkańcy tej samej kamienicy. Autorka nie operuje tutaj imionami, a jeśli tak, to robi to bardzo wybiórczo. Zastanówmy się jednak, czy imiona bohaterów są najważniejsze? Chyba nie, bo jakie ma znaczenie to, że kobieta ma na imię Anna, mężczyzna Jan, a mała córeczka Zuzia? Chyba żadne, nieprawdaż? Ale do rzeczy.
Początkowo poznajemy bardzo schorowaną młodą kobietę. Jej serce nie funkcjonuje w sposób prawidłowy, co jednocześnie zmusza ją do pozostania w domu. Praca jest dla niej teraz niemożliwa. Co więcej, jej serce zostało zniszczone także w sposób przenośny- otóż jej ukochany nie wyciąga do niej pomocnej ręki, tylko, mówiąc kolokwialnie, bierze nogi za pas, a na dodatek używa wobec niej bardzo nieeleganckich słów. Czy kobieta poradzi sobie sama? Czy może na kogokolwiek liczyć? Warto się o tym przekonać.
Ważni są tutaj także inni sąsiedzi wyżej opisanej postaci. Mężczyzna właśnie rozwodzi się ze swoją małżonką, ale powód rozstania nie jest tutaj oczywisty. Zwykle jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w literaturze to mąż jest tym złym, nieczułym, agresywnym potworem. Zwykle też potwór w ludzkiej skórze nie interesuje się swoim dzieckiem, ale portret samotnej matki jest chyba zbyt często powtarzany przez ludzi pióra. Anna M. Brengos postawiła więc na zupełnie odwrotną sytuację. Mężczyzna dwoi się i troi, by ich córeczka miała choć namiastkę normalnego dzieciństwa- ciężko pracuje, dba o dom, kocha córeczkę, a jego żona i tak woli zabawy, alkohol i bardzo nieadekwatne zachowanie. Dlaczego w późniejszej fazie to mężczyzna będzie robił wszystko, by odebrać żonie prawa rodzicielskie? Jakie traumy przejdzie ich mała, aczkolwiek szalenie bystra i mądra dziewczynka? Jest to bardzo dobrze rozwinięty wątek, który podwyższa ogólną notę powieści. Zresztą, wiele wypowiedzi dziewczynki rozczuli niejednego odbiorcę.
Nie chcę zdradzać wszystkiego, niemniej jednak autorka bardzo dobrze opracowała tę powieść. Po przeczytaniu lektury wielu czytelników, w tym ja, zada sobie mnóstwo psychologicznych pytań. Po pierwsze, czy zawsze możemy liczyć na pomoc sąsiadów lub rodziny? Czy w ogóle znamy mieszkańców swojego bloku? Czy Ty, drogi Czytelników, chodzisz jeszcze pożyczyć cukier do sąsiada lub sąsiadki? Kiedyś było to powszechne i naturalne działanie człowieka, a dziś trudno nawet usłyszeć dzień dobry na klatce schodowej. Co więcej, często słyszymy kłótnie w sąsiednich domach, ale czy interweniujemy? Czy rozumiemy, że tak blisko nas może dochodzić do tragedii, a konkretna osoba nie ma serdecznego domu, tylko przeżywa piekło? Ta książka jest idealnym przykładem na to, że patologia nie jest, niestety, żadnym archaizmem.
To, co jeszcze na długo zapamiętam, to bardzo szczera i dobitna wizja autorki dotycząca polskich szpitali, w szczególności SOR-u. Jeśli czytelnicy myślą, że seriale typu NA SYGNALE czy NA DOBRE I NA ZŁE ukazują nam prawdę, to bardzo, ale to bardzo się mylą. Sama niedawno wylądowałam nagle na oddziale, zatem spostrzeżenia autorki mogę uznać za smutne, ale stuprocentowo prawdziwe. Życie pacjenta to nie jest bajka- no, chyba że stać go na prywatne leczenie. Wtedy można mu tylko pozazdrościć.
„Sami sobie nigdy” jest bardzo dobrą powieścią, a mimo wielu literówek nie straciłam chęci do zagłębiania się w treści. Książka jest krótka, a zatem mogą przeczytać ją nawet najbardziej zapracowani ludzie. Tytuł także jest idealnie dobrany- dlaczego sobie nigdy nie zrobimy krzywdy, a innym tak? Ach, ważne jest też zakończenie, które z całą pewnością NIE należy do przewidywalnych. Ostatnie wersy dosłownie wbiły mnie w fotel, ale zapewne taki był zamysł autorki.
Polecam!
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj