Domek na drzewie

Chyba wszystkie dzieci marzą o tym, żeby mieć domek na drzewie... Ja miałam to szczęście, tata spełnił moje pragnienie i mogłam się tam ukryć, kiedy tylko chciałam! Dla tych, którzy ciągle o tym marzą, ta gra będzie idealna!

Skrócone zasady:
Początkowo byłam pewna, że gra jest banalna. Mamy parę pokoi, różnych pod względem koloru i funkcji. Podczas rozgrywki, budujemy swój wymarzony domek, jednak musimy się ściśle trzymać zasad, aby konstrukcja się nie zawaliła. Swoistą poziomicą jest dla nas żołądź, który wskazuje, na którą stronę przechyla się drzewo i tym samym sugeruje, z której strony teraz musimy budować.
Trzeba pamiętać o tym, że każdy nowy pokój musi przylegać do innego, w tym samym kolorze (chyba że jeszcze nie ma żadnego pokoju w tym kolorze, to możemy budować w każdym miejscu). W tym właśnie momencie zaczyna się myślenie, jak ułożyć pokoje, by mieć dużo punktów i nie ułatwiać życia przeciwnika. Musimy więc kontrolować nie tylko własną budowę, ale też pozostałych graczy! Podczas rund wymieniamy się kartami, więc warto wiedzieć, jakie plany ma konkurencja, żeby im trochę poprzeszkadzać. W tej grze również obowiązuje zasada: im więcej graczy, tym weselnej, ale też trochę trudniej.
Wrażenia:
Sama jestem zdziwiona tym, że tak przyjemnie mi się grało... Zachwycały mnie rysunki na kartach, różnorodność pokoi, przemyślana fabuła gry. Trzeba porządnie się zastanowić, jak układać pokoje i przez cały czas myśleć, co planuje przeciwnik, żeby nie dać mu zbytnich forów. Dzięki temu przy Domku na drzewie nie ma czasu na nudę. W grze są dostępne również dodatki, które świetnie urozmaicają rozgrywkę. Te warianty są jednak dosyć zaawansowane, więc lepiej na początku opanować podstawową wersję, by niepotrzebnie nie mieszać sobie w głowie.


Domek na drzewie pomoże dzieciom wyćwiczyć logiczne myślenie, planowanie, wyobraźnię, a nawet umiejętności matematyczne, takie jak bilans strat i zysków. Cieszę się, że powstają takie gry, które zmuszają do pracy szare komórki, a przy tym gwarantują miło spędzony czas. Nie ma chyba nic lepszego niż nauka przez zabawę! Podobnie dzieje się w przypadku Robotów tego samego wydawnictwa, o których już niedługo opowiem na blogu.