Okładka książki W rytmie passady

W rytmie passady

Wydawca: Zysk i S-ka
wysyłka: 48h
ISBN: 978-83-65676-99-3
EAN: 9788365676993
oprawa: Miękka
format: 14x20,5 cm
język: polski
liczba stron: 392
rok wydania: 2017
(2) Sprawdź recenzje
33% rabatu
24,77 zł
Cena detaliczna: 
36,90 zł
DODAJ
DO KOSZYKA
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 24,77

Opis produktu

„Zapomnij o całym świecie, zapomnij, że stoję za twoimi plecami. Daj się ponieść muzyce. Otwórz się na ten rytm…” Julita, uczennica warszawskiego liceum, w niczym nie przypomina typowej nastolatki. Nie chodzi na imprezy ani na randki, nie spotyka się z przyjaciółmi. Żyje w cieniu wydarzenia z przeszłości, które nie pozwala jej zachowywać się tak jak klasowe koleżanki. Pewnego dnia otrzymuje propozycję, która może jej pomóc przełamać strach. Jedyne, co musi zrobić, to zatańczyć w konkursie kizomby. Marcel jest tancerzem i instruktorem, który zaraża swoją pasją innych w szkole tańców latynoamerykańskich. Jego życie ulega całkowitej przemianie, kiedy dowiaduje się o chorobie matki. Światełkiem w tunelu okazuje się konkurs tańca, w którym mężczyzna postanawia wystartować. Wygraną chciałby przeznaczyć na pomoc matce. Dwoje obcych sobie ludzi zaczyna łączyć jedno pragnienie, chociaż każde z nich postrzega zwycięstwo w zupełnie innym wymiarze. Wydaje się, że Julitę i Marcela dzieli przepaść, której nie można pokonać, a jednak… W tańcu i miłości wszystko może się zdarzyć.

Recenzje:

✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Hanna
Całość na moim blogu: http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/2017/05/43-w-rytmie-passady-anna-dabrowska.html#more

Są takie chwile w życiu czytelnika, że gdy natrafia na okładkę książki, a następnie zapoznaje się z jej opisem to już wie, że po prostu musi poznać tę historię. Ja tak właśnie miałam z W rytmie passady – Anny Dąbrowskiej.


Można powiedzieć, iż historia rozpoczyna się „z przytupem”. Już na wstępie poznajemy Julitę Poll (główną bohaterkę) i jej szaloną przyjaciółko – kuzynkę Olę Zawadzką. Dziewczyny są przeciwieństwem. Julita jest nieśmiałą, skromną nastolatką i uczennicą warszawskiego liceum. Mieszka z mamą. Nie chodzi na imprezy, a tym bardziej na randki. Jest pośmiewiskiem wśród rówieśników. Zawsze trzyma się na uboczu. Czas wolny spędza wśród książek, kolorowanek, a od pewnego czasu też na sali treningowej, oczywiście za namową Olki. Już na początku lektury można wywnioskować, iż Julita dźwiga ciężki bagaż doświadczeń, a jej przeszłość nie należy do beztroskich. Demony przeszłość, nie dają o sobie tak łatwo zapomnieć. Brzemię, które nosi każdego dnia przypomina jej o strasznych wydarzeniach, które miały miejsce trzy lata temu. Co takiego wydarzyło się w życiu dziewczyny, iż wciąż odczuwa paniczny strach, ból, wstyd, a każdy dotyk i stresująca sytuacja powoduje, iż wstrząsają nią torsję? Prawdę zna tylko Ola, a mama Julity musiała zadowolić się zupełnie innym przebiegiem tych wydarzeń...Julita i Ola uczęszczają dwa razy w tygodniu na treningi tańca i fitnessu połączone z zumbą w starym magazynie. Kiedy pewnego dnia spóźnione wpadają na sale treningową, coś im nie pasuje. Zajęć nie prowadzi Karolina - ich stała trenerka, tylko tajemniczy przystojniak - Kuba. Chłopak gdy tylko zobaczył Julitę na sali, od razu swoją uwagę skierował właśnie na nią. Dziewczyna jednak nie ma ochoty być jego obiektem westchnień, a tym bardziej nie ma ochoty zawierać nowych znajomości. Aczkolwiek absolutnie nie zdaje sobie sprawy z tego, iż ta dociekliwa obserwacja przez nowego instruktora, spowoduje pojawienie się w jej życiu pewnego mężczyzny... Mianowicie Marcela Ruckiego – przystojnego, dwudziestoośmioletniego nauczyciela tańców latynoamerykańskich. Mężczyzna nie zawsze traktował swoje życie na poważnie, i nie zawsze podejmował słuszne i właściwe decyzje... Kiedyś w jego życiu liczyła się spontaniczność. Jednak kiedy dowiedział się, iż jego matka jest poważnie chora, zmienił się diametralnie. Można powiedzieć, iż wydoroślał. Tak bardzo chciałby aby jego mama wyzdrowiała. Aczkolwiek zdobycie pieniędzy na jej leczenie graniczy z cudem... Jednak Kuba wpada na całkiem dobry pomysł. Wymyślił jak może pomóc swojemu koledze w zdobyciu pieniędzy dla matki. Marcel musi tylko wystartować w konkursie tańca z amatorką. A amatorką ma być właśnie Julita. Czy Julita zgodzi się takie wyzwanie? Kizomba to intymna i bliska gra dwóch ciał... Czy dziewczyna będzie w stanie pokonać swoje lęki? Czy nauczy się tego tańca w trzy miesiące? Czy będzie potrafiła w końcu komuś zaufać znieść jego dotyk? I czy wyzna mu prawdę o swojej druzgocącej przeszłości? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te i inne pytania, które już pewnie zrodziły się w Waszych głowach to koniecznie musicie przeczytać całą książkę!


Fabuła może wydawać się Wam trochę banalna. Dziewczyna z bagażem doświadczeń poznaje chłopaka, mają razem zatańczyć i wygrać konkurs, aby matka chłopaka wyzdrowiała. Musze jednak przyznać, że w tej książce, nic nie jest banalne. Cała fabuła odchodzi od schematu. Nie ma przewidywalnych wątków. Nic nie jest takie, jakby wydawać się mogło. To co Autorka robi z czytelnikiem nie mieści się w głowie! Czytając W rytmie passady układałam sobie różne scenariusze, ale nic się nie sprawdziło. Wówczas tak bardzo się ucieszyłam. Anna Dąbrowska, mówiąc trochę kolokwialnie odwaliła kawał dobrej roboty! Ta książka, jest jeszcze lepsza od poprzedniej, a co to dopiero będzie dalej...


Z każda kolejną stroną W rytmie passady byłam zaintrygowana, zaciekawiona. Tak bardzo chciałam ją przeczytać szybko, aby poznać zakończenie, ale były takie momenty, że po prostu musiałam odłożyć na chwilę książkę, aby zaczerpnąć tchu. Mówię Wam, taka lawina emocji, na wszystkich 392 stronach… Bardzo sobie cenię styl pisania Anny Dąbrowskiej. Autorka kapitalnie tworzy plastyczne opisy, a także z dużą swobodną buduje rzetelne dialogi. Anna posługuję się również pięknym i bogatym językiem. Rewelacyjnie stopniuje napięcie, a każdą stronę czyta się z niecierpliwością i nieostającym zaciekawieniem.


Cieszę się, że Autorka ponownie postawiła na dwutorowy przebieg wydarzeń. Za pomocą takiego rozwiązania, bohaterowie odsłaniają przed czytelnikiem swoje głęboko skrywane myśli i uczucia, i stają się czytelnikowi bliżsi. Zdecydowanie jest to duży atut tej książki. Kolejnym plusem tej powieści, jest to, iż Autorka w sposób autentyczny opisała traumę Julity. Tak bardzo się ucieszyłam, jak pojawił się taki fragment. Z zapartym tchem śledziłam relacjonowana wydarzenia z przeszłości Julity. To co ją spotkało, wywołało w mnie ogromny ból, smutek i rozpacz. Autorka w bardzo wnikliwy sposób, przedstawiła ten fragment, nie bała się tego. Jestem niezmiernie usatysfakcjonowana. Zdecydowanie podnosi to wartość książki. Pewnie sobie myślicie sobie, iż wnikliwy opis druzgocącej przeszłość Julity to jedyny moment kiedy autorka mnie pozytywnie zaskoczyła, wywołała ciarki na moim ciele, muszę Was wyprowadzić z błędu! Gdzieś tam podświadomie zdawałam sobie jednak sprawę, iż zakończenie będzie jeszcze bardziej przygnębiające, ale to co przygotowała dla czytelników Anna Dąbrowska „po drodze” to… No po prostu brak mi słów! Coś niesamowitego. Wstrząs, szok, poruszenie i ogromne niedowierzanie…


W książce nie ma przypadkowym wątków, a emocje z niej bijące są tak bardzo realistyczne. Autorka świetnie skonstruowała bohaterów, są rzeczywiści, barwni i wyraziści. Ponadto imponujący jest również intensywnie skonstruowany wątek miłosny, który nadaje powieści piękne barwy. Imponujący jest prolog, imponujący jest punkt kulminacyjny, imponujące jest zakończenie. Ogólnie rzecz ujmując – całość jest imponująca! Po skończonej lekturze długo jeszcze trzymałam książkę w swoich objęciach, jakbym naprawdę wierzyła w to, iż jej cały urok, czar i piękno po prostu we mnie wsiąknie i wtedy staniemy się jednością. Ta książka pozostanie w moim serce na długie, długie lata... Anna Dąbrowska tak mnie zaskoczyła, że po lekturze napisałam do niej i zakomunikowałam jej, że przy najbliższej okazji ją uduszę za to co ze mną zrobiła i za to co zrobiła z bohaterami. Epilog oczywiście powalił mnie na kolana, wywołał ciarki na moim ciele, i dał tyle do myślenia...


Czy macie tak, że czasami po przeczytaniu jakiejś książki, siedzicie jeszcze kilka chwil wbici w fotel, czy w kanapę, krzesło nie poruszacie się i popadacie w zadumę, nostalgię? Brakuje Wam jakichkolwiek słów i postanawiacie przeanalizować, to co przed chwilą zostało Wam opowiedziane? Nie potraficie przejść do porządku dziennego, nie wiecie co ze sobą zrobić, bo cały czas przeżywacie historie zawartą na stronach powieści, która wywołała w Was wachlarz uczuć, niepowtarzalnych emocji? Jak tak właśnie miałam z W rytmie passady. Historię Julity i Marcela po prostu przeżywa się całą sobą. Przepraszam wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w książce przeżywa się całym sobą… Te emocje, które wywołuje w czytelniku Autorka wpadają do naszego krwiobiegu i nie sposób się ich tak po prostu pozbyć. Lektura godna podziwu, a satysfakcja oczywiście gwarantowana (ale to już chyba pisałam prawda?) Książka rozdziera duszę, porusza do granic możliwości i niszczy emocjonalnie. Kocham tę historię całym moim sercem. Koniecznie musicie ją przeczytać, choćby się waliło i paliło.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Kto czyta - nie pyta
Każdy z nas toczy jakaś walkę... Jedni walczą o awans, inni o rodzinę, a jeszcze inni o zdrowie. W książce Anny Dąbrowskiej bohaterowie walczą o normalność i prawdziwą miłość, nie tylko do tańca.
Akcję śledzimy z dwóch różnych perspektyw: zagubionej Julity i pewnego siebie Marcela. Dzięki temu poznajemy ich emocje i spojrzenie na toczące się wydarzenia, które każde z nich interpretuje inaczej. To właśnie jest w ludziach niesamowite: patrzymy na to samo, a czujemy i widzimy zupełnie różne rzeczy! Bohaterowie na naszych oczach zmieniają się w zupełnie inne osoby i krok po kroku poznają siebie nawzajem, budząc gorące uczucie.
Jak wiadomo, nie może być nigdy idealnie... Momentami w książce jest dla mnie za słodko, a Marcel jest tak do bólu idealny, że aż drażniący. Jasne, czasem się denerwuje i potrafi być niemiły, ale jak na mężczyznę, który potrzebuje pieniędzy, ma stanowczo zbyt wiele cierpliwości dla Juli. Szczerze mówiąc, ja bym ją zostawiła już po paru pierwszych spotkaniach. Julita ma raptem osiemnaście lat i zupełnie nie radzi sobie sama ze sobą, a tym bardziej ze starszym i pioruńsko przystojnym tancerzem. Dlatego też jej zachowanie bywa irytujące, choć, jak możemy się przekonać pod koniec książki, trudno jej się dziwić, że boi się mężczyzn i reaguje paniką. Zabrakło mi również wątków pobocznych, ale z drugiej strony dzięki temu, że ich nie ma, bardziej skupiamy się na historii Julity i Marcela.
Mam wrażenie, że w tej książce odnajdzie się przede wszystkim młodzież: równie zagubiona i niepewna swojego jutra i własnych emocji. Dla bohaterów W rytmie passady wiele uczuć jest zupełnie nowych, w tym również miłość, zazdrość i pożądanie, więc młodsi czytelnicy na pewno odnajdą w nich cząstkę siebie.
Anna Dąbrowska zabiera nas do świata pełnego pasji i walki o lepsze jutro. Jula próbuje pokonać swoje demony, a Marcel walczy o życie ciężko chorej matki. Łączy ich jedno: chęć pokonania własnych granic. Książka już od pierwszych stron porywa w wir tańca, porusza do głębi i zmusza do refleksji nad tym, co tak naprawdę jest ważne w życiu. W rytmie passady to piękna opowieść o miłości, poświęceniu i odnajdywaniu samego siebie w czasach pełnych pośpiechu i konsumpcjonizmu. Jestem pewna, że kiedy już zaczniecie czytać, nie będziecie mogli przestać!
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj