Okładka książki Drugie topienie marzanny

Drugie topienie marzanny

Wydawca: Mamiko
wysyłka: 48h
ISBN: 9788368140002
EAN: 9788368140002
oprawa: Miękka
format: 14.8x21.0cm
liczba stron: 46
rok wydania: 2024
(0) Sprawdź recenzje
32% rabatu
25,30 zł
Cena detaliczna: 
37,35 zł
DODAJ
DO KOSZYKA
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 25,30

Opis produktu

Franciszek Olejniczak wrócił. Ale jego powrotowi nie towarzyszą trąby anielskie, ale raczej stukot maszyn z pobliskiej fabryki. A warto było czekać! Bo mało kto umie tak połączyć swojskość z ciemnością, humor z bojaźnią i drżeniem. Słyszymy w tych frazach barbarzyńskie echo, ale ten język chce wyrzynać swoje ścieżki po bruku, żyletkach, twardych powierzchniach i nocy. “Drugie Topienie Marzanny”? A co się stało z pierwszym? Przecież to nie ma najmniejszego znaczenia – po prostu czytajcie, co Wam pisane. Lampię się w neon, jak oblech w dekolt. Ja kontra to światło, to jakaś frustracja. Miałem nadzieję, że z tego wyrosnę a tylko wrastam w chodniki gapiąc się w szklane rurki z miedzią. Te feerie barw, szturchnięcia przechodniów a w tle furkot aut. Ja kontra to wszystko, jak ja kontra wszechświat, a koniec końców, to tylko ja kontra ja. Jeżeli chcesz być takim lujem, jak ja, to czytaj dalej. Jeśli kochać, to tylko takie kobiety, które nigdy Cię nie pokochają. Może będą z Tobą przez chwilę, dadzą jeść, przespać się i spać a pewnego dnia, na śniadanie, poproszą o chwilę dla siebie; chwilę, która nigdy się nie skończy. Zakochiwać się, zakochiwać tak bez sensu i beznadziejnie. A pić? Pić tyle, aby cała twarz tonęła w rozszerzonych naczynkach krwionośnych. Trząść się i nie móc trafić szlugiem do ust. O! Właśnie! Palić. Palić jeszcze więcej, jak pić. Płuca muszą czuć, że mają przejebane tak samo, jak wątroba. No i wiadomo, depresja. Ale nie jakieś widzimisię, że gorszy miesiąc, czy coś takiego. To musi być taka depresja, że jak kupujesz leki, to aptekarka patrzy na Ciebie z politowaniem. A na koniec zachorować. Koniecznie coś agresywnego i bolesnego. Koniecznie właśnie coś w ten deseń, abyś nie mógł tego znieść a śmierć zdawała się być tylko pstryczkiem zgaszonego światła w sypialni. I nie ściemniaj, nie kombinuj. Bądź rzetelny. Adepcie na luja, zapamiętaj, to wszystko musi ze sobą współgrać, jak dobrze naoliwiona maszyna pędząca donikąd. Bo nigdzie nie będzie Ci tak dobrze, jak w tym wierszu. I aby każde rano nie było raną po każdej nieudanej próbie. No hej. Nadal jeżdżę tym starym rzęchem i tylko Bóg jeden wie, kiedy święty Piotr stwierdzi, że to dzisiaj. Wymieniłem w nim już chyba wszystko i wszystko zdaje się pierdolić na potęgę. Pozwól, że jeszcze wspomnę o dziurach tytoniowych w tapicerce. Zakolorowałem je czarnym flamastrem. Żałosne to i niepraktyczne, jak walka z rakiem za pomocą cukierków. Wiesz, chmury mają tutaj zwierzęce kształty i aż się chce wyprowadzać je na spacer. Karmić. Przytulać. Tarmosić. Słońce mam na smyczy, choć lubi się wyrywać. A Księżycowi nawet nie daję podejść do siebie. Dziwny jest, niczym chłodny i bez smaku ser mozzarella. Jest z niego taka sałatka z ciemnymi plamami na listkach sałaty. A jak opuszczam szybę to się bawię deszczem. Te krople są nieziemskie, dopóki nie roztrzaskają się o ziemię. To wszystko, aby wypełnić stronę.
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj