Dwór mgieł i furii
Autor:
Sarah J. Maas
Wydawca:
Uroboros
wysyłka: niedostępny
ISBN:
978-83-280-2175-4
EAN:
9788328021754
oprawa:
Miękka
format:
135x205x47mm
język:
polski
Seria:
DWÓR CIERNI I RÓŻ
liczba stron:
768
rok wydania:
2020
(7) Sprawdź recenzje
42% rabatu
26,25 zł
Cena detaliczna:
44,99 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 26,25 zł
Opis produktu
Między światłem a ciemnością
Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie. Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeńtwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina - Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że... to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić? Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie. Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż! Nie zaśniesz, nim nie odkryjesz wszystkich sekretów! Recenzje:✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Czytanie Naszym Życiem
Druga część "Dworu cierni i róż" została okrzyknięta jedną z najlepszych książek dla młodzieży, która w stu procentach przebiła pierwszą część. "Dwór cierni i róż" bardzo mi się spodobał. A jak wypadła druga część? Sarah J. Maas kolejny raz zaskakuje czytelnika niesamowitym stopniowaniem napięcia, nietuzinkową fabułą oraz wyrazistymi bohaterami. Dodając do tego świetny styl pisania można zaryzykować stwierdzenie, że ta autorka jest jedną z najlepszych (o ile nie najlepszą) pisarką książek fantasy. "Dwór mgieł i furii" oczarował mnie przede wszystkim wątkiem miłosnym, który moim zdaniem ewoluował. W poprzedniej części było bardziej cukierkowo, mało prawdopodobnie i po prostu nieco kiczowato. Natomiast w drugiej części wątek ten jest poprowadzony bardzo starannie, uczucie rozwija się w odpowiednim tempie, co czyni je bardzo wiarygodnym. Muszę również wspomnieć o dawce dobrego humoru, który znajdziemy w dialogach. Niejednokrotnie zaśmiewałam się podczas czytania tej książki, ponieważ Sarah J. Maas unika przesłodzonych rozmów bohaterów, co bardzo mi się podoba. Zamiast nieustanych wyznań miłosnych czytelnik może delektować się sarkazmem, dowcipami czy konkretnymi wyznaniami. Uważam, że takie rozwiązanie jest bardzo dobre. "Dwór mgieł i furii" u większości czytelników wzbudził takiego kaca książkowego, że od razu musieli kupić trzecią część, która jest dostępna w wersji anglojęzycznej już od maja br. Muszę przyznać, że książka kończy się w takim momencie, że sama chętnie od razu poznałabym dalsze losy bohaterów... Ale szczerze mówiąc, pierwsza część bardziej mi się podobała ze względu na więcej akcji. Druga część, choć obszerniejsza, jest jednak mniej obfita w zapierające dech w piersi wydarzenia. Nie znaczy to, że jest gorsza, ale ja jednak wolę "Dwór cierni i róż". Z niecierpliwością czekam na kolejną część w polskiej wersji językowej. Jeżeli jeszcze nie czytaliście "Dworu mgieł i furii" koniecznie musicie nadrobić zaległości. Gwarantuję, że książka zafunduje Wam wiele godzin przyjemności i... kaca książkowego! :) ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Dominika Jachimowska
Po tym, jak Feyrze udało się ocalić Prythian i wyjść cało ze starcia z Amaranthą, już jako nieśmiertelna fae trafia z powrotem na Dwór Wiosny. Wkrótce ma poślubić Tamlina i wieść długie i szczęśliwe życie u jego boku. Wszystko to, o co Feyra walczyła, w końcu stało się prawdziwe, jednak ona sama nie czuje się szczęśliwa. Nigdy nie chciała żyć jak księżniczka, uwięziona w ogromnym pałacu. W dodatku wciąż męczą ją koszmary, które nie dają jej zapomnieć o zbrodni, jaką popełniła, aby wyzwolić Prythian. Książę Dworu Nocy, Rhysand, nie zapomniał także o zawartej umowie - Feyra musi spędzać cały tydzień każdego miesiąca jako gość lub niewolnica na jego dworze.
Tej książki nie można zignorować. Pojawia się ostatnio w każdym najodleglejszym zakątku blogosfery i zdobywa opinie co najmniej tak pochlebne jak Dwór cierni i róż. Słyszałam nawet niemało głosów o tym, że zdecydowanie przerasta poziomem pierwszy tom serii. Przez te wszystkie ohy i ahy nie miałam najmniejszych wątpliwości, że ta książka będzie czymś niezwykłym. Nawet nie przyszło mi na myśl, że będę miała z nią jakikolwiek problem. A jednak - początkowo miałam. Fala uwielbienia nie nadeszła, akcja mnie nie porwała, a historia przewijała się przed moimi oczami bez większego efektu. Książka nie była zła, o nie, po prostu zabrakło mi tego, o czym wszyscy mówili - szaleńczego tempa, gorącego romansu oraz mrocznego i kradnącego serce Rhysanda. Taki stan maleńkiego rozczarowania trwał mniej więcej do... 500 strony. Jest mi naprawdę bardzo przykro, że musiałam czekać tak długo na rozwój akcji, bo gdyby od samego początku porwała mnie ona tak, jak stało się to później, mielibyśmy niekwestionowaną kandydatkę na najlepszą książkę roku. Ale jeszcze zanim przejdziemy do zachwytów... Po lekturze Dworu cierni i róż byłam w znacznie mniejszym, w porównaniu do zwolenników Rhysa, kręgu wielbicieli Tamlina. Naprawdę dziwiłam się tym, którzy zachwycali się Księciem Nocy, a Tamlin wydawał mi się doskonały, warty całej walki i poświęcenia, jakie wykonała dla niego Feyra. Ale w drugim tomie serii bohaterowie się zmienili. Tamlin stał się nieczułym i apodyktycznym draniem, w którym ciężko było ujrzeć czarującego Księcia Wiosny. Feyra, zapewne przez przebywanie w zamknięciu, chwilowo utraciła swoją wolę walki i butność. Na samym początku czułam więc tylko głęboką irytację zachowaniem Tamlina i ogromne współczucie dla Feyry. W takiej sytuacji nie wiedziałam już kogo lubić, a kogo nie. W dodatku pojawił się tajemniczy Rhysand, który tak mnie ostatnim razem irytował... Zdecydowana większość czytelników była pod ogromnym wrażeniem bohaterów, a przede wszystkim Rhysa. A ja, owszem, kiedy już przyzwyczaiłam się do nowego porządku wśród bohaterów (w końcu miałam na to ponad 700 stron, nie?), to zaczęłam zauważać wiele ich znakomitych cech. Feyra znów dała pokaz niezwykłej waleczności i po raz kolejny udowodniła, że jest gotowa poświęcić wszystko dla tych, których kocha. Rhysand okazał się dużo głębszą i bardziej złożoną postacią niż się spodziewałam. Pełen mroku, pełen tajemnic, z ogromem dobra skrywanego pod maską złego księcia. Każde z osobna - Feyra i Rhys - zrobili na mnie ogromne wrażenie. Ale oboje razem? Już niekoniecznie. Za każdym razem, kiedy wyobrażałam sobie Feyrę i Rhysanda razem, jako władców Dworu Nocy, coś mi nie grało. Czy ktokolwiek miał podobne odczucia? Teraz czas w końcu, aby posypały się pochwały. Racja, pierwsze 500(!) stron mnie nie powaliło, ale kolejne 250 zrobiło to znakomicie. Aż tak, że jestem gotowa wybaczyć autorce niemrawy początek, bo druga część książki była po prostu zachwycająca. Sarah J. Maas ma to do siebie, że potrafi zaskakiwać. Jakiekolwiek wcześniejsze przewidzenie losów bohaterów jest w zasadzie niemożliwe, pisarka zwyczajnie rzuca nam w twarz zapierającymi dech w piersiach wydarzeniami. Chyba najgorszymi rzeczami w książkach są przewidywalność i mało wyraziste postacie, ale żadnej z nich nie znajdziecie w Dworze mgieł i furii. Nie mogę się jeszcze nazwać znawczynią twórczości Sarah J. Maas, bo jej Szklany Tron stoi nietknięty na mojej półce, ale za każdym razem, kiedy zbliżam się do końca książki jej autorstwa, pochłania ona cały mój świat i odwraca uwagę od rzeczywistości. Dosłownie, kiedy czytam czy to Dwór cierni i róż, czy Dwór mgieł i furii, mogłabym nie oddychać, nie spać i nie jeść (co jest zdecydowanie najtrudniejsze!), dopóki nie dotrę do ostatniego słowa tej historii. Czy tom drugi przebił poziomem tom pierwszy? Nie sądzę. Dwór cierni i róż wprowadził mnie w magiczny świat fae i stał się jedną z najlepszych książek zeszłego roku. Jego kontynuacja miała momenty gorsze i lepsze, co nieco zaważyło na mojej ocenie. Ale nie zapominajmy, że w dalszym ciągu jest to powieść absolutnie fenomenalna! Ta książka ma w sobie wszystko, czego poszukuje spragniony czytelnik: wyraziści bohaterowie, mroczne charaktery, walka światów, a nawet wątek romantyczny (który wprawdzie mnie nie przekonał, ale tak, istniał). Sarah J. Maas nie rozczarowuje. Po dosyć opornym początku nadeszła zaskakująca i warta wyczekiwania akcja. To, co wydarzyło się na ostatnich kilku dziesięciu stronach powieści zostawia w głowie jedno wielkie pobojowisko. Czegóż chcieć więcej? Z całego serca polecam tą kontynuację i z niecierpliwością czekam na zakończenie trylogii! booksofsouls.blogspot.com ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Tysiąc Żyć Czytelnika
Freya ma przed sobą kolejne wyzwanie. Wie, że nadejdzie coś wielkiego. Idzie wojna, której najprawdopodobniej nie zdołają uniknąć w żaden sposób. Dziewczyna chce się przygotować, jednak Tamlin jej nie pozwala. Uważa, że nadal jest krucha i nie poradziła by sobie na polu walki. Dochodzi do tego, że pojawia się tajemniczy bad boy... yyy... Rhys - książę Dworu Nocy i upomina się o dopełnienie obietnicy złożonej przez Freyę. Tydzień z każdego miesiąca. Nic nie może zwolnić dziewczyny z przysięgi... Co jednak zmieni nadchodzące niebezpieczeństwo?
Poza tym. Rhysand, Rhysand, Rhysand... Jeżeli chodzi o synonimy słowa 'kocham' to jego imię chyba wkroczy radosnym krokiem do mojego słownika. 'Rhysand cię!' Czyż to nie brzmi wspaniale i niesamowicie? A to dopiero smaczek, bo jedynie imię. Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo jest cudowny, nawet jeśli już za sobą macie pierwszy tom. A jeśli właśnie tak zrobiliście i nie jesteście przekonani do kupna drugiego... Większego błędu w tym roku nie popełniliście, uwierzcie mi. Żadne tutaj 'Czekam do polskiej premiery ostatniego tomu' nie pomoże. O nie, nie, nie. Wiktoria zaraz wam tutaj garścią słodyczy wyrzuci te niegodne i bezczelne myśli z głowy. Okej, czy to się opiera na romansie? NIE! (Chociaż w sumie to ja bym chciała...) Przygoda jest i to obecna, i nawet całkiem możliwe, że przez pierwszą połowę tej książki nie będą z waszych ust wyskakiwać serduszka jak bąbelki po zjedzeniu mydła. Potem? Ach, no przestańcie, kochana męska części widowni! My, kobiety, też musimy mieć dla siebie jakiegoś przystojniaka, którego słowa zawładną naszym sercem. No i na jakieś książki trzeba czekać tak mocno, by zapisywać ich daty premiery w kalendarzu... (Do premiery ostatniej części jeszcze niecałe 6 miesięcy! Ale pozycja już jest w moim kalendarzyku wpisana, o to to wy się nie martwcie.) Akcja jest idealnie rozplanowana. Nie brakowało mi niczego, w żadnym momencie książki. Szczególnie druga połowa książki przypadła mi do gustu, bo jestem starym romantykiem, ale wiecie - jak coś to pozostaje ta pierwsza, którą także kocham, ale już nie tak mocno... Przy tym wzrastają emocje. Też są tak zorganizowane, żebyśmy pod koniec mogli wrzeszczeć na pół wsi, że jeżeli premiera następnej części się nie przesunie o jakieś... pół roku to nie wytrzymamy nerwowo. Ale nie bój nic, kacyk książkowy będzie na następny dzień po przeczytaniu. Akurat tyle, ile potrzeba na nabazgranie zgrabnej i cudownej recenzji, napisanie do 20-30 osób o tym, że MAJĄ to przeczytać w ciągu godziny (chociaż wy zrobiliście to w parę dni) i umieranie z tęsknoty słuchając smutnych, rockowych lub też innych piosenek. Dobra, staram się skończyć, chociaż to strasznie ciężkie. Miłość moja do tej książki jest jak pasja. Cały czas się rozwija i pragnie więcej, i więcej przekazywać innym osobom. Dlatego też, nie czekajcie ani chwili. Piszcie w komentarzach i rozpływajcie się razem ze mną nad cudownością 'Dworu...'. A jeśli nadal nie przeczytaliście to możecie otworzyć słownik języka niemieckiego (na przykład na literce T, jak Tamlin), wybrać losowo trzy słowa i przysięgnąć na ich wartość, że a) przeczytacie tą książkę w jak najszybszym czasie i zakochacie się oraz b) przestaniecie uważać języka niemieckiego za mroczną magię. (Nie, no żartuję, b) to mój plan). Polecam, polecam, polecam, polecam i już nie umiem się doczekać, kiedy wam napiszę trzeci kilometrowy post - tym razem o ostatniej części i mam nadzieję, że książka ta okaże się najlepsza. Chociaż, jestem już tego pewna, rzeczywiście każda powieść pani Maas jest lepsza od swojej poprzedniczki. I tak trzymać! ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: BookParadise
"Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają."
Kiedy umierasz, pochłania cię wspaniała, słodka ciemność. Ale kiedy nie poddasz się, spotkasz na swojej drodze wiele stworzeń. Nie zabraknie w twoim życiu cierpienia, ale chwile szczęścia i radości wynagrodzą ci to wszystko. Miłość, przyjaźń, poddani, to będzie liczyło się dla ciebie. Z łani, staniesz się wilkiem i pokonasz wszelkie przeciwności losu. Wróg stanie się przyjacielem, a przyjaciel wrogiem. "Są różne rodzaje ciemności(...) Jest ciemność, która przeraża; ciemność, która koi; ciemność, która daje odpoczynek(...) Jest ciemność kochanków i ciemność skrytobójców. Staje się tym, czym jej nosiciel chce, żeby się stała; czym potrzebuje, żeby się stała. Sama z siebie nie jest ani zła, ani dobra." Po przeczytaniu "Dworu cierni i róż" nie mogłam doczekać się, aż pojawi się kolejny tom. Pierwszy tom bowiem wywołał u mnie niesamowitego kaca książkowego, wiele emocji, a także zaintrygował swoją fabułą. Świat Prythianu zaparł mi dech, a wydarzenia, które toczyły się tam skradły moje serce. Pokochałam bohaterów, doceniłam ich charaktery, pokochałam przygody, jakie ich spotkały i nie mogłam doczekać się, aż poznam dalsze ich losy. Sarah J. Maas ma w swoim piórze magnes, który przyciąga. Jej zakończenia sprawiają, że mam chęć walnąć głową o ścianę i obudzić się w momencie, gdy kolejny tom pojawi się na rynku. I kiedy w końcu mogłam dorwać w swoje rączki "Dwór cierni i róż", to nie potrafiłam oderwać się od niego. A gdy pozostało mi ostatnie sto stron do przeczytania, toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę, bowiem chciałam poznać zakończenie, a także nie potrafiłam rozstać się z bohaterami. Jest to ten rodzaj lektur, które sprawiają, że kocha się je całym sercem, pomimo ich wad. I tak właśnie pokochałam pióro Maas i wykreowany przez nią świat, że nie potrafię poradzić sobie z książkowym kacem, który pozostał po przeczytaniu drugiego tomu. "- On mnie kochał... wciąż mnie kocha, Rhysandzie. - Problemem nie jest to, czy cię kocha, tylko jak bardzo. Za bardzo. Miłość potrafi być trucizną." Zacznijmy jednak od bohaterów, bowiem wiem, że moja recenzja będzie dziś chaotyczna. Mam wam do przekazania tyle, że tak naprawdę ciężko zacząć mi od czegokolwiek. Ale dobra, bohaterowie. Feyra, po wydarzeniach, które miały miejsce pod Górą, stała się całkowicie inna. Już nie jest tą dziewczynką, którą każdy mógł pomiatać. Stała się silną i piękną kobietą, którą niestety dręczą koszmary przeszłości. Jest nieszczęśliwa i nie wie, czego chce, ale w jej żyłach tętni moc, której nie spodziewała się, i która ożywa od nadmiaru emocji. Żyje ze swoim ukochanym Tamlinem, który stał się nieznośnym stwrem. Otrzymała nowe, nieśmiertelne życie, z którym nie potrafi sobie poradzić. Jednak w jej życiu jest ktoś, wróg, który okazał się przyjacielem, i który zmieni wszystko. Przyjaciel stanie się wrogiem, a wróg sprzymierzeńcem. Hm, hm, hm... zawsze mam problem z głównymi bohaterkami, bo albo je lubię, albo nienawidzę. A Feyra jest tak pomiędzy nimi. Na początku ją lubiłam, akceptowałam jej wewnętrzne rozterki i użalanie się nad sobą. Pomyślałam "Okej, wiele przeżyła, rozumiem, jest jej ciężko". Później przyszedł moment "Mam chęć oderwać jej głowę". Jej wewnętrzne monologi i użalanie są nad swoim życiem zaczęły mnie poważnie wkurzać. Żaliła się i żaliła, a zamiast uciec od tego, co ją dręczy, od osoby, która trzymała ją w klatce, to ta płakała po nocach. Ale! Następnie Feyra zmądrzała i polubiłam ją. Stała się bestią, która miała w sobie ogień i pazur, który był w pierwszym tomie, potrafiła zawalczyć o siebie i w końcu przestała marudzić. I to mi się podobało. Stała się lepsza, mądrzejsza. I chociaż postępowała czasami lekkomyślnie, a jej obrażanie i wścibskość wkurzały mnie, to z drugiej strony fajnie było dzięki temu poznawać nowe informacje. A więc Feyra jest tak pomiędzy dla mnie, jednak za zakończenie ma ode mnie ogromnego plusa. Uwielbiam jej złą, koszmarną stronę! "- Jesteś wolna - powiedziała napiętym głosem. - Jesteś wolna. Nie bezpieczna. Nie chroniona. Wolna." Tamlin, tak bardzo go lubiłam w pierwszym tomie! Doceniałam jego szlachetne zachowanie, dbanie o swoich poddanych. Miałam go za przecudownego, mądrego, wspaniałego mężczyznę, którego bardzo polubiłam. Podobało mi się, jak troszczył się o Feyre, jak dbał o nią, zabiegał. A jak dowiedziałam się, że to była tylko bańka, która teraz pękła, byłam w ogromnym szoku! Tamlin się zmienił, stał się osobą, która zagubiła swoje wspaniałe cechy. Chciał posiadać wszystko, uważał, że to czego pragnie, ma stać się jego własnością. Chciał zniewolić Feyre, aby ta była jego klaczą rozpłodową. Już nie było między nimi tej pięknej miłości, która kwitła w pierwszym tomie. Tamlin stał się okrutną bestią, której szczerze nienawidzę. A jego poddani... niby tak ich kocha, a jednak pokazuje coś innego. Jego Dwór, Dwór Wiosny, jest miejscem fałszu i strachu i okazało się, że pozory mylą. Rhysand, o jak ja kocham tego fae wysokiego rodu! Od pierwszego tomu był moim ulubionym bohaterem. Pokochałam go już wtedy, za jego charakter oraz poczucie humoru, a teraz ta miłość do tego książkowego bohatera powiększyła się. Rhys jest bardzo mądrym mężczyzną, którego w tym tomie możemy poznać bliżej i od drugiej strony, tej dobrej, wspaniałe i kochanej. I chociaż ma swoje wady, to jest dla mnie takim ideałem. Dba o swoich przyjaciół i poddanych za wszelką cenę. Nie cofa się przed niczym, aby zadbać o nich. Jest niesamowicie inteligentny, a to co robi jest godne podziwu. Spodobała się mi jego otwartość i szczerość, pogląd na świat oraz cudowny charakter. Dodatkowym jego atutem jest poczucie humoru, które jest rewelacyjne. Uwielbiałam, gdy pojawiał się i rozśmieszał wszystkich swoim stylem bycia. Ogromnie go polubiłam i mam nadzieję, że nigdy nie zmieni się. "Wtedy pojawił się Rhysand. Uwolnił swoją magię, ukazując, kim naprawdę był. Jego moc wypełniała salę tronową, zamek, górę. Świat. Nie miała końca ani początku. Bez skrzydeł. Bez broni. Bez żadnego atrybuty wojownika. Elegancki i okrutny książę, za jakiego mieli go wszyscy inni. Dłonie trzymał w kieszeniach, a czarna tunika zdawała się pochłaniać światło. Na jego głowie spoczywała korona z gwiazd. Ani śladu mężczyzny, który pił na dachu. Ani śladu upadłego księcia klęczącego na swoim łóżku. Emanująca z niego siła groziła zmieceniem mnie pod ścianę. Oto był najpotężniejszy książę, jaki kiedykolwiek przyszedł na świat." W tym tomie poznajemy także Kasjana, Azriela, Morrigan, Amrene, czwórkę wspaniałych stworzeń, którzy chociaż kłócą się i ogromnie różnią się między sobą, to tak naprawdę są wspaniałymi przyjaciółmi, oddanymi wobec siebie, i potrafiącymi oddać wzajemnie za siebie życie. Bardzo ich polubiłam, intrygują mnie tajemnice, jakie w sobie skrywają i pragnę poznać ich bliżej. Każdy z nich ma brutalną historię, a tajemniczość skrywa ich prawdziwe oblicze. Szczególnie mocno polubiłam Azriela i to jego myśli chcę poznać. Mam zatem ogromną nadzieję, że kolejny tom przyniesie odpowiedzi na pytania, które kłębią się w mojej głowie. Bohaterowie są wspaniali, ale fabuła, to jest dopiero totalnie odjechana! Kocham świat, który wykreowała Maas, on jest taki wspaniały, tyle w nim tajemnic i rzeczy, których nie potrafiłabym wyśnić. To wszystko jest tak genialne, że z przyjemnością przeniosłabym się tam. Te wszystkie intrygi, wzajemna nienawiść, tajemnice, zróżnicowane stworzenia. To wszystko jest tak ciężko pojąć, Prythian jest ogromny, ale całość jest wspaniała, niesamowita i niepowtarzalna. Świat, który przedstawiła tutaj autorka jest po prostu nie do opisania. Ciężko wyrazić to wszystko, co odczuwa się podczas poznawania go. Ekscytacja, zamiłowanie, fascynacja, tego z pewnością nie brakuje. A to wszystko napędza tak niesamowitą akcję, która zaskakuje wielokrotnie. Ciągle coś się dzieje, emocje nie opadają, a ja siedziałam podczas czytania jak na szpilkach. Błagałam wręcz, aby nie zginął żaden z moich ulubionych bohaterów, aby nie zostali ranni. No i cóż... Maas zdecydowanie zmiotła mnie z powierzchni, a ja jednocześnie kocham ją i nienawidzę za to, co ona wyprawiła ze mną, bohaterami, fabułą. Ja nie wierzę w to, co wydarzyło się pod sam koniec, chociaż i wcześniej działo się wiele. Ale ten koniec! Koniec jest po prostu... genialny, wybuchowy, fantastyczny, przecudowny, niesamowity i super wystrzałowy, tak jak cała książka! Aż brakuje mi słów na opisanie emocji, jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Ta fabuła, niesamowity styl autorki, akcja, bohaterowie, całość jest po prostu kosmicznie genialna! Z całego serca polecam wam obie części. Kiedy zapoznacie się z tą serią, wasze serce będzie pękało i sklejało się, a kac książkowy jest murowany. Nie zabraknie emocji, fascynacji i pragnienia poznania dalszych losów bohaterów. Zachęcam do sięgnięcia, a z pewnością nie pożałujecie! Drugi tom jest jeszcze lepszy niż pierwszy. "Ukląkł na tych gwiazdach i górach wytatuowanych na jego kolanach. Nie ukłoniłby się przed nikim i niczym... Poza swoją towarzyszką. Kimś równym jemu." ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Paula
Akcja w Dworze mgieł i furii rozpoczyna się trzy miesiące po wydarzeniach spod Góry. Nie ma tu tak, że Feyra po okropieństwach, które się tam wydarzyły – żyje normalnie. O nie. Feyra zmaga się ze stresem pourazowym. Ciągle próbuje się z tym uporać. Jednakże mimo tego, że prześladują ją koszmary tamtych wydarzeń – nie załamuje się. To mi w niej podobało. Nie stała się delikatną, wrażliwą dzieweczką, nie trzeba obchodzić się z nią jak z jajkiem. Bardzo mi się nie podobało jednak zachowanie Tamlina. Nie będę się tu rozwodzić, bo nie chcę niczego zdradzać, ale on wydawał się być ślepy na to, co jego ukochana potrzebuje.
Jest jeszcze umowa między Rhysandem a Feyrą. Wydawać by się mogło, że Książę Dworu Nocy o tym zapomniał. Ale nie. Tydzień każdego miesiąca dziewczyna musi spędzić na Dworze Nocy. Tak jak to zostało ustalone pod Górą. Po przeczytaniu Dworu cierni i róż niby niezbyt lubiłam Rhysa, ale jednak nie potrafiłam wyrobić sobie o nim opinii. Ani dobry, ani zły. Jednak po kilku rozdziałach z nim, już wiedziałam, co o nim myśleć. I taka moja opinia – pokochałam go ;P „Prawda jest niebezpieczna. Prawda jest wolnością. Prawda potrafi łamać, naprawić i spajać” Często w seriach występuje motyw drugiej gorszej części. Wielkie brawa ode mnie dla Sarah, gdyż mistrzowsko to obeszła. Pierwsza część była genialna ale druga... druga powala ją na łopatki. Nie umiałam się oderwać. Chciałam czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Jak dobrze, że zaczęłam to w ferie. Świetnie przemyślana akcja, fabuła. I o dziwo, gdyż wątek miłosny występuje tutaj w dużej mierze – jest on... idealny. Nie jest przesadzony, przesłodzony. Nie ma tak, że po jednej rozmowie, już są zakochani. Nie. W Dworze mgieł i furii pojawiają się nowe postacie. Których (mam nadzieję, że się ze mną zgadzacie) nie da się nie polubić. Wszyscy w Wewnętrznym Kręgu Księcia są świetnie wykreowani. Bardzo mi się podobały dialogi między nimi. A szczególne między Rhysem a Feyrą. Bardzo często parskałam śmiechem. „Kiedy spędzasz tak wiele czasu uwięziony w ciemności, Lucienie, odkrywasz, że ciemność zaczyna patrzeć na ciebie.” Podczas całej historii odczuwałam chyba wszystkie emocje. Radość, rozbawienie, ale też strach, przerażenie, żal i smutek. Cieszyłam, śmiałam się, smuciłam razem z nimi. Były też momenty, kiedy się o nich bałam. Gdy czytałam, wprost zapominałam, że czytam. Czułam się jakbym była częścią tych wydarzeń. Nawet jak odłożyłam książkę, moje myśli krążyły tylko wokół niej. Największą mieszankę emocji czułam jednak na zakończeniu. Ludzie. W jednym momencie myślałam, że skończy się dobrze, za chwile, że źle, a za chwile znowu, że dobrze. Masakra. Już chciałam płakać (znaczy... ja nie płaczę na książkach, ale byłam blisko) a tu ogromne zaskoczenie. To trzeba przeczytać, żeby zrozumieć. Ostatecznie zakończenie mnie zadowoliło. Mogło być lepsze, ale mogło być też gorsze. „Miłość – miłość mogła być zarówno lękiem, jak i trucizną” Teraz tak patrzę i widzę, że mi tu niezła lektura wyszła z tej recenzji. Wybaczcie mi, ale naprawdę starałam się zawrzeć tylko najważniejsze fakty, spostrzeżenia. I tak nie przekazałam Wam wszystkiego, co chciałam. Ale spokojnie - już kończę. Jeśli czytaliście Dwór cierni i róż i się wahacie czy przeczytać Dwór mgieł i furii... Ludzie, czytajcie! To jest takie genialne. Wiem, że się tu tylko zachwycam – ale takie jest moje wrażenie. Minusów w tej książce żadnych nie znalazłam. Tego się nie da opisać. To po prostu trzeba przeczytać. Całe szczęście, że trzecia część w Polsce ma wyjść jeszcze w tym roku, bo ja nie wiem, czy bym dała radę czekać rok, czy dłużej. zabookowanyswiatpauli.blogspot.com ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Josha
moonybookishcorner.blogspot.com
Właśnie macham do Was z Księżyca...Tak, właśnie tam wysłała mnie ta książka. Jeśli ktokolwiek uważa, że "Dwór róż i cierni" było genialną książką...Przeczytajcie "Dwór mgieł i furii" i na pewno dołączycie do mnie tutaj w Kosmosie. Czy mogłabym prosić o lepszy sequel? Czy mogłabym prosić o więcej emocji i przeżyć? Czy mogłabym prosić o więcej łez? Ta książka dała mi to wszystko nawet w nadmiarze. Nie wiem, czy jestem w stanie jakkolwiek ułożyć moje myśli. Sarah J. Maas, wygrywasz wszystko. "Między światłem a ciemnością rozgrywa się walka, w której stawką są losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie... Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie. Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeństwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina – Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że… to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić? Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie. Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż! Nie zaśniesz, nim nie odkryjesz wszystkich sekretów!" Tu muszę przyznać całkowitą rację autorowi tego opisu. Nie potrafiłam zasnąć przez tę książkę, bo tak bardzo pragnęłam dowiedzieć się wszystkiego. Ale jednocześnie czytając tę książkę, myślałam tylko o tym, jak bardzo nie chcę jej skończyć - chciałam jak najdłużej rozkoszować się jej pięknem i magią. Nie chciałam jej tak szybko skończyć, a jednak, o 5 nad ranem, spoglądając na zegarek, mówiłam sobie: "Jeszcze tylko jeden rozdział". Nie było dla mnie żadnego ratunku - ta książka chwyciła mnie mocno, wciągnęła do środka i nie wypuściła do samego jej końca. Jestem tak ogromnie dumna z Feyry. Nie chcę zdradzać tutaj nic, bo uważam, że nawet najmniejszy spoiler mógłby odebrać Wam tą niesamowitą przyjemność, jaką jest czytanie tej książki z zapartym tchem, nie wiedząc, co się stanie. Ale musicie wiedzieć, że to, kim się staje Feyra jest wspaniałym przykładem dla każdej kobiety. Po wydarzeniach spod Góry Feyra dosłownie więdnie z dnia na dzień i nie znajduje oparcia w swoim ukochanym ani w swoich przyjaciołach. Dziewczyna wydaje się być u kresu swoich sił. Ale to nie jest jej koniec. Feyra odnajduje swoją siłę, swoje dzikie serce i chęć zmiany. Podejmuje walkę nie tylko o swoją ukochaną krainę, ale także o miłość, którą nareszcie zrozumiała. Bo - parafrazując cytat z tej książki - miłość nie jest uczuciem, które odczuwasz do pierwszej lepszej osoby, która okazała ci odrobinę życzliwości w chwili twojej najgłębszej samotności. Maas wspaniale ukazała to, że kobieta ma zawsze wybór - człowiek ma zawsze wybór. "Nie byłam maskotką, nie byłam lalką, nie byłam zwierzęciem. Ocalałam i byłam silna. Nigdy więcej nie będę już słaba i bezradna. Nie pozwolę – nie można mnie złamać. Oswoić." I czy możemy porozmawiać o tym, jak niesamowitym feministą jest Rhysand? Jego postępowanie i przekonania po prostu ogrzewały moje feministyczne serce. Nowi bohaterowie...W drugim tomie "Dworu cierni i róż" poznajemy wiele nowych postaci, jednak chcę szczególnie wspomnieć o pewnej czwórce z nich. Mor, Amrena, Azriel i Kasjan, czyli wewnętrzny krąg Rhysanda - cała siła Dworu Nocy. Od czasów Harry'ego Pottera i Diabelskich maszyny nie czułam tak wielkiej miłości do grupy bohaterów. Chociaż nienawidzę tego określenia, to po prostu muszę go użyć - oni naprawdę są "squad goals". To jak dbają o siebie, jak się kochają i jak umarliby za siebie pozostawia mnie bez tchu. Przyjęli Feyrę w swoje szeregi bez najmniejszego sprzeciwu - wszystko w walce o ich dom. "Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą. Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają." Bez zdradzania niczego - jeśli macie nadzieję na znalezienie w tej książce jakiegoś słodkiego i banalnego romansu...szukajcie dalej. Sarah J. Maas jest jedną z tych autorek, których styl pisania jest tak uzależniający, że porzucisz wszystko, aby tylko czytać jej niesamowite historie. "Dwór mgieł i furii" jest pełny pięknych i zmysłowych momentów, poetyckich myśli i tej magicznej atmosfery, która pochłania cię bez reszty. A zakończenie? Nikt nie mógł się tego spodziewać. Moje serce pękło, a sekundę później wróciło do swojej pierwotnej formy z wszechogarniającym pragnieniem znajomości dalszych losów Feyry. Czy ja naprawdę muszę czekać CAŁY ROK na kolejny tom? Czy naprawdę muszę przejść przez takie katusze? Jedno jest pewne - "Dwór mgieł i furii" to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w całym moim życiu i chyba nic nie jest w stanie tego zmienić. "Są różne rodzaje ciemności – powiedział Rhys. Nie otworzyłam oczu. – Jest ciemność, która przeraża; ciemność, która koi; ciemność, która daje odpoczynek. – Wyobraziłam sobie każdą z nich. – Jest ciemność kochanków i ciemność skrytobójców. Staje się tym, czym jej nosiciel chce, żeby się stała; czym potrzebuje, żeby się stała. Sama z siebie nie jest ani zła, ani dobra.” "Dwór mgieł i furii" to powieść o poświęceniu, na które jesteś w stanie się zdobyć dla tych, których kochasz, o cierpieniu, które jest nieodzowną częścią życia, o głębokiej przyjaźni opartej na zaufaniu, a przede wszystkim o miłości, która zmienia się i dojrzewa i nie zawsze jest taka, jaką byśmy chcieli. ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: OgródKsiążek
Tyle miesięcy niecierpliwego czekania na tę książkę - od chwili, gdy przeczytałam ostatnie zdanie "Dworu cierni i róż" - wypatrywanie z utęsknieniem informacji o premierze, odliczanie miesięcy, dni, aż wreszcie wezmę ją do ręki i ponownie zanurzę się w świecie wykreowanym przez Maas. Kiedy dostałam odpowiedź od wydawnictwa, dosłownie skakałam z radości. Potem było długie wyczekiwanie na listonosza i... W końcu dostałam upragnioną przesyłkę i mogłam rozpocząć tę czytelniczą ucztę!
Po wydarzeniach, jakie rozegrały się pod Górą, Feyra nie jest już tą samą osobą. Wciąż dręczą ją koszmary i wspomnienia traumatycznych wydarzeń, których nigdy nie uda jej się wymazać z pamięci. Musi więc nauczyć się z nimi żyć. Jest to jednak niezmiernie trudne, zwłaszcza gdy ukochany zdaje się nie zważać na jej lęki (choć sam jeszcze nie uporał się z własnymi). Tłumacząc się troską o bezpieczeństwo dziewczyny, próbuje zamknąć ją w złotej klatce i odizolować od wszelkich spraw świata zewnętrznego. Pozostaje jej jedynie błąkanie się po wielkim domu i organizacja przyjęć, w tym zbliżającego się wielkimi krokami ślubu... Nie znajdując w tych zajęciach żadnej przyjemności, o każdym szczególe pozwala decydować Iancie, przyjaciółce Tamlina i wysokiej kapłance. Członkowie Dworu Wiosny żyją w ciągłym napięciu - mijają już trzy miesiące bez żadnych wieści od księcia Dworu Nocy. Czy to możliwe, że Rhysand zapomniał o zawartym z Feyrą układzie? Przygoda z "Dworem mgieł i furii" była jak spotkanie z dobrymi przyjaciółmi, których dawno nie widziałam. Niby ci sami, a jednak zupełnie inni. Żal ściskał mi serce, gdy miałam przed oczyma wyobraźni tę nową Feyrę - złamaną, zgaszoną, nie odczuwającą radości z życia. Stłamszona przez duet Iantha - Tamlin i pozostawiona sama sobie, gasła z dnia na dzień, a jej najbliższe otoczenie nic z tym nie robiło... Miałam ochotę potrząsnąć nimi wszystkimi i krzyknąć: "co wy wyprawiacie?!". Tamlin z księcia, którego darzyłam wielką sympatią, stał się... kimś, kogo nie poznawałam. I ciężko mi było pogodzić się z myślą, że aż tak się zmienił (albo może tak mało dał się poznać w pierwszej części). Lucien - bohater tylu zabawnych utarczek słownych z Feyrą - całkowicie stracił swój urok. Wszystkie te rozczarowania skutecznie zrekompensowała jednak postać Rhysanda, w tym tomie wykreowana wprost genialnie. Nie chcę nikomu psuć przyjemności odkrywania jego prawdziwego oblicza na własną rękę, krok po kroku, więc nic więcej na jego temat nie zdradzę. Pojawiają się też oczywiście bohaterowie dotąd nam nie znani. Jednak nieważne, czy spotykamy daną postać pierwszy czy kolejny raz - wszystkich musimy poznawać na nowo i muszę przyznać, że jest to fascynujące. "Dwór cierni i róż" skradł moje serce i nie spodziewałam się, że Sarah J. Maas zdoła stworzyć coś jeszcze lepszego, ale "Dwór mgieł i furii"... wprawił mnie w zachwyt. To dla mnie powieść doskonała. Cudowny, rozbudowany, magiczny świat (choć nadal pozostaje w nim wiele do odkrycia). Porywająca, trzymająca w napięciu fabuła, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, pobudzająca ciekawość do granic możliwości. Do tego wyraziste, a zarazem złożone i tajemnicze postaci, które co rusz czymś zaskakują. Dość powiedzieć, że wśród tych mgieł nic już nie jest oczywiste. Każdy przyjaciel może okazać się wrogiem, a każdy wróg przyjacielem. Maas zafundowała nam historię, która pochłania bez reszty, wciąga niczym wir, by na koniec wreszcie wyrzucić czytelnika na brzeg. Oszołomionego i błagającego o więcej. To jak, jesteście gotowi? Za egzemplarz z całego serca dziękuję Wydawnictwu Uroboros! https://ogrodksiazek.blogspot.com x
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Wybierz wariant produktu
|