Recenzje:

Była sobie radość
Autor: Miasto Książek
Bastian i Stella to szczęśliwe małżeństwo. Myśleli, że wiodą spokojne życie. Mały cud, czyli suczka corgi, który pojawiła się w ich domu dużo zmienia. Niestety piesek pewnej zimy znika, a wtedy pojawia się mnóstwo nowych problemów. Pojawiają się kłamstwa i niedomówienia. W mała psinka podróżuje własnymi ścieżkami, by pomagać tym, którzy tego potrzebują. Czy uda im się ponownie zjednać? Co będą ukrywać przed sobą małżonkowie? Czy ponownie pojawi się u nich szczęście?


Osobiście przez długi czas nie byłam fanką powieści świątecznych i jakoś nigdy mnie do nich nie ciągnęło. To się zmieniło jakieś dwa może trzy lata temu i jak już widzę ich zapowiedzi to zastanawiam się, po którą sięgnąć. Odnośnie tej historii wystarczyło mi spojrzenie na tego psiaczka na okładce i już byłam kupiona. Na szczęście okazał się to strzał w dziesiątkę i mogę już na wstępie Wam tą historię gorąco polecić!



Powiem szczerze, że to nie jest typowa świąteczna historia. Może część akcji dzieje się podczas Wigilii, ale jednak to nie jest główny motyw. Na samym początku też miałam drobny problem, by połapać się w osi czasu, to tak wolę uprzedzić. Nie zmienia to jednak faktu, że da się poczuć te mroźne wieczory, wigilijne dania ze stołu i cały ten magiczny klimat. To książka, która ma o wiele więcej do zaoferowania.



Bohaterowie jak w przypadku większości książek Pani Katarzyny to osoby z sercem na dłoni. Są przekochani, czuli, dobrzy, empatyczni i bardziej patrzą na dobro innych niż na swoje. Naprawdę gdyby większość społeczeństwa zachowywała się jak bohaterowie tej powieści, to świat byłby piękniejszy. Nie mogę o nich powiedzieć złego słowa, chociaż jasne można narzekać, że małżonkowie się okłamywali, mimo iż w dobrej wierze. Może takie osoby nie istnieją w rzeczywistości, to i tak przyjemnie się czyta o nich perypetie.



To książka, która chwyta za serducho, a zwłaszcza miłośników zwierząt. Przygody psiaka są do rany przyłóż i chyba mogę powiedzieć, że bardziej interesowały mnie jego losy niż głównych postaci. To powieść, która Was otuli, rozgrzeje serduszka i pozwoli poczuć magię świąt. Czyta się ją błyskawicznie, bo mi zajęła dwa posiedzenia, gdzie przy moim obecnym trybie życia, to istny cud!



Dlatego jeżeli szukacie powieści, która będzie takim połączeniem świątecznego romansu z historią O psie, który wrócił do domu, to idealny wybór dla Was. Spędzicie z nią cudownie czas, pośmiejecie się i powzruszacie, dlatego polecam przygotować paczkę chusteczek, będą potrzebne!
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Umbra
Autor: BookLoverAneta
Rewelacja ❤️
Paulina potrafi w te historie! W tych bohaterów!
W te emocje! W te jedyne w swoim rodzaju dialogi i potyczki słowne bohaterów!
Tych już znanych, tych nowych, i tych starych uwielbianych!
A jak ta główna dwójka Zosia i Artur się nie lubi :-))) Jak bardzo fajnie się nie lubi :-))))
Mocno, mrocznie i tak bardzo „świstowo” !
Aaaaaaa jest i wspomniany Zimny i to nie raz!!!!
Polecam, bo to, co tu się odwala, to jest SZTOS!
Już czekam na kolejną!!!
Aaaaa i cytaty, które dosłownie rozkładają na łopatki, można brać dosłownie z każdej strony :-))
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Aquila
Autor: Kama


„Czasem najgłębsze rany nosi ten, kto chodzi w świetle — bo tylko on wie, ile ciemności musiał przejść.”
. „Największą odwagą jest spojrzeć w oczy prawdzie, której tak bałeś się dotknąć.”
„Przeszłość wraca nie po to, by ukarać — ale po to, by dokończyć swoją historię.”

Czy pokonanie śmiertelniego wroga jest gwarancją spokoju?
A może początkiem chaosu którego nikt nie jest w stanie opanować?
Po zniknięciu Aythyi świat nadal pędzi i ciągle pełno w nim niebezpieczeństw.
Wszyscy przyjaciele dziewczyny ruszają na jej poszukiwania niemal na krańce świata.
Tyle że ta wcale nie chce być odnaleziona.. przynajmniej do pewnego momentu.
Tym razem na scenę wkraczają siostry Kani Rudej - Aquila i Ardea - obie bardzo charakterne i trudno je włożyć do jakiejkolwiek szufladki z podziałem na dobro i zło.
Panie sporo namieszają i wywołają mętlik w głowach przedstawicieli płci przeciwnej .
Jeśli dodać do tego magię czterech żywiołów, smoki oraz nieposkromioną siłę uczuć..
Cóż.. ta historia pochłania. Dosłownie siedziałam i w głowie powtarzałam sobie jeszcze tylko jeden fragment (najlepiej ten z Grzywaczem 😁) i koniec ale jak mawiał klasyk znowu w życiu mi nie wyszło i po prostu tylko siłą woli odkładałam tę książkę.
Co ważne wszystko co wydarzyło się w powieści miało sens i określone konsekwencje, co jest jej ogromnym atutem.
Każda scena została dopracowana z detalami niosąc ogromną dawkę emocji.
O dziwo znalazłam również ulubioną kobiecą postać i ogromnie jej kibivuję.
O bohaterach mogłabym napisać esej na miarę amerykańskiego uniwersytetu a i tak o czymś bym zapomniała- ale powiem krótko nikt nie pozostawia obojętnym. Ciekawią mnie tylko tajemniczy przybysze z Północy i ich zamiary..
To jedna z tych historii, które nie kończą się wraz z ostatnią stroną — one zostają w człowieku, pulsują jeszcze długo po zamknięciu książki.
Aquila. to literacka podróż pełna ognia, cienia i uczuć, które potrafią spalić do gołej ziemi albo zbudować człowieka na nowo. I choć wiele pytań znalazło swoje odpowiedzi, to równie wiele dopiero zaczyna się rodzić.

Jeśli ta część była zapowiedzią tego, co czeka nas dalej, to jedno jest pewne: świat Ayhtyi, Aquili i wszystkich, którzy odważyli się kochać w czasach burzy, jeszcze długo nie pozwoli nam o sobie zapomnieć.

A ja… ja już czekam na ciąg dalszy — bo czuję, że najciekawsze dopiero nadejdzie.❤️🔥
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Słowo się rzekło, Madame
Autor: przyrodaz
,,Bez niego to trochę tak, jakbym umarła za życia- dręczyła się Klara".

Oprócz miłej lektury znajdziecie tutaj też nieco przesądów, wierzeń w duchowe życie po śmierci oraz przekonań silniejszych niż jakiekolwiek mapa na której ktoś naniósł całe nasze życie i za nic nie można go zmienić. Tutaj postacie mają pewność o swojej słuszności i to waży na ich wszystkich decyzjach. Zwłaszcza na pensjonacie, który prowadzi pewne małżeństwo od bardzo dawna. To tam były ich początki, każdy upadek oraz świętowanie miłych wydarzeń. Kojarzy im się z własnym domem, jednak zdają sprawę, że nadszedł czas, aby ktoś inny zajął ich miejsce. Pomimo tego, że nie są jeszcze tak mocno starzy, to jednak chcą mieć starannie wszystko zaplanowane, tak jak przez te wszystkie wspólne lata. Postanawiają zatem odszukać osobę z sercem, pasją i obietnicą, że to miejsce jedynie rozkwitnie, a nie upadnie. Po takich wstępnych przemyśleniach, gdzie mają gotowy plan, nagle pojawia się ktoś, kto totalnie tam nie pasuje, ale jednocześnie jest idealną kandydatką jakiej poszukiwali. Pojawia się tutaj ta wiara, że kiedy jest się na dnie, to powstanie będzie już tylko w korzystną stronę. Dziewczyna boryka się ze swoimi demonami, ale jednocześnie robi rzeczy, które jakby same ukazują jej drogę. To taka typowa manifestacja, gdzie kiedy czegoś pragniemy, to los sam układa nam do tego drogę. Gdziekolwiek nie podąża, to wszędzie maszerują za nią myśli o jej byłym, jak bardzo mu wszystko w niej przeszkadzało. My te urywki o jej przeszłości poznajemy z przypadkowych okoliczności, gdzie dana rzecz, miejsce czy osoba, nagle jej przypominają bolesne sytuacje. Dodatkowo i później, kiedy zacznie być idealną kandydatką, znajdą się osoby, które będą chciały po swojemu wybić cały ten plan. To będą sceny jak z Rancza, kiedy na Wilkowyje napadła mafia, ale w innym okiełznaniu ułożenia wydarzeń. I aby nie brać wszystkiego na śmiertelnie poważnie, treść będzie nieco w zabawnej wersji.
Autorka kocha się w zdrobnieniach imion czy ksywkach przeuroczych opisujących twardych ludzi. Bo w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę podczas czytania i pokazanie, że szans na rozpoczęcie nowego życia jest nieskończenie wiele, tylko sami ograniczamy swoje możliwości:-) Pomimo ciepła w treści, każdy czas jest idealny do sięgnięcia po nią. Zwłaszcza, kiedy nam się wydaje, że z jakichś powodów utknęliśmy w ,,twardym" punkcie:-) Serdecznie polecam:-)
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Ratujemy Mikołaja. Świąteczna wyszukiwanka
Autor: przyrodaz
To przepiękna bajka świąteczna, która dosłownie mnie rozczuliła. To tutaj bowiem Święty Mikołaj się przeziębił i pogubił różne rzeczy, które są mu bardzo potrzebne. To nie tylko zabawki, czapki, choinki, ale i gwiazdki, kotki, a nawet dzieci, które czekają w różnych domach, tylko on zwyczajnie nie potrafił ich znaleźć. Poprzez wyszukiwanie poszczególnych zagubników można również zobaczyć, że dla różnych osób ważne są zupełnie inne rzeczy. Ktoś marzy o czapce, a ktoś inny chciałby ujrzeć gwiazdy. Pomiędzy stronami do wyszukiwania mamy też kawałek historii jak prawidłowo przygotować się do wizyty Świętego Mikołaja. Ale zanim to nastąpi, bajka rozwieje wszelkie wątpliwości na temat tego, czy Mikołaj kiedykolwiek był dzieckiem? Wszelkie opowieści ukazują go jako starszego dziadka, więc czy możliwe, by nigdy nie był młody? I jak to w ogóle jest, że zawsze przychodzi niezauważony? Niby podkłada nam prezenty, ale kiedy to robi? Czyżby był niewidzialny? I w ogóle jak to jest, że każdy prezent jest przepięknie zapakowany? Jaki jest sekret Pani Mikołajowej? I czy Mikołaj dostaje na gwiazdkę jakieś prezenty, czy tylko daje je innym, a sam nie ma nic? I również kwestia reniferów pozostaje nierozwiązana, gdyż podobno latają, ale jak to jest możliwe? I czemu zawsze wiedzą co Mikołaj do nich mówi? Czyżby rozumiał ich mowę? A kiedy już znajduje się w naszym domu, to czy nie wypada go poczęstować ciasteczkami? I chyba czymś jeszcze, co znajdziecie w tej książeczce. A żeby było całkiem idealnie, tak jak Mikołaj lubi najbardziej, to znajdziecie tutaj prawdziwy przepis na ulubione Mikołajowe ciasteczka! Nie ma wyjścia, trzeba je po prostu upiec, by głodnego nakarmić jak mawia tradycja. Koniec w sumie jest równie ważny, jeśli nie najważniejszy. Jak sądzicie, co trzeba zrobić, by Święta Bożego Narodzenia były najpiękniejsze na świecie? Czy mamy się tylko ładnie ubrać i wszystko zjeść?
Oj uwielbiam już tą książkę! Przepis wypróbuję, bo w końcu sama liczę na to, że do mnie też Mikołaj przyjdzie:-) Niesamowita i wielokolorowa. Pachnąca kartonem w który można zapakować coś, co chcielibyśmy komuś ofiarować. Najbardziej świąteczna książka do przygotowania się na okres świąt. Dobra zabawa i wiele uśmiechów z podekscytowaniem, połączonym z radością oczekiwania. Ogromnie ją polecam!!!
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Rzeka lodu
Autor: przyrodaz
Rzeka lodu to mroźna opowieść, którą zdobi wszelki możliwy chłód w przekazie treści, opisanych wydarzeń czy też ukazania postaci od strony zewnętrznej. To na tyle mała wioska, że praktycznie z jednego miejsca ludzie mogą ujrzeć kto gdzie mieszka i co nawet w danej chwili może robić. To mocno skryte społeczeństwo, które widzi, kiedy ktoś został skrzywdzony, ale nie reaguje bezpośrednio. Opinia innych jest ważna, gdyż nikt nie chce wyjść w złym świetle, a jak już to robi, to jest to bezwzględna chłodność. Cokolwiek tutaj wiedzą, to szacują na za i przeciw, korzyści i straty, i dopiero później po ustaleniu dla siebie dobrej drogi, decydują co zrobić. Zaufanie mają do kobiecej postaci, która jest najlepszą lekarką, ale bez dokumentu, dlatego ci, co go mają, wciąż podkreślają jak bardzo są wyszkoleni. Zdecydowanie inteligencja nie uczepiała się postaci wykształconych dla opinii publicznej. Praktycznie tylko jedną osobę interesowało jak dziecko przychodziło na świat oraz w jaki sposób zostawało poczęte. Kobiety, które rodziły z gwałtu zamiast być szanowane, pozostawały zniszczone przez opinię publiczną. W ogóle miałam wrażenie, że cokolwiek zostało zepsute, czy komuś coś się stało, czy ktoś zawinił, to z pewnością była to kobieta, ech.
Ogólnie to książkę można opisać w sposób chłodny. Wyłowiony trup, który został doszczętnie sponiewierany, a za życia gwałcił i żył by niszczyć innym jestestwo. Oczywiście śledztwo jest na dwóch torach. Jedna osoba uważa, że sznur i pobicie załatwiły sprawy, ale ktoś ,,po fachu", wierzy w inną wersję wydarzeń. Momentami to będzie cichy spór, gdyż nie zawsze warto wymawiać słowa do osób, które i tak tego nie szanują. Milczenie ma tutaj wartość złota i kobieta, która zna życie wie, że jedynie sama może dojść do prawdy. Aby lepiej zrozumieć jej działania, poznamy jej młode lata i życie, które wiodła. Jak bardzo potrafiła być doświadczona. Po nich widzimy zupełnie inaczej jej postawę w obecnym czasie. Zaskoczył mnie tutaj wątek poutykany w treści, który niczym piękna poezja ukazywał jak bardzo kobieta potrzebuje obecności kogoś, komu oddała swoje spojrzenie. To będą takie czułe i romantyczne, aż zapierające dech w piersi wyznania oznaczone innym drukiem, które jako jedyne przełamywały tą taflę lodu. Wypatrywałam ich niczym pierwszej gwiazdki w wigilijny dzień:-) Ogromnie polecam ją każdemu, a w szczególności kobietom, gdyż ich treść dotknie najbardziej. Przepiękna:-)
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Nic takiego
Autor: Gosia
„Nic takiego” Katarzyny Puzyńskiej to powrót autorki do klimatu, za który pokochali ją czytelnicy – mrocznego, gęstego od emocji i pełnego tajemnic kryminału z mocnym wątkiem psychologicznym. Tym razem fabuła koncentruje się wokół prokuratora Grzegorza Hali, który zaczyna otrzymywać niepokojące anonimy przywołujące dramat sprzed lat. Gdy równocześnie trafia do niego sprawa brutalnego zabójstwa milionera w Zalesiu, granica między zawodowym dochodzeniem a prywatnymi demonami bohatera zaczyna się zacierać.

Puzyńska tworzy tu galerię wyrazistych postaci – od zagubionego, lecz ambitnego prokuratora, przez podkomisarz Murawską z bagażem problemów, po nieprzewidywalną Kaję Dalke, która łamie wszystkie schematy. Każda z nich wnosi do historii własne napięcia i sekrety, a konflikt między nimi staje się równie interesujący, jak samo śledztwo. Mroczna, inteligentna dziennikarka – córka ofiary – dodatkowo komplikuje sytuację, sprawiając, że czytelnik co chwilę zmienia zdanie, komu właściwie można zaufać.

Emocje podczas lektury są intensywne: nieustanne napięcie, poczucie, że bohaterom grunt usuwa się spod nóg, a atmosfera gęstnieje z każdą stroną. Puzyńska doskonale buduje suspens – jej pióro jest dynamiczne, obrazowe, mocno osadzone w psychologii postaci. To thriller i kryminał w jednym, ale przede wszystkim opowieść o tym, jak przeszłość potrafi wracać w najmniej oczekiwanych momentach.

Książka idealna dla fanów wielowątkowych, intensywnych historii, miłośników zagadek, napięcia i bohaterów, którzy są równie skomplikowani jak sprawy, które prowadzą. Czyta się ją szybko, z rosnącą ciekawością, i trudno ją odłożyć, zanim autorka nie odkryje wszystkich kart.

To jedna z tych powieści, które nie tylko wciągają, ale też angażują emocjonalnie. Puzyńska ponownie udowadnia, że potrafi stworzyć historię gęstą, wielowymiarową i satysfakcjonującą – taką, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Ostatni
Autor: Anna
Spotkania szkolne po ukończeniu matury bywają najczęściej przyjemną chwilą skłaniającą do refleksji nad tym, jacy byliśmy kiedyś, jacy jesteśmy teraz. Wywołują u każdego z osobna wiele emocji pozytywnych bądź negatywnych. Przybliżają wiedzę o nas, o ile mamy chęć na opowiedzenie, jakie zmiany nastąpiły od ukończenia szkoły, a być może będą, stanowiły, one wiele odpowiedzi na pytania, z czego wynikały nasze niewłaściwe zachowania kiedyś i wspólnie z uśmiechem na spokojne rozważyć je, bo nie każdy uczeń lubi rozmowy o codziennych problemach, z którymi się zmaga, bo uważa, że szkoda czasu na to, bo woli nie myśleć o nich i zająć się zdobywaniem wiedzy niż nimi.

Zechciałam spojrzeć, jak wygląda spotkanie szkolne pomaturalne opisane przez autora Macieja Bielawskiego, gdyż osobiście doświadczyłam tego pięknego momentu i wynikających z niego refleksji, że to był wyjątkowo spędzony mile czas u boku klasy i wychowawczyni dzięki, której tak dużo zawdzięczam, a przede wszystkim miłość do sportu oraz luźnego podejścia do tego, co będzie i zbytnio nieprzejmowania się porażkami, bo nie uniknie się nich, a lepiej zapamiętać to, co przyniosło radość.

Głównie zależało mi na tym, jak autor poradzi sobie w świecie wspomnień życia szkolnego, kiedy to nie zawsze bohaterowie umieją świetnie manipulować i zachęcać do tego, co jest im nie znane, bo nie doświadczyli, jak funkcjonuje ich plan działania mogący wiele zmienić w ich dotychczasowym życiu.

Ciekawiło mnie, w jaki sposób grupa absolwentów szkolnych spełni, nowe oczekiwania opierając się na podejmowaniu ryzyka, znajomości mniejszej lub większej siebie, czy odnajdą się z łatwością, co ich zaskoczy, a czego będą pewni, kto okaże się najlepszy, najwierniejszy, najwytrwalszy, odważny, najuczciwszy, najszczerszy, a kto ten najsłabszy przysłowiowy nazywany ostatnim w powieści pt. ''Ostatni'' autorstwa Pana Macieja Bielawskiego?

Powieści pt. ''Ostatni'' nie czyta się szybko. Należy dokładnie zapoznać się z losami ośmiu głównych bohaterów, których zachowanie nie bywa do zaakceptowania od razu. Są oni różni, ale mający zawsze coś do powiedzenia. Myślą z czasem za szybko, ale czy to wystarczy, aby w pełni okazać się tym zasługującym na otrzymanie funduszu ostatecznego.

Autor powieści pt. ''Ostatni'' Pan Macieja Bielawski jest przykładem na to, że potrafi wczuć się doskonale w sytuacje bohaterów, rozumie ich problemy, a przede wszystkim jest świetnym obserwatorem życia. Podoba mi się to, że dodał bohaterom poczucie humoru, które dodawało im smaku i przebywającymi z nimi na co dzień osobami.

Analizując, czytaną powieść mogę twierdzić, że nadany jej tytuł od samego początku był dla mnie trudną zagadką do rozszyfrowania, bo nie umiałam do końca wskazać, który z bohaterów podobał mi się najbardziej. Za to od razu stwierdziłam, że nie mają oni w życiu lekko, są bardzo tajemniczy, komunikatywni. Pomogło mi to w podążaniu za ich zawodowym i prywatnym śladem i wytrwać do samego końca przekonując się, czy warto być tym ostatnim, czy jednak nie?

Polecam przeczytać tę książkę.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Martwa strefa
Autor: FioletowaRóża
Sam Stephen King uznaje „Martwą strefę” za swoją ulubioną powieść, a taka ocena bardzo zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę. Czcionka jest może nieco mała, ale wydaje mi się, że wiele wątków jest tu niepotrzebnych, jakby wepchniętych na siłę. Książka została wznowiona w 2007 roku, a intensywność wypożyczeni sugerowała, że jest to coś bardzo dobrego, niepowtarzalnego. Opis umieszczony na okładce jeszcze bardziej rozbudził moją wyobraźnię czytelniczą, ale była to swego rodzaju zasadzka. Chwilami męczyłam tekst, nie odnalazłam się też w wątkach politycznych- nie lubię tego tematu, a po drugie uważam go za zbyteczny w tej historii.
Sam pomysł był świetny, taki w stylu Kinga, ale autor chciał chyba zbyt wiele pokazać w jednej książce. To złe posunięcie, tym bardziej, że mistrz grozy ma na swoim koncie mnóstwo trafnych historii, nie musi więc zachowywać się ja debiutant…
Głównym bohaterem jest Johny Smith- młody nauczyciel języka angielskiego. Kadra nauczycielska, a przede wszystkim uczniowie, bardzo lubią prowadzone przez niego zajęcia. Mężczyzna jest też w szczęśliwym związku, a zatem niczego mu nie brakuje. Niestety, jest on typowym przykładem osoby, której w jednej chwili zmienia się całe życie. Perypetie po nieszczęśliwym wypadku dają nam też szansę na poznanie stuprocentowego Stephen Kinga, który, tym razem, nieco się zagalopował. Rzeczywistość mieszająca się z fikcją to u tego pisarza chleb powszedni, a zagadnienia medyczne nie zostaną od razu zapomniane. Wszak ludzkiego mózgu nie znają dobrze nawet wybitni uczeni, dlatego zachowania głównego bohatera mogą nas szokować jak też zmuszać do refleksji. Czy chcielibyśmy odczytywać przyszłość i przeszłość każdej napotkanej osoby? Taka umiejętność wydaje się fascynująca, ale zapewne nasze myślenie zmieni się po całkowitym przeczytaniu „Martwej strefy”.
Fenomen psychiczny, talent proroczy- tak określano w książce głównego bohatera, ale nie tylko on zostanie zapamiętany przez odbiorców. Podnieść ciśnienie może nam Vera- matka Johna, osoba wręcz katastroficznie wierząca w Boga. Jak widać, przesadzać można na każdym polu życia…
Jak już wspominałam, pomysł związany z zachowaniem głównego bohatera zrobił na mnie wrażenie, ale autor mógł nieco zwolnić. Wtedy nikt nie odczuwałby uczucia chaosu.



✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Gdyby nie czerń
Autor: Jurek
Bardzo swietna, wkręciłem się od pierwszych stron. Ciekawa, zabawna, inna, polecam
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Ceremoniarz
Autor: przyrodaz
Jeśli nie czytaliście dwóch wcześniejszych tomów, to nic nie szkodzi, bo według mnie możecie je czytać osobno. Jest tylko jedna rzecz, która się zmienia. Chodzi o dorastanie w doświadczenia głównej postaci, który za każdym razem pomimo przygotowania na makabryczne widoki, jednak wciąż jest na tyle wrażliwy, że boli go krzywda innych. W tej części to chyba wszystko weszło jednak na najwyższe tory bestialstwa, okrucieństwa a nawet poczucia, że żołądek będzie wam podchodził do gardła. Osoba, która krzywdzi innych totalnie nie ma serca, a nawet powiedziałabym, że wykonuje wszystko z przyjemnością. Tutaj krew mieszka się z krwią i najważniejsza w niektórych momentach jest siła psychiczna, a nie tylko cielesna. Żeby nieco załagodzić drastyczne opisy, postacie są tu ukazane pod ksywkami. W ten sposób traktujemy je jako osoby z którym nazwa nam się kojarzy, więc przy ich bólach widzimy je, potrafimy zrozumieć, ale na szczęście nie przechodzą na nas. To narrator tłumaczy nam co widzą, więc po części można odnieść wrażenie, że to film, tylko czytany:-) Ciekawą sprawą była tutaj akceptacja choćby tego, że kogoś nie ma, bo musiał coś zrobić czy też pojechać gdzieś indziej. Nie ma tutaj zwróconej uwagi na niepotrzebne domniemania, specjalne obrażanie kogoś, że nie jest tam, gdzie chcą aby był. Taki szacunek występuje jedynie w książkach tego autora. Czasami aby bardziej ich uczłowieczyć poddaje opisy tego co robią, jak wygląda ich poranek, co planują, ale nie wchodzi zbytnio w szczegóły zostawiając im swoją prywatność. Akcja im dalej, tym szybciej gna. Będzie podzielona na sprawę sprzed szesnastu lat, a obecną, jednak będą na tyle odseparowane, że nam się nie pomylą. Poszukiwanie Ceremoniarza zabiera im najwięcej czasu, a kiedy jest o nim jakakolwiek wzmianka, to lecą jak na zabój wiedząc, że liczy się każda chwila. Nie ma tutaj bezpośredniego skupienia na jednej osobie i chyba chodziło o to, by pod koniec serii każdy z bohaterów mógł pokazać o potrafi i kogo sobą reprezentował. Myślę, że wystarczy przeczytać jakąkolwiek książkę pisarza, żeby przekonać się do jego pióra, bądź stwierdzić, że jest dla was za mocna, gdyż jego styl się nie zmienia. To tak jak nasze ukochane drogie perfumy, gdzie jak się kończą, to nie możemy się doczekać, by ponownie je mieć:-) Mi kolejny raz zaimponowała, dlatego ją polecam:-)
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
W ogniu nadziei
Autor: Jonasz
nie polecam nikomu bo to dziadostwo napisane chyba na kolanie było nudne to jak flaki z olejem
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Ziarno. Podłość, powrót, pocieszenie
Autor: Gosia
„Ziarno. Podłość, powrót, pocieszenie” Kasi Bulicz-Kasprzak to przejmująca i niezwykle sugestywna opowieść, która przenosi czytelnika na kresowe Podole – miejsce piękne, żyzne i pełne życia, ale jednocześnie naznaczone tragedią, podłością i bezsilnością wobec zbliżającej się wojny. Autorka po raz kolejny udowadnia, że potrafi wydobyć z historii to, co najbardziej porusza, tworząc powieść, która wywołuje prawdziwy emocjonalny huragan.

Fabuła koncentruje się na rodzinie Słotnickich. Władysław, pogrążony w żałobie po zmarłej w połogu żonie, próbuje odnaleźć się w samotnym ojcostwie. Jego córki – pięcioletnia Rózia i trzyletnia Marysia – dorastają w przekonaniu, że mimo bólu i strat ich dom nadal jest miejscem bezpiecznym. Jednak nagle wszystko się zmienia. Wojna, o której wszyscy mówią szeptem, staje się rzeczywistością, a Władysław otrzymuje nakaz werbunkowy.

W jednej chwili dziewczynki zostają same. Ich dzieciństwo zostaje brutalnie przerwane – zamiast zabawy i opieki rodziców czeka je walka o jedzenie, dach nad głową i godność. Rózia, dotąd otoczona miłością, musi stać się dorosła szybciej, niż ktokolwiek powinien. Pracuje ponad swoje siły, żebrze, próbuje przetrwać każdy dzień, jednocześnie starając się chronić młodszą siostrę. Wśród ludzi, którzy często okazują więcej podłości niż współczucia, dziecięca wrażliwość zderza się z brutalnością świata dorosłych.

Bulicz-Kasprzak z wielkim wyczuciem opisuje emocje bohaterów – strach i zagubienie dziewczynek, bezsilność Władysława, samotność i krzywdy, które spadają na niewinnych. Ale w tej mrocznej historii pojawiają się też okruchy dobra, drobne gesty, które stają się dla dzieci promieniem nadziei. Autorka tworzy postaci głębokie, realistyczne, pełne skaz, ale też zdolne do ogromnej wytrwałości.

Jej styl jest niezwykle obrazowy – widać krajobrazy Podola, czuć jego zapachy, słychać echa zbliżających się dramatów. To pióro delikatne i surowe zarazem, oddające zarówno piękno kresów, jak i mrok ludzkich zachowań.

„Ziarno” to powieść historyczna pełna emocji, skierowana do czytelników ceniących prawdziwe, poruszające opowieści o rodzinie, dzieciństwie, przetrwaniu i sile ducha. Dla tych, którzy lubią literaturę o wartościach, o utracie i o iskrze nadziei, która mimo wszystko potrafi się tlić.

Ta książka porusza, wciąga i pozostaje w pamięci na długo. To historia tak prawdziwa, że aż boli, ale jednocześnie daje poczucie, że nawet w najciemniejszych czasach mogą pojawić się małe światła. „Ziarno” zdecydowanie warto przeczytać – dla emocji, dla refleksji i dla literackiej jakości, która wyróżnia tę opowieść na tle innych książek historycznych.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Zimne wybrzeża
Autor: Gosia
„Zimne wybrzeża” Szczepana Twardocha — w nowym, długo wyczekiwanym wznowieniu — to mroczny, klimatyczny thriller szpiegowski osadzony na Spitsbergenie w czasach zimnej wojny. Do polskiej stacji polarnej trafia tajemniczy John Smith, rzekomy naukowiec z brytyjskim paszportem. Gdy jeden z polarników ginie w podejrzanych okolicznościach, napięcie w odciętej od świata bazie zaczyna narastać, a Smith wikła się w sieć intryg, podejrzeń i gier, w których nic nie jest tym, czym się wydaje.

Twardoch tworzy gęstą atmosferę izolacji, paranoi i nieufności, z typową dla siebie precyzją oraz lekką ironią. Bohaterowie są niejednoznaczni, pełni tajemnic, a wątek śledczy prowadzi czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. To świetne połączenie kryminału, thrillera i dramatu psychologicznego — książka o samotności, zdradzie i cienkiej granicy między misją a obsesją.

Polecam ją szczególnie fanom mrocznych historii, gęstych klimatów Północy oraz wszystkim, którzy cenią intelektualne napięcie w literaturze. „Zimne wybrzeża” to wznowienie, które naprawdę warto poznać.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Zapisane w wodzie
Autor: mysilicielka
Jakaś taka… słaba, nudna, chaotyczna, wszyscy bohaterowie strasznie irytujący. Kompletnie nie obchodził mnie ciąg dalszy. Rozdziałów jest dużo, są króciutkie, momentami ciężko się połapać co się dzieje, gdzie i kiedy. Ten kłębek jest zbyt zagmatwany, a z nudów nie chce się go rozplątywać, lepiej wyrzucić wełnę do kosza. Nie polecam.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Panie Czarowne
Autor: mysilicielka
Świetna historia, oryginalna, klimatyczna, niesamowicie realistyczna i „mięsista”. Cięższa i mroczniejsza od takich „Chłopców” czy „Kłamcy” i to mi się bardzo podobało. Kilkugodzinny audiobook połknęłam na raz. Przez cały czas miałam wrażenie, że siedzę w prawdziwym miasteczku, magicznie ukrywającym swoich mieszkańców, a nie że to tylko wyobraźnia pisarza. Widać tutaj miłość do Głuchołaz, sympatię do fantastyki i szacunek wobec kobiet. Wow. Polecam bardzo.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Klub Jednej Kreski
Autor: przyrodaz
Tej książki nie da się czytać na trzeźwo. Każdy, kto przeżył choćby myśli o potomstwu, które nie nadchodziło z różnych powodów, zwyczajnie przy niej się rozpłacze. Nawet wydaje mi się, że jej celem nie jest tylko pokazanie prób starania się o dziecko przez różne pary, ale do pokazania, że z tym problemem mierzy się ogrom osób. Każdy wtedy liczy na cud, cierpi prawdziwe katusze i bycie dzielną nie wygląda jak na pobraniu krwi. To badania, które sprawiają kobiecie okropny ból fizyczny i psychiczny. Dają nadzieję na to, że tym razem się uda i zabierają ją po następnej jednej kresce. Nigdy nie ma bowiem pewności, że się uda. Wydawać by się mogło, że jeśli pary starają się o potomstwo, to znaczy, że ich ból dzieli się na dwoje i jest przy tym lżejszy, ale to nie prawda. To kobieta cierpi najbardziej i w jaki sposób, to każda z postaci tutaj opowie. To będzie zupełnie przypadkowe spotkanie, ale jak wiadomo, te same diagnozy łączą ludzi niewidzialna nicią. W ten sposób zakładają ,,Klub jednej kreski". Bardzo pocieszające były słowa ich samych, kiedy jedna do drugiej mówiła, aby się nie poddawały. Dawały sobie oparcie w trudnych chwilach. Wymieniały nawet między sobą wiadomości oznaczone specjalną wstawką. Pomimo tego, że każda z kobiet przeżywa swoją osobistą stratę, to jednak jedna z nich ma nieporównywalną do innych. Przed najważniejszym wydarzeniem w ich życiu, kiedy próba miała być dopracowana w największym skupieniu, jej mąż zginął w wypadku. Ta strata się tutaj przewija, gdyż jej koleżanki wciąż mają jakieś szanse, a jej życie już nigdy nie będzie takie same. To bardzo mocne słowa, przepełnione boleścią. Ona pisze do męża, choć wie, że nigdy jej nie odpowie. Podejmuje w głowie różne scenariusze, gdyż strasznie trudno jest żyć ze świadomością, że tak naprawdę straciła dwie osoby. Przyszłe dziecko i kogoś, kogo kochała najbardziej na świecie. Kto wypełniał jej całe dnie i nadawał życiu sens. Jak zatem zakończyła się ta historia?
Ogromnie polecam do przeczytania każdemu, kto kiedykolwiek miał problem jednej kreski. Na końcu książki odnajdziecie adresy do ważnych instytucji, które zajmują się tym tematem. Według mnie, zasługuje na uznanie:-)
Dziękuję Klubowi Recenzenta z serwisku nakanapie.pl za książkę do recenzji:-)
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Ballada o drobnym karciarzu
Autor: przyrodaz
Niektóre historie potrafią wciągać dokładnie jak hazard, gdzie liczy się na wygraną za wszelką cenę i nie odpuszcza nawet wtedy, kiedy karta zwyczajnie nie idzie. My od początku poznajemy mężczyznę, którego jakby życiem jest właśnie hazard. Nie znamy go dokładnie, ale sam z wolna zaczyna o sobie opowiadać, podpowiadając nam nawet na co mamy zwracać uwagę w kasynie i jak się ustrzec przed zdradziecką grą rąk. Tak jak buty są wizytówką człowieka, tak dłonie nieocenionego karciarza. Kiedy już jesteśmy nakręceni, widzimy jak nasza postać przegrywa kilka pierwszych starć. Następnie przy stoliku pojawia się dosyć młoda kobieta, która aż pachnie tandetą. Nie wiedzieć jednak dlaczego od razu łapią ze sobą cichy kontakt. Spojrzeniem oczu potrafią opisać więcej aniżeli słowami. Wiadomo bowiem, że w kasynie pokerowa twarz to największa karta przetargowa. Czytamy dalej, widzimy wygraną bohatera, jednak nie wiedzieć czemu i gra nagle się kończy. On sam twierdzi, że nie ważny jest koniec, jedynie sama gra. Zerkanie na kogoś, kto przegrywa, jak upada lub z jaką bojaźliwością wygrywa. Wspólny wieczór tych dwojga kończy się jazdą do hotelu, gdzie nikt ich nie pozna, ani nie oceni tandety na szyi kobiety. Co ciekawe, podobno nic nie jest w stanie uśpić czujności kogoś, kto już był na samym dnie. Nie spodziewał się jednak, że każdy na naszej drodze jest po coś. Każdego da się przechytrzyć jeśli w grę będą wchodziły uczucia i opowiedzenie o swojej przeszłości. Niekiedy ludzie chcą się ratować nawzajem, a niekiedy mają ku temu swój osobisty plan:-)
Słuchajcie, to nie jest książka dla każdego. Jest to opowieść o kimś, kto żyje tylko dla gry. To jego jedyne pewniaki, gdyż wyjścia ma znane, albo wygra albo przegra. Zdradza nam jednak tajniki zachowań hazardzistów, dlatego ten temat zainteresuje tylko poszczególne osoby. Ja jako dziecko gdy mieszkałam w innym miejscu czasami zaglądałam do mini kasyna. Byłam obserwatorem, dlatego niektóre zasady znałam. Mnie zwyczajnie ta treść interesowała na tyle by zobaczyć jak dobrze cały konspekt książki został ukazany. Dlatego wniosek jest prosty, jak nie lubisz grać, to treść cię zanudzi. Bo o to właśnie tutaj chodzi, by pokazać jak wygląda życie wtedy, kiedy się gra. Z dodatkiem scen miej lub bardziej romansowych. Ja zostałam tutaj pobudzona do działania i ostrzeżona, by uczuć nigdy nie mieszać z grą. Jakąkolwiek. Tam nigdy bowiem nie ma wygranych. Dla mnie rewelacyjna!
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Moc truchleje. Święta w cieniu wojny. Historie wigilijne 1939–1945
Autor: przyrodaz
Jest to wydanie książki już istniejącej z 2020 roku, gdzie treść rozpoczynamy rokiem 1945 w którym to poznajemy przygotowywania się do wigilii oraz czasu tuż po niej. Są to wydarzenia, jakby przesądy, gdyby określić miała to moja babcia, w które mieszkańcy wierzyli, że przynoszą im obfitość. A jak wiadomo w co się wierzy, to się ukazuje:-)
To nie jest opowieść w której szczęście i radość będzie biło z każdej strony. Tutaj ukazany mamy smutek i żal po stracie rodziny. Opisuje nam go kobieta cudownym i delikatnym stylem, jakby głęboko zamyślonym, by utworzyć ze wspomnień coś, co pokolenia pod nią zapamiętają w całej okazałości. Znajdziemy w niej bardzo dużo starych fotografii, które hipnotyzują swoją prostotą, oraz poruszają dogłębnie, gdyż przypominają nam nasze dzieciństwo, wspólne spotkania przy stole, niekiedy nawet i ubóstwo, ale skąpane w uśmiechach, albo w głębokim zamyśleniu. To też zdjęcia dawnych zapisków, których nie potrafiłam rozszyfrować. Każdy rozdział to opowieść świąteczna innej osoby. Tyczą się czasów wojennych, wpierw wspomnień jak pięknie im było zanim doszło do tragedii i czasu już kiedy nie było co ze wspomnień zbierać. Bije tutaj prostota, słowa zwykłych osób, gdzie w obliczu tragedii pozostawał jedynie czar wspomnień. Zdziwiło mnie, że przed samym końcem znalazłam przepisy na potrawy wigilijne. Nie wiem tylko dlaczego, ale mam wrażenie, że tamtejsze składniki w niczym nie przypominają tych naszych, nafaszerowanych chemią i opryskami. Kiedyś bowiem nawozem było konie i krowie łajno, gdzie wszystko rosło jak na drożdżach. Teraz się tego nie używa, że niby szkodzi. Ale opryski i proszkowane nawozy, to już nie szkodzą... Jestem przekonana, że ta książka nawet pomimo tego, że część z nas jest na tyle młodych, że nie kojarzy czasów z trzydzieści lat do tyłu i dalszych, to jednak wywoła w nas taki wszechogarniający smutek. To będzie jak zajrzenie do obcych osób, ale odczuwalnych jakoby najbliższa rodzina. To tutaj ujrzycie jak krzywdząca dla wielu osób była kolęda ,,Cicha noc". Odczuje to zwłaszcza pokolenie żydowskie. Polecam zajrzeć do książki, bo tego czasu i tych wiadomości nie znajdziecie wśród telewizji.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Sycylijskie dziedzictwo
Autor: przyrodaz
Ale ja nie wiedziałam, że to taka świetna książka:-) Jak mi się podobały te wspomnienia o cioci, która już nie żyła. Opisana została jako ekstrawagancka i żyjąca po swojemu. Nie słuchała innych i żyła tak jak chciała uważając, aby nigdy nie popaść w nudę. Podoba mi się taki schemat. Pomimo tego, że nie szaleję jak ona, to sama chciałabym aby ktoś mnie zapamiętał w sposób pozytywny:-)
A zaczynając od początku, to książka jest bardziej opowiedziana. Przedstawia małżeństwo, które z biegiem czasu poświęcało sobie mniej uwagi i iskra się wypaliła. Ona miała swoją małą knajpkę, która częściej upadała aniżeli powstawała i po części to ich też podzieliło. Obecnie są sobie obcy i córka przyjeżdża do matki. Sytuacja się komplikuje, gdyż dowiadują się, że ich ukochana ciotka nie żyje. Kobieta miała jednak na tyle szczęścia, że odziedziczyła po niej spory majątek, choć nie pozostał on dany od tak sobie. Sara będzie musiała wejść na tory przeszłości czyjejś osoby z rodziny by zobaczyć, czy faktycznie śmierć była spowodowana siłami natury. Bo co, jeśli ktoś jej w tym pomógł? By dokładnie zrozumieć o co chodzi, przejdziemy do czasu dużo dawniejszego, by zobaczyć jak wyglądało życie osoby, która być może została zamordowana. Na powrocie tych wydarzeń najwięcej pytań będzie dotyczyło samej Sary. Co pocznie ze swoim życiem i wiedzą, którą zdobyła?
Może i akcja nie jest szybka, ale dotyczy w miarę żwawych przeżyć, zwłaszcza w czasie dotyczącym krewnych. Często będzie tam niebezpiecznie, a nóż przysłuży się nie tylko do krojenia mięsa. Trzeba będzie się chować i wyglądać czy droga jest bezpieczna. To czas, kiedy kobieta walczyła o prawa kobiet, gdzie mężczyźni umniejszali ich wybory nie pozwalając im dojść do słowa. Jest to nieco historyczna prawda, więc nie każdemu przypadnie do gustu. Będzie widoczna ta przepaść pokoleniowa, ale dla mnie było to na plus. W miarę szybko się ją czyta i każde pytanie dostaje swoją odpowiedź. Często spotka nas poruszenie, zwłaszcza przy opisach walki o stawaniu się kobietą niezależną. Jeśli lubicie powieść obyczajową, pomieszaną z historią i kryminałem, to zachęcam do lektury:-)
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
Liczba wyświetlanych pozycji:
1
2
3
4
5
811
Idź do strony: