Okładka książki Summoner. Początek

Summoner. Początek

Autor: Taran Matharu
Wydawca: Jaguar
wysyłka: niedostępny
ISBN: 9788376863078
EAN: 9788376863078
oprawa: twarda
format: 215x145x30mm
język: polski
liczba stron: 424
rok wydania: 2021
(1) Sprawdź recenzje
Wpisz e-mail, jeśli chcesz otrzymać powiadomienie o dostępności produktu
43% rabatu
22,76 zł
Cena detaliczna: 
39,90 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 22,72

Opis produktu

Imperium grozi niebezpieczeństwo. Żądne krwi hordy orków wypowiadają wojnę jego mieszkańcom. Dostrzegając zagrożenie, Elfy z północy zawiązują niełatwy sojusz z mieszkańcami Imperium. Nawet będące w sporze z ludźmi krasnoludy przyłączają się do walki. Trzy rasy łączą siły w wojnie z bezlitosnymi orkami. Przeciwnicy przywołują okrutne demony i przechylają szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatnią nadzieją na wygraną jest Akademia Volcanów, gdzie szlachetnie urodzeni uczą się sztuki przywoływania demonów. Właśnie tam początkujący zaklinacze, księżniczka Elfów, przepełniony goryczą krasnolud i Fletcher, zwykły śmiertelnik z tajemniczą przeszłością nawiązują przyjaźń, która może odmienić losy Imperium. Niebawem staną oko w oko z niewyobrażalnym złem… Dołącz do świata magii i poznaj jedną z najbardziej wciągających trylogii fantasty ostatnich lat.

Recenzje:

✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: BookParadise
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

Flatcher jest młodym chłopakiem, który został porzucony przez swoją matkę, która pozostawiła go pod bramami Skór. Znalazł go kowal, który zajął się nim i wychował. Od tamtej pory chłopak u niego pracuje, a poza tym poluje na zwierzynę, aby mieć co jeść.
Wydaje mu się, że nie jest nikim zwyczajnym, a jednak  okazuje się, że ma nadludzką moc przywoływania smoków.

"Zaklinacz: Początek", to książka, którą chciałam, odkąd ujrzałam ją na empikowych regałach. I wiedziałam, że niedługo będzie moja. Po przeczytaniu opisu, stwierdziłam, że jest to historia, która powinna mi się spodobać. Uwielbiam elfy, a połączenie ich z krasnoludami, zwykłym człowiekiem, orkami i demonami, wydawało się interesujące. Od razu skojarzyła mi się z Władcą pierścieni oraz Hobbitem. Jako osoba, która uwielbia fantastykę, wymagam od niej oryginalności, wyjątkowości i ogromnego kopa. Obawiałam się, że będzie to historia ściągnięta z powieści Tolkiena, zawierająca niewielkie zmiany.
I moje przypuszczenia potwierdziły się, a ja jestem rozczarowana.

Gdy tylko zaczęłam czytać, książka od razu skojarzyła mi się z "Dworem cierni i róż", który wzorowany był na różnych baśniach.. Miałam wrażenie, jakbym znów czytała tę książkę. Identyczny początek. Biedne chłopak (tam dziewczyna), który musi polować, aby mieć wyżywienie w srogą zimę. Trafnie celuje w zwierzynę i obawia się, że jej krew wyczują drapieżniki, które będą chciały jemu ją odebrać. Ambitnie, pomysłowo...
Pierwsza niechęć i mniejszy zapał do czytania, ale nie poddawałam się i czytałam dalej.
Fletcher oczywiście mieszka na północy, no bo przecież na północy jak zwykle wszystko się dzieje. A ja się pytam "Dlaczego on nie może mieszkać np. na południu?!". Mieszka i pracuje u kowala, pozostawiony przez rodzinę... Trochę jak z filmu "Gra o tron", gdzie ten jeden chłopak, syn króla, pracował u kowala, a później okazało się, że został tym "wybranym".
Oczywiście zatargi z miejscową strażą ma, jednak jako młodzieniec bardzo dobrze sobie radzi. Zuch chłopak, inteligentny.
Dalej występuje wzmianka o orkach, złych, niedobrych, które dokuczają ludziom, a później wywołują wojnę.
Krasnoludach, które żyją w odwiecznym sporze z ludźmi.
Elfach, które niełatwo podejmują współprace z innymi, bo są silne, niezależne.
I ludzie, którzy najchętniej pozabijaliby inne stworzenia, które nie są ludźmi, a później wykazują się niesamowitą chęcią współpracy z nimi.
Oczywiście, jak to w takich książkach bywa, są: człowiek (Fletcher), który ma nadludzką moc przywoływania demonów, elfka - księżniczka oraz naburmuszony krasnolud, którzy zostają przyjaciółmi. Serio? Oklepane, przewidywalne i wzbudzające niechęć.

Mogę czytać o orkach, krasnoludach, a zwłaszcza o elfach, które uwielbiam, ale wrzucenie do nich jeszcze demonów, w tym wypadku jest grubą przesadą.
Zacznijmy od tego, że autor nie miał w ogóle pomysłu na książkę. Mam wrażenie, że gdy zaczął ją pisać, pomyślał "Nie mam pomysłu, nie umiem pisać, ale co tam! Wezmę ściągnę fabułę z innych popularnych książek i zabłysnę.". Zastanawiam się, dlaczego ta książka jest aż tak popularna. Nie dość, że autor kiepsko pisze, a jego styl i język wymagają ogromnej poprawy, bo po 50 stronach usypia się, to jeszcze nie napisał w tej książce niczego, co by było jego pomysłem. No dobra, dorzucił demony, taki pomysłowy z niego człowiek.
Ale okej, okej, każdy myśli inaczej.
I jak czytało się jakoś o tych elfach, orkach i krasnoludach, to demony gryzły się z nimi. Po prostu mi tam nie pasowały. Zostało to słabo połączone i wyszła marna książka, która ani trochę mi się nie podobała.
Miałam wrażenie, jakbym czytała książkę Tolkiena po przeróbkach.

Ale! Są też plusy.
A mianowicie są nimi demony, które nie pasowały do tej książki, ale są inne od poznanych dotąd. I chociaż ich nazwy nie są wybitne - Insekt, Lutra, Dzierzba, Salamandra, Dzierzba matriarcha, Korowiec, Vulpid, Kanid, Felid, Anubid, Golem, Hydra, Gryf, Minotaur, to mają wyjątkowe zastosowanie i wygląd. Nie są typowymi strasznymi demonami, a każdy z nich odpowiada innemu poziomowi, a jest ich 11. To tacy jakby bogowie olimpijscy o różnych mocach. I mogłaby wyjść całkiem niezła książka, gdyby występowały w niej same.
Podoba mi się też okładka i mapa Hominum, to też jakiś plus, prawda?
Jednak nie zniechęcajcie się do książki po mojej recenzji. Dajcie jej szansę, a może akurat wam się spodoba.
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj