Okładka książki Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu

Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu

wysyłka: niedostępny
ISBN: 978-83-276-2071-2
EAN: 9788327620712
oprawa: Miękka
format: 14.5x21.5cm
język: polski
liczba stron: 400
rok wydania: 2016
(2) Sprawdź recenzje
Wpisz e-mail, jeśli chcesz otrzymać powiadomienie o dostępności produktu
44% rabatu
20,74 zł
Cena detaliczna: 
36,99 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 20,81

Opis produktu

Zerkam niespokojnie na widownię. Czy znajdę dość sił, by opowiedzieć ludziom o moim synu? Jeremy był dobrym, wrażliwym chłopcem, kochałam go tak, jak potrafią tylko matki. Mam poczucie winy, bo daleko mi do ideału. Za długo tkwiłam w związku z jego ojcem-katem, który terroryzował mnie przez lata. Nie zawsze ogarniałam rzeczywistość, czasami przytłaczała mnie proza życia. Nie było mi łatwo pracować na dwa etaty, opiekować się chorą matką, która przestała być sobą, i znosić zmienne nastroje nastoletniej córki. Ból po stracie syna nigdy nie zelżeje, ale wciąż mam dla kogo żyć. Co cię nie zabije, to cię wzmocni… Mój syn umarł 1 stycznia 1995 roku. Minęło dwadzieścia lat, a ja stoję przed grupą obcych ludzi, by im o nim opowiedzieć. Głęboki wdech. Zaczynajmy.

Recenzje:

✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Półka na książki


Trudno jest czytać książkę autora, który już raz doprowadził cię na skraj histerii. Który rozśmieszał, snuł cudowną opowieść i raz za razem łamał serce. Trudno jest nie oczekiwać czegoś jeszcze lepszego, chociaż równie głupim i niemożliwym jest tego oczekiwać, skoro lepsze już być po prostu nie może. Trudno jest czytać taką książkę i non stop nie porównywać jej z poprzedniczką, nie wstrzymywać oddechu i nie czekać na wielki przełom.
Co jednak, jeśli ten przełom nigdy nie nastąpi?


"Jeremy nie żyje" - mówi Maisie Brennan.
Dwadzieścia lat po śmierci syna staje przed publicznością, gotowa podzielić się z całkowicie obcymi ludźmi historią swojego życia. Opowieścią o najgorszych i najboleśniejszych chwilach, o strachu, niepewności i sercu, które więźnie w gardle. O stracie, która zmienia wszystko i wydaje się być niemożliwą do przeżycia.
Przy boku Maisie staje też garstka bliskich jej osób, które są częścią jej przeszłości i pragną być obok w przyszłości. Wszyscy oni pomagają nam poznać prawdę i znaleźć odpowiedź na jedno, zasadnicze i bolesne pytanie.
Co się stało z Jeremy'm?



Nienawidzę spoilerów.
Poważnie. Drażnią mnie i odbierają całą radość z czytania książki i poznawania nowej historii. Dlatego też wydawać by się mogło, że tendencja McPartlin do zdradzania finału każdej opowieści już na samiutkim jej początku sprawi, że będę omijała ją z daleka. Tymczasem co się okazuje?
To, że uwielbiam Annę McPartlin.
Uwielbiałam jej "Ostatnie dni Królika" i teraz równie mocno pokochałam "Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu". Obie powieści napisane są w charakterystycznym dla Anny stylu, lekkim i czasem sarkastycznym; obie posiadają też genialnie wykreowanych bohaterów. Co istotne (i nie ukrywajmy, dosyć rzadko spotykane), McPartlin nie skupia się wyłącznie na postaciach pierwszoplanowych; także te poboczne i pozornie mniej znaczące są przedstawione w sposób, który nie pozwoli czytelnikowi pozostać wobec nich obojętnym.Tym razem serwuje nam dobrotliwego (i wciąż BARDZO męskiego) sierżanta, puszczającą bąki i cierpiącą na demencję babcię; między nimi pojawia się też wiecznie buntująca się siostra Jeremiego i tyran, który zapomniał, że jego ofiara nie jest już ofiarą. Razem z nimi jesteśmy świadkami dramatu Maisie i razem z nimi uczestniczymy w poszukiwaniach jej syna. Od czasu do czasu mamy także wgląd w to, co Jeremy robił tego tragicznego dnia. Przyznam, że na początku powieści byłam lekko zawiedziona; czekałam na coś, co mną wstrząśnie, co poruszy tak, jak historia Królika. I wiecie co? Doczekałam się. Ostatnie rozdziały dosłownie mnie poraziły. Dotknęły tak bardzo, że prawie nie byłam w stanie doczytać tej książki do końca, bo obraz przed oczyma zamazywały mi łzy, które płynęły, płynęły i nie wiadomo dlaczego nie chciały przestać. Kiedy wyjaśniała się cała tajemnica; kiedy dowiedziałam się dlaczego i jak umarł Jeremy - nie chciałam tego wyjaśnienia. Nie przyjmowałam do wiadomości, że to, co podejrzewałam od kilku minut naprawdę się wydarzy. Że to, czego się obawiałam, naprawdę spotkało tego dobrego i niezwykłego chłopca. Byłam zrozpaczona i zawiedziona, i tak bardzo, bardzo współczułam Jeremy'emu. Jeremy'emu i wszystkim osobom jak on, którzy nie mogą być sobą, bo bycie sobą razi innych. Nikt, absolutnie nikt oprócz nas samych, nie powinien decydować o tym, kim mamy być.



O ile "Ostatnie dni Królika" w gruncie rzeczy nie słały żadnego przesłania, a były jedynie zapiskami z pożegnania się pewnej rodziny, o tyle druga powieść McPartlin porusza naprawdę ważny temat - ważny problem? - i naprawdę otwiera oczy na wiele spraw. Daje nam lekcję tolerancji, czasem zawstydza, czasem skłania do refleksji, a na pewno zmusza do rozliczenia się z własnym sumieniem. Mówi o tym, by nie oceniać i nie krytykować. By nie planować komuś życia; nie wzdrygać przed tym, co inne i nie zmuszać do szaleńczego poszukiwania jednego tylko miejsca, gdzie ten ktoś mógłby być szczęśliwy.
I o tym, żeby sprawić, by cały świat był właśnie takim miejscem.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Thievingbooks
Autorka opisała historię zwykłej rodziny, która została potraktowana przez los naprawdę okrutnie i spotkało ją wiele złego. I niech nikt mi nie mówi, że tyle nieszczęście na raz jest niemożliwe - nie znacie powiedzenia, że gdy coś się wali, to wali się wszystko dookoła? Jeśli nie, na pewno poznacie znaczenie tych słów właśnie w tej powieści.

Musicie poznać całą lekturę, by dojrzeć w niej przesłanie. A jeśli już zrozumiecie co chciała przekazać Wam autorka - zaniemówicie. Wiem to z własnego doświadczenia, bo - nie wspominając już o przepłakaniu co najmniej dwudziestu ostatnich stron - do teraz nie potrafię się otrząsnąć po tym co przeczytałam. Jest mi tak strasznie, niewyobrażalnie przykro, że bohaterów tej książki spotkał taki los i czuję się zupełnie bezradna w stosunku do otaczającego nas świata.

Właśnie takie książki powinny trafić do kanonu lektur szkolnych - proste, szczere i tak piekielnie intensywne w swoim przesłaniu, że niemal niemożliwe. Jak to jest, że autorka najpierw przedstawia nam prawdziwych, wiarygodnych bohaterów, do których od razu się przywiązujemy, a później powoli i - jak się okazuje - bardzo boleśnie prowadzi nas do zaskakującego rozwiązania? Przygotujcie się na mądrą historię i morze łez, to nieuniknione. Gorąco polecam!
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj