To bardzo poetycka książka. Momentami opisy były niczym zapach świeżego chleba, gdzie skórka jeszcze gorejąca już przyjmowała na siebie nóż z masłem, po czym ciągnięte wzdłuż kanapki topniało na naszych oczach, oddając zapach kojarzący się z czymś pięknym i nieuchwytnym. Jeśli bowiem można zakochać się w chwili, kiedy nasza wyobraźnia pokazuje obrazy wyczytane z książki, to właśnie takie uczucie towarzyszyło mi podczas tej lektury. Czuć tutaj ogromną pasję, miłość do barw i kolorów, które oddane na płótnie były spełnieniem jakiego pragnęła tu doznawać kobieta z książki. Mówiła o tym z mocą i stanowczością, jakby biała otoczka krążyła wokół jej słów, a one niesione przez wiatr uwalniały wszystko, co sami skrywaliśmy przed światem. Teraz już wiem skąd istnieje przekonanie, że niektóre obrazy żyją. Właśnie tego życia doświadczycie w tej lekturze:-)
Fabuła doskonale wciąga nas swoją treścią, zwłaszcza, że cała opowieść powstała na podstawie zaginionego obrazu w 1955 roku w Warszawie. Dołożono do tego elementy thrillera, żeby zaciekawić nie tylko treścią, ale i samym faktem, że do takiego rabunku doszło naprawdę. Czytamy ją naprzemiennie z różnych przedziałów czasowych w których żyją inne osoby, Frida i Olga. Historia Fridy najbardziej mnie poruszyła, gdyż ukazana została jako kobieta głęboko zraniona przez swoich najbliższych. Właśnie swoją rozpacz pragnęła uchwycić na obrazie, by wypędzić ją z głowy i jednocześnie by ta dana rzecz na której się to stało, była na zawsze przeklęta. Obiecała sobie być silną ponad wszystko, niepoddającą się na żadnej linii. Z kolei Olga jest jakby jej przeciwniczką. Poszukując pracy została wyszydzona za bycie malarką, dlatego postanowiła z tego zrezygnować. To wrażliwa osoba, ale bardzo płochliwa, której zdanie innych ma duże znaczenie. I tutaj następuje złączenie światów, gdyż w momencie ujrzenia obrazu poprzedniej kobiety czuje jakby wszystko, co dotychczas się kumulowało, musiało natychmiast wyjść. Pasja malarstwa, uczucie bycia spełnioną i oddawania emocji na płótnie powróciło ze zdwojoną mocą. Dosłownie pomyślałam sobie, że cokolwiek każdy z nas nie zrobi, to później ktoś zauważając to przechodzi taki bodziec, który napędza go do czynienia tego, co zawsze sobie odmawiał. Dlatego się mówi, że żyjemy po coś. Ta lektura idealnie to uczucie oddała. Bardzo mi się podobała, bo pokazała, że trzeba iść za głosem serca, sumienia i pragnienia, bo to jest właśnie nasza droga do której zostaliśmy stworzeni:-) Minusem jest mały druk, ale reszta to same plusy:-)
Twórczość autorstwa Pana Érica-Emmanuela Schmitta z przeczytanymi wcześniej dwoma książkami pt.''Noc ognia'',''Sen o Jerozolimie'' naświetla mi obraz tego, co jest niedostrzegalne dla oka pod względem nie zawsze właściwych zachowań ludzi niezależnie od wieku. Być może jest to związane z tym, kim byli kiedyś i co znaczył dla nich wykonywany zawód i czy pamięć o nim jest nadal, czy pozostaje tylko wspomnieniem.
Bliski memu sercu jest, świat muzyki klasycznej. Dzięki słuchanym audycjom radowym przybliżyłam wiedzę o walorach głosowych znanych operowych artystach i zaśpiewanych przez nich ariach.
Książka pt. ''Callas, moja rywalka'' autorstwa Pana Érica-Emmanuela Schmitta uważam, że jest to cudownie opisana podróż, w jaką można się z przyjemnością przenieść w czasie, nie zapominając o tym, że spotkamy w niej ludzi, którzy nie zawsze umieją dostrzec talent muzyczny, lecz widzą jedynie obraz walki i zazdrości, o spełnieniu marzeń o zdobyciu sławy kosztem innych osób zdolniejszych w rywalizacji do dążenia zdobycia drogi muzycznej.
Czytając, tę powieść marzyłam, aby spotkać Enzo Ponzi wraz z jego sympatycznym dziadkiem Fabrizio. Spojrzeć na żywo na nich i posłuchać, jak dzielą się pierwszymi wrażeniami na temat usłyszanej muzyki operowej, w jaki sposób podkreślają, czym ona dla nich jest, opowiadają, co dla nich znaczy nie tylko słowo opera, ale związane z nią miejsce teatru, gdzie jest ona zagrana.
Carlotta Berlumi nie wzbudzała u mnie od samego początku zaufania, jest niemiłą kobietą. Nawet gdy Enzo spotkał, ją po raz pierwszy miał prawo nie wiedzieć kim ona jest naprawdę. Myślami Carlotta błądzi daleko, nie zwraca uwagi na nic, ponieważ nie zachowuje się taktownie, lecz na zewnątrz widoczne są u mniej symptomy zaburzenia pamięci, o których nie wie, żyje wspomnieniami.
Gdyby nie przypadkowe spotkanie Carlotty Berlumi z Enzem być może nie odkryłabym na nowo tego, że nie zawsze są pozytywne blaski życia na muzycznej drodze artystów i artystek operowych ukrywających się w cieniu przed kochającymi ich odpowiednimi osobami, które mogą kochać je naprawdę, a pozostają jedynie ślady niekoniecznej rywalizacji.
Gdyby Ziemia swą wielkością przypominała piłeczkę pingpongową to jaką piłkę przypominałby Jowisz? Zastanawialiście się kiedyś nad tym?
Czy można obliczyć, ile mielibyśmy lat, gdybyśmy żyli na innych planetach? Jak sądzicie?
Ile kilometrów żył, tętnic i nauczyć włosowatych nosimy w swoim ciele?
Czy to możliwe, by nasz układ krwionośny był aż tak długi?
Kto jest silniejszy: człowiek czy mrówka?
Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak oczywista.
Ciągle czytamy o rekordzistach: najszybszych zwierzętach, największych prehistorycznych garach, a kto z Was wie jaką długość miał najmniejszy dinozaur?
Świat nieustannie nas zaskakuje, a dziecięca ciekawość jego odkrywania skłania nasze pociechy do zadawania mnóstwa pytań.
Odpowiedzi na wiele z nich znajdziecie w arcyfascynującej książce Andrei Minoglio pt. "Ile waży dinozaur? Wielkie pomiary świata".
Autorka w nietuzinkowy, często bardzo humorystyczny, a jednocześnie zaskakujący sposób odkrywa przed czytelnikiem wiele ciekawych faktów wprost ze świata nauki.
Najmłodsi poznają nie tylko podstawowe ciekawostki dotyczące rzek, jezior, gór, zwierząt, ludzkiego ciała czy kosmosu, ale przeczytają wiele porównań, które być może nigdy nie przyszłyby im nawet do głowy.
Bo czy młody człowiek zastanawia się nad tym, ile butelek wody zmieści się w jego wannie?
Pasjonująca to lektura!
Opisuje wiele abstrakcyjnych zestawień, które w odpowiednim ujęciu tematu dają możliwość zupełnie nowego spojrzenia na pewne pozornie oczywiste zagadnienia.
I to jest cudowne!
Czytajcie, bo to dla mnie prawdziwy must have każdego małego odkrywcy.
Mawiają, że prawdziwa przyjaźń nie zna granic, a przyjaciele są rodziną, którą sami wybieramy.
Czy taka bezinteresowna relacja możliwa jest tylko w świecie ludzi?
Okazuje się, że nie, a potwierdzenie tego faktu znajdziecie w książce "Zdumiewające przyjaźnie" od Wydawnictwo Kropka
Poznacie w niej osiemnaście historii, w których przyjaźń stała się fundamentem wyjątkowej relacji między zwierzęciem i człowiekiem, bądź połączyła różne gatunki zwierząt, scalając ze sobą potencjalnych wrogów.
Te historie nie miały prawa się wydarzyć, a jednak możemy o nich dziś czytać.
Jedną z najbardziej znanych opowieści o niezwykłej więzi łączącej człowieka i psa jest historia Hachiko-psa tak wiernego, że czekał na swojego pana jeszcze długo po jego śmierci.
Jej skróconą wersję przeczytacie także w tejże publikacji. Poznacie także niezwykłą szympansicę, która przygarnęła pod opiekę dwa osierocone tygrysiątka syberyjskie. Przyjrzycie się pięknej relacji ogromnego słonia i młodej labradorki. Przekonacie się, że troska o "braci mniejszych" może mieć zbawienny wpływ na nasze zdrowie, ponieważ może m.in. zapobiegać samotności.
Książka "Zdumiewające przyjaźnie" jest dowodem na to, że niemożliwe jest całkiem realne, a mądrość zwierząt czasem przewyższa największe ludzkie intelekty.
Bo tam gdzie zawodzi rozum, tam głos zabiera pierwotny instynkt.
Niesamowita to lektura, tym bardziej, że opisane w niej historie brzmią wręcz nieprawdopodobne, a wszystkie są prawdziwe. Niektórzy bohaterowie wciąż żyją. Można poszukać na ich temat dodatkowych informacji, do czego zachęcam.
Zaskoczy Was treścią, zachwyci ilustracją.
Czytajcie!
Piłka nożna to ta dyscyplina, która znana jest w każdym zakątku świata. Można grać w nią niemalże wszędzie: na osiedlowym boisku, zwykłej łące, czy też na najsłynniejszych stadionach świata. Łączy pokolenia, dostarcza emocji. W podwórkowych rozgrywkach nie wymaga profesjonalizmu-wystarczą chęci i wola zdrowej rywalizacji, bo "Gol to nie wszystko".
Celowo ostatnie słowa zapisałam w cudzysłowie, gdyż taki właśnie tytuł nosi książka Jakuba Rzedzickiego, młodego człowieka, dla którego piłka nożna stała się prawdziwą pasją.
I to w książce widać, to podczas lektury się czuje!
Mnóstwo w niej podstawowej wiedzy, jeszcze więcej zaskakujących faktów, boiskowych ciekawostek oraz prywatnych fotografii i wspomnień.
Po zapoznaniu się z treścią teraz już wiem:
⚽ czym różni się rzut wolny od rzutu karnego
🥅 kiedy sędzia odgwizduje tzw. spalony
🧤 co wyróżnia bramkarza na tle pozostałych zawodników drużyny piłkarskiej
🟥 dlaczego na boisku jest aż czterech sędziów
⚽ czym grano w piłkę nożną 3000 lat temu
🧣kogo określamy mianem 12 zawodnika.
"Gol to nie wszystko. Twoja książka o piłce nożnej" to czytelnicza propozycja absolutnie dla każdego!
Nie liczy się, czy jesteś w drużynie piłkarskiej, czy kibicujesz aktywnie na stadionach Polski i świata, czy podziwiasz piłkarskie rozgrywki wyłącznie na szklanym ekranie, bądź (jak ja) masz znikomą wiedzę w tematyce okołoboiskowej.
Gratka dla fanów i nie tylko, którą Wam gorąco polecam!
Macie ochotę na wyprawę, w której towarzyszyć Wam będą nieustraszeni i uzbrojeni w magiczne moce bohaterowie komiksów Leśnika & Skarżyckiego?
Za sprawą Wydawnictwa Kultura Gniewu możemy wyruszyć na koniec świata wraz z Mistrzem i jego oddanym uczeniem Tymoteuszem, duetem znanym z krótkich, komiksowych historyjek, drukowanych w latach 2002-2004 w czasopiśmie "Komiksowo".
Podróż w ich towarzystwie pełna jest zwrotów akcji, zaskakujących spotkań i zadań godnych tylko najodważniejszych śmiałków.
Pomysłowy Tymek, czyli kilkuletni chłopiec o rudej czuprynie i niebywałej inteligencji oraz jego siwobrody Mistrz nie boją się wyzwań i z odwagą stawiają czoła temu, co los dla nich przygotował. Razem pokrzyżują plany złych czarnoksiężników Psuja i Popsuja, wspomogą króla w rozwiązaniu jego kłopotów, odkryją, co w trawie piszczy, a nawet przepłyną ocean niespełnionych obietnic.
"Tymek & Mistrz. Wyprawa na koniec świata" to czwarty tom tzw. zbiorczych wydań, wypełniony w większości dwustronnymi historyjkami, które osadzone zostały w czasach bliskich średniowiecza, choć trafniej byłoby określić, że akcja rozciąga się w kilku przestrzeniach czasowych - wszak magia i teleportacja nie mieści się w żadnych czasowych ramach.
Ten przepełniony żartem komiks, rozbawi zarówno młodych, jak i tych nieco starszych czytelników.
My bawiłyśmy się doskonale podczas wspólnego czytania. Zdarzyło nam się śmiać w głos.
Zdecydowanie chcemy to jeszcze powtórzyć. Pewnie będzie ku temu okazja, gdyż w książce znajduje się wzmianka o kolejnym tomie.
Jeżeli lubicie dynamiczne historie, pełne humoru, w komiksowym wydaniu, to polecam Wam bardzo pochylić się nad tym tytułem.
Nie będzie tego żałować 😉
🌩 „Echa przeszłości były jak burzowe chmury przysłaniające niebo i choć powiewały się szybko, pozostawiały niepokój.”
„Nie wiem, jak mogłoby być inaczej, nie zdarzyło mi się zwątpić w swoje uczucie.”
„Są takie wspomnienia, które nie blakną, choćbyś bardzo się starał o nich zapomnieć.”
„Nie każda rana krwawi. Są takie, które bolą w ciszy.”
Jerzy Arynowicz jest byłym żołnierzem Armii Krajowej i zbiegiem z obozu jenieckiego w Krzesimowie.
Mężczyzna czuje, że jego życie jest nieustanną walką , nie tylko o własne życie, ale nawet o kawałek ciepłej strawy.
Teraz Jerzyk nie wie jak powinien funkcjonować , lecz jego jedyną nadzieją jest ta na spotkanie ukochanej żony z którą został rozdzielony na samą początku wojny.
Los jednak nie znosi próżni i zazwyczaj stawia na naszej drodze wiele osób. Każda z nich jest lekcją i pojawia się w określonych okolicznościach.
Tak też jest z Weroniką, osieroconą młodą dziewczyną.
Były żołnierz spotyka ją w chwilach bardzo dla niej traumatycznych i początkowo nie planuje zabierać jej ze sobą do Sanoka , jednak z czasem sytuacja się zmienia. Nieznajoma staje się kimś naprawdę bliskim , a wspólna tułaczka sprawia, że wszystkie dawne rany na nowo zaczynają uwierać.
Ale to tylko część tej poruszającej historii.
Równolegle Pani Małgosia kreśli opowieść o innej rodzinie.
Mieszkający na Podkarpaciu Kalina i Ołeksij to mieszane małżeństwo- ona jest Polką , on Łemkiem.
Mimo początkowych trudności wynikających z faktu ,że bliscy kobiety się od niej odwrócili Kalina jest szczęśliwą żoną i mamą małego Ihorka.
Niestety wkrótce we wsi zjawia się armia radziecka i wywozi mieszkańców w nieznane.
Co łączy obie pary i jakie sekrety wyjdą na jaw?
Czy można odnaleźć miłość nawet w obliczu największego okrucieństwa i co tak naprawdę jest jej miarą?
Na te i setki innych pytań odpowiedzi daje ta niesamowicie naładowana emocjami książka.
Jestem pod ogromnym wrażeniem fabuły stworzonej przez panią Małgorzatę Garkowską.
Tu nie ma prostych wyborów i bohaterów, którzy ulecą z pamięci.
Płakałam zwłaszcza przy końcówce, ale nie zdradzę z jakiego powodu. 🤍🩵
Przepiękna historia o sile i walce na wielu płaszczyznach, która zostanie w sercu na bardzo długo 🥰
Znacie szarego, pręgowanego kota o przesłodkim imieniu, który co rusz pakuje się w nowe tarapaty?
Tak, tak myślę dokładnie o Cukierku, futrzastym bohaterze serii zabawnych książeczek, których autorem jest Waldemar Cichoń.
Ten niesforny kocur po raz kolejny rozbawi małych i dużych czytelników w kolejnym, trzynastym już tomie serii "Kot Cukierek".
1 czerwca w tyskiej Mediatece odbyła się premiera książki pt. "Pomocy, Cukierku". Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu 😊
Jesteście ciekawi, co słychać u Cukierka, Tradycji, Marcela, Maćka i reszty rodziny?
Już opowiadam.
Cała rodzina wraz z kotami odwiedziła nowych sąsiadów. I choć przed wizytą wszyscy obiecali zachowywać się jak należy, czar prysł wraz z pojawieniem się w zasięgu kociego wzroku miski pełnej kocich pyszności.
Ponadto Cukierek i Tradycja zapragnęli wziąć udział w olimpiadzie, a w domu pojawił się nowy mieszkaniec, który skradł serce głowy rodziny.
Czytelnicy przekonają się, że koty i modele do sklejania nie powinny mieć ze sobą styczności, a pragnie udzielania pierwszej pomocy może zakończyć się błagalnym wezwaniem o uwolnienie z niewdzięcznej roli modela.
Siedem opowiadań przepełnia humor. Kocie perypetie bawią czytelników do łez, ale i uczą ważnych rzeczy oraz poszerzają wiedzę o świecie.
Kocie sprawy i spadające na całą rodzinę kłopoty udaje się załagodzić dzięki sile empatii, wzajemnej życzliwości i tego, co w rodzinie najważniejsze: miłości i sztuce wybaczania błędów.
Odkryjecie najnowsze perypetie Cukierka i jego przyrodniej kociej siostry Tradycji. To niezwykle zabawne futrzaki.
Zachęcam do lektury!
Cóż począć, gdy pogoda nie jest zgodna z prognozami i naukowymi pomiarami, a deszcz krzyżuje dziecięce plany?
Sześcioletnia Mi, jej brat Kuba, a także dwójka przyjaciół, czyli Albert i Amelia, planują wybrać się na wycieczkę rowerową. Ranek jednak wita ich mocnym rozczarowaniem. Na domiar złego pada w kolejnym dniu i w następnym także. Dzieci ze zdumieniem odkrywają, że deszczowe chmury zebrały się wyłącznie nad zamieszkałym przez nie osiedlem. W dalszej części miasta, nad nową, niezwykle ekskluzywnym dzielnicą świeci słońce.
Dlaczego pogoda nad Zamkiem tak bardzo się zmieniła?
Czy ten nieustający deszcz, niezgodny z prognozami pogody to efekt zmian klimatycznych? A może ktoś ma aż tak duże wpływy, że potrafi sterować słońcem?
Rezolutna i odważna Mi wraz z paczką przyjaciół postanawia rozwikłać zagadkę deszczowej chmury. Czy w poznaniu odpowiedzi na pogodowe pytania pomoże Emil?
Jaką rolę odgrywają w tej anomalii przybysze z kosmosu?
Co na sumieniu ma znany meteorolog?
„Zły meteorolog” Rafała Kosika to książka pełna zagadek, które główna bohaterka usiłuje rozwikłać. I choć Milena (zwana przez wszystkich Mi) notorycznie przekręca słowa, jej nieustępliwość w dotarciu do celu jest godna najwyższego uznania.
Książka pełna jest zabawnych dialogów, a akcja nie pozostawia czytelnikowi przestrzeni na choćby jedno znudzone ziewnięcie. Jest dynamicznie, śmiesznie, ale i całkiem poważnie.
W historię wpleciono całkiem solidną dawkę wiedzy, nie tylko tej z zakresu meteorologii. Główny wątek skłania również czytelnika do refleksji nad tym, przez jaki pryzmat wartościujemy tych, którzy są nam bliscy. Czy pieniądze załatwią wszystko? Czy jednak prawdziwa przyjaźń nie ma nic wspólnego z materialnymi dobrami?
Po raz kolejny przekonuję się, jak wiele wartościowych treści można ukryć w pozornej przygodowej historyjce.
Po przeczytaniu pierwszej części pt. „Cyberbaba i hopchatka” miałam wysokie oczekiwania względem tej serii. I nie zawiodłam się.
Ponadczasowa treść zainteresuje dzieci w wieku wczesnoszkolnym, a nawet te nieco starsze.
Jeżeli zatem poszukujesz książki, która wzbudzi zainteresowanie Twojego dziecka, sięgnij śmiało po serię "Mi się podoba”.
„Bóg lasów” autorstwa Liz Moore, to niepokojąco wciągająca opowieść, która zaczyna się jak klasyczny thriller, ale szybko odsłania swoje literackie ambicje. Autorka z chirurgiczną precyzją rozkłada na części składowe społeczne napięcia, rodzinne tajemnice i emocjonalne pęknięcia, które kryją się za fasadą letniego obozu dla dzieci z wyższych sfer. To historia zaginionej dziewczynki, ale też portret świata, w którym status społeczny decyduje o tym, kto zostanie usłyszany, a kto zignorowany. Moore z wyczuciem i napięciem prowadzi czytelnika przez gęsty, pełen niedopowiedzeń las – dosłownie i metaforycznie – budując powieść, która z każdą stroną wciąga głębiej i pozostawia z pytaniami na długo po zakończeniu lektury.
Autorka przenosi nas w sierpień 1975 roku do górzystego regionu Adirondack, gdzie działa Camp Emerson, letni obóz dla dzieci, prowadzony przez wpływową rodzinę Van Laarów. Kiedy pewnej nocy znika 13-letnia Barbara Van Laar, która jest córką właścicieli, to obóz pogrąża się w panice. Jej zaginięcie jest tym bardziej bolesne, że 14 lat wcześniej bez śladu zaginął jej brat, Bear.
Akcja toczy się wielowątkowo i z kilku perspektyw. Poznajemy losy Barbary, jej matki Alice, młodej policjantki Judy Luptack, opiekunek Louise i Tracy oraz postaci męskich jak słynny seryjny morderca Sluiter, który niedawno uciekł z więzienia. Dzięki temu mamy możliwość stopniowego poznawania szerszej perspektywy wydarzeń i odkrywania kolejnych tajemnic.
Autorka znakomicie buduje napięcie w powieści. Zamiast brutalnych zwrotów akcji oferuje gęsty klimat, napięcie i refleksję nad społecznymi podziałami i relacjami międzyludzkimi. Najmocniejszy jest portret społeczny: bogaci posiadacze i lokalni robotnicy – ta nierównowaga władzy i zasobów kształtuje dynamikę obozu i wpływa na losy bohaterów.
„Bóg lasów” to znakomita powieść dla czytelników lubiących thrillery z duszną atmosferą, głębokimi portretami bohaterów i społecznym kontekstem. Ja przyznam, że mnie książka zaintrygowała i wciągnęła, dlatego bardzo polecam!
,,Reszta gromadki kiwa głowami, ale żadne z nich nie patrzy na mnie. Na prawdziwą mnie. Są wsłuchani w głos mnie z ekranu."
Czasami niewiele trzeba, żeby doszło do jakiejś wpadki i media potrafią rozgrzebywać to wciąż na nowo. Szukają zainteresowania tam, gdzie przez nich innym może dziać się krzywda. Nasza bohaterka ma sporo tajemnic na koncie, jednak przede wszystkim obiecała sobie, że rozpocznie swoje życie na nowo. Sama nie ma dzieci, gdyż w sprawach rodzinnych bywała bardzo pomocna. Przeżycia z młodszych okresów sprawiły, że postawiła na karierę. Od zawsze chciała pomagać dzieciom, dlatego zrobiła sobie dyplom pani psycholog. Dumna z siebie udzieliła pewnego wywiadu, który nie zakończył się tak jak się spodziewała. Chcąc uciec, przyjechała w znajome strony, gdzie niechcący ujrzała jak ludzie wciąż żyją tym, co jej nie wyszło. My czujemy jej strach i wycofanie. W niektórych chwilach kobieta przypomina sobie w jaki sposób kto by zareagował na daną sytuację, po czym odrzuca to i robi po swojemu. Jakby pomimo upływu czasu wciąż chciała sobie udowodnić, że jest kimś na kogo chcieli aby wyrosła. Że sama potrafi podejmować własne decyzje. Kierowana ciekawością przegląda dawne rzeczy matki i tam odkrywa coś, co powinno tam pozostać.
,,Każdy kąt tej posesji kryje w sobie historie z mojego dzieciństwa."
Odkryjemy tam dawne czasy, kiedy nasza postać była jeszcze młoda, kiedy jej mama miała wielkie plany względem innej córki, która była najbardziej niedoskonałą wersją jej, jednak miała talenty, którego zawsze jej zazdroszczono. To dzięki niemu zatrzymała daną chwilę zaklętą w zatrzymanym obrazie. Kolejny karton, następne wspomnienia i niepokojące urywki scen. Od tych opowieści zwyczajnie nie można się oderwać. Nie jesteście ciekawi czego tam szukała? Dlaczego w ogóle chciała się upewnić, że wciąż to coś tkwiło w swoim miejscu? A żeby było jeszcze mroczniej, niemal z butami wchodzimy do wydarzeń w których zawsze ukryte bagna pokazały swoją zawartość. Ludzkie szczątki...
Zdecydowanie króluje tutaj obraz psychologiczny każdego wydarzenia, zamkniętej rzeczy, przeszłości, ukrytych sekretów, myśli danych osób i skan całego miasteczka. Bo tutaj każdy coś ukrywa, więcej mówi niż widzi i milczy wtedy, kiedy nie jest gotów o czymś powiedzieć. Bo ludzie mają to do siebie, że kiedy stanie się coś złego, to wiedzą, że muszą to zatuszować. Jednak przeszłość nie lubi być niezauważona...
Mega dobry thriller psychologiczny. Każda scena to wielkie napięcie, sondowanie szkód oraz rozmyślanie nad możliwymi wydarzeniami. Duchy przeszłości powracają, a wraz z nimi kości wymagające oznaczenia. Bardzo mi się podobała, dlatego mega ją polecam!
Jak miło było ponownie zanurzyć się w cieniach i blaskach życia na Dzikim Zachodzie, poczuć ten zew natury i specyficzny klimat zmieniający nieco perspektywę.. Sprawdzić co słychać u Izzy. Zobaczyć jak panienka z dobrego domu spełnia się jako prawdziwa południowa żona ranczera i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa. Ale przede wszystkim odkryć, że druga z głównych bohaterek serii - Katie – również zasłużyła na własną historię. Ta młoda kobieta poturbowana przez życiowe doświadczenia i mająca sobie wiele do zarzucenia, świadoma też wielu podjętych przez siebie decyzji, które bezpowrotnie zadecydowały o jej losie – w końcu dorosła, „by nie karmić samej siebie złudnymi marzeniami”. Postanowiła więc zawalczyć o miłość i zaufanie syna. A może przy okazji uda jej się zsynchronizować bicie własnego serca z dziką Montaną i tu odnaleźć wszystko, co w życiu ważne..
„Garnet” to porywająca seria przygodowo-historyczno-romansowa, którą łatwo przytulić do serca. Autorka funduje czytelnikowi niesamowitą przygodę, podróż w nieznane, rozrywkę gwarantująca oderwanie się od codzienności, ale też pouczającą lekcję – pozwalając wyciągnąć dla siebie autorskie wnioski. Sięgając po serię „Garnet” czeka Cię więc wiele emocji, od strachu, złości, niedowierzania, po obrazy skomplikowanych relacji, murów nieświadomości, dróg cierpliwości, uświadomienie sobie egoistycznej strony ludzkiej natury, aż po „miłość, która dotyka dyszy”.. i to jak ważne dla każdego człowieka jest spełnienie.
Ja już z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Tymczasem – bardzo polecam.
Tak sobie myślę, że moglibyśmy zastanowić się nad jakimś wyjazdem… Jest sierpień, zaraz powinny się pojawić ciekawe oferty…
– Właściwie masz rację. Można powoli zacząć poszukiwania jakiejś atrakcyjnej oferty. Jak się uda, to trafimy na last minute w dobrej cenie…”
„Właściwie wszystko ostatecznie poszło po jej myśli… To dlaczego jakoś mnie to nie cieszy? I dlaczego mam poczucie, jakbym zrobiła coś złego?”
Paweł nazywał to eksperymentowaniem w kuchni, a ona coraz częściej miała wrażenie, że to raczej skąpstwo.”
Klara i Paweł są dwójką młodych ludzi, krytych relację można by określić jako bardzo swobodną.
Choć są parą każde z nich nadal mieszka we własnym lokum i cieszy się własnym małym światem.
Niestety , zabieganie , nawał pracy a przede wszystkim brak czasu na szczerą rozmowę skutkują tym ,że młoda kobieta zaczyna się zastanawiać nad sensem układu, który dawniej wydawał się jej całkiem komfortowy.
Aby poprawić wzajemne stosunki i uczcić sukces zawodowy Klara proponuje wspólne wakacje na Maderze.
Mężczyzna zgadza się, choć ostatecznie wykupuje opcję Last minute , chcąc jak najwięcej zaoszczędzić.
To bardzo ją irytuje jednak stara się cieszyć tym,że w niedalekiej przyszłości pozna wyspę, która od zawsze ją fascynowała.
Niestety w życiu niewiele rzeczy jest na tyle stałych by wszystko szło po naszej myśli.
Paweł nadużywa alkoholu co nie podoba się jego drugiej połówce.
I właśnie to staje się źródłem rozłamu..
Z opresji wybawia ją tajemniczy nieznajomy , który przedstawia się jako Radek i to właśnie on propinuje zagubionej turystce by udając jego dziewczynę zatrzymała się w willi jego przyjaciół- Maxa i Anny.
Ta podróż to nie tylko okazja do odwiedzenia najpiękniejszych zakątków tego raju ,lecz przede wszystkim szansa na odnalezienie celu w życiu i skupienia się na tym co dla obojga najistotniejsze.
Czy Klara odważy się o siebie zawalczyć? Czy jej serce zabije szybciej dla człowieka którego praktycznie nie zna?
To była bardzo lekka i przyjemna w odbiorze książka
Pani Karolina jak zawsze pisze lekko i obrazowo malując słowami nie tylko obrazy , lecz również smaki , zapachy i co chyba najważniejsze uczucia.
Czytanie szło płynnie i szczerze kibicowałam bohaterce w jej drodze do pogodzenia się ze sobą , jednak tym czego mi zabrało była przeszłość jej towarzysza .
Ponadto liczyłam na nieco inne zakończenie.
Mimo wszystko mogę ją spokojnie polecić na ciepły, letni wieczór ☀️🧡
Dwa poprzednie tomy przypadły mi do gustu, więc i teraz nie mogło być inaczej:-) Jedyna różnica jest w tym, że ten trzeci tom ma niesamowicie barwione brzegi, które wyglądają jak regał pełen książek! Coś wspaniałego dla osób kochających czytać:-)
Początek jest pewnym wyjaśnieniem od autorki na setki zapytań odnośnie tej serii. Zaznaczyła, że jej postacie mają różne choroby, ale ona jedynie o nich napomina, a nie zajmuje się diagnozą i leczeniem ich w swojej książce. Cokolwiek pisze jest faktem stwierdzonym, gdyż liczy się tutaj nie tylko treść ale i w dużej mierze charakter postaci. Zdradziła nam, że każdy z nich jest jedną cząstką niej samej. Każdemu z nich nadała miano swoich cech i przypadłości z którymi sama się zmaga. Dlatego nie należy traktować niektórych jako osoby, które są niedojrzałe, gdyż oni wiedzą o tym, co jest ich słabą stroną, tylko radzą sobie w sposób im znany. Niektórzy doceniają to, co mają i chcą iść w kierunku, który jest dla nich ważny, jednak bywają i tacy, którzy duszą się w życiu i związku, gdyż oczekują przyzwolenia swojego ciała na doznania, do których ma nadejść, a nie każdy to szanuje. Natarczywość w związku bywa torturą, choćby partnerem był najładniejszy chłopak z wysokim stażem liczby poprzednich kobiet. Problem w nim był ten, że wydawało mu się, że każda ma prawo mu ulegać, bo był tym hot. Bardzo się tutaj pomylił, więc nie wszystko poszło po jego myśli. Cała opowieść jest napisana z punktu widzenia postaci, więc wiemy nie tylko co robią, ale i co myślą. Czujemy ich strachy, porażki oraz wzloty. Wiemy co się dla nich liczy, dlatego jeśli ktoś to neguje, to nawet nas to denerwowało. Sceny potrafią być bardzo intymne, a same postacie nie wstydzą się używać pospolitych nazw garderoby czy części ciała. Bywa tutaj żenująco, ale i bardzo humorystycznie. Postacie to młodzi ludzie z wariacją hormonów, które nie zawsze bywały unormowane. Pokazali nam swoje życie od podszewki i najchętniej poznają je młodzi ludzie, którzy są pełnoletni. Nie musicie czytać tych tomów po kolei, ale całość jest bardziej ujmująca. Mi się podobała:-)
Wydaje się, że po czterdziestce życie już niczym nie zaskoczy - to my będziemy kowalami swojego losu, którzy dziarsko piszą własną opowieść. Tymczasem rzeczywistość okazuje się brutalna, o czym boleśnie przekonuje się Lila, główna bohaterka najnowszej powieści Jojo Moyes. Lila jest pisarką, ma dwoje dzieci i jeszcze niedawno miała męża, który porzucił ją dla młodszej kobiety. Bohaterka musi stawić czoła nowej sytuacji, rzutującej na wszystkich domowników oraz na pracę Lilii. Na tym jednak nie koniec problemów. Gdy na jaw wychodzą rodzinne sekrety, córka przechodzi okres buntu, a dom wymaga kosztownego remontu, Lila będzie musiała odnaleźć balans w tym chaosie. Czy sobie poradzi?
„Między końcem a początkiem” to powieść krzepiąca, choć opis wcale na to nie wskazuje. A jednak bohaterowie tej książki z sukcesem udowadniają czytelnikowi krok po kroku, że z każdej sytuacji można wyciągnąć nie tylko cenne wnioski, lecz także wzmocnienie samego siebie, uporządkowanie myśli oraz poprawę własnego życia. Każdy z nas popełnia błędy, o czym powieść Jojo Moyes nieustannie przypomina. Życiowe tarapaty są domeną nie tylko Lilii, lecz także jej ojca, matki, córki, przyjaciółki, męża… Losy tych wszystkich bohaterów pokazują, że złe decyzje są naturalne, natomiast kluczem do szczęścia jest sposób, w jaki sobie z nimi radzimy. Powieść zahacza o trudne tematy, podejmuje na przykład wątek kłamstwa w dobrej wierze i żongluje pewnymi pojęciami. Każe nam zastanowić się nad tym, co w życiu jest naprawdę ważne i jaką cenę trzeba za to zapłacić.
Książkę Moyes czyta się szybko i przyjemnie. Jest to lektura idealna na lato, choć niepozbawiona wad. Odnoszę wrażenie, że wątek Celii, córki głównej bohaterki, mógłby zostać nieco inaczej poprowadzony. Rozwiązanie, na które zdecydowała się autorka, uważam za nieprzekonujące. Ciekawa jest natomiast historia przyjaciółki Lilii. Jest to kobieta, która podobnie jak główna bohaterka, została porzucona przez ukochanego. Zmotywowało ją to do skupienia uwagi na swoich potrzebach i oczekiwaniach, dzięki czemu mogła znaleźć odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście jest szczęśliwa. I choć jest to postać drugoplanowa, warto pochylić się nad jej losami, które wiele nam mówią o ludzkiej naturze.
Podsumowując, "Między końcem a początkiem" to wakacyjny comfort book, zawierający wszystko, czego potrzebuje dobra powieść: wyraziste postacie, wciągająca fabuła i wartościowa problematyka, a to wszystko przyprawione sporą dawką humoru. Jestem fanką wszystkich fragmentów, gdzie pojawiają się sprzeczki między dwoma staruszkami (choć, słowo daję, określenie "staruszek" nie pasuje do tych bohaterów, podobnie jak "dziadek", czego Gene jest żywym dowodem, dlatego życzy sobie, aby mówić o nim "stary druh"). Jeśli szukacie lekkiej opowieści w prostej formie, lecz z przekazem, nowa powieść Moyes będzie dobrym wyborem. Serdecznie polecam. :)
Przeważnie w książkach z tym motywem rolę są odwrotne, ale tutaj to Ona- jest ta zła, która chce z tego małego miasteczka zrobić luksusową maszynkę do zarabiania pieniędzy- spa, wielkie sklepy i butiki. On natomiast wziął sobie za cel udaremnienie jej tego planu. Nie wie jednak jak ciężkie będzie to zadanie, bo ona robi to wszystko z zemsty na ludziach, którzy wyrządzili jej tyle krzywd…
Jeśli chodzi o bohaterów to myślę, że Liam’a nie da się nie lubić. Po prostu. Jest taki swojski, bezinteresowny, uczuciowy, jeśli trzeba to potrafi złapać i pokazać dominację (you know :p ). Natomiast jeśli chodzi o Emmy, to pod warstwą tej bezuczuciowej, dążącej po trupach do celu sVki, jak wielu ją opisuje- siedzi mała dziewczynka, strasznie skrzywdzona przez świat, która chciała być tylko- albo aż kochana. Jej relacja z matką to jakiś kosmos. Nikomu nie życzę takiego rodzica, nie zasługuje na miano „mamy”. Bardzo przykro się to wszystko czytało, a świadomość, że ktoś może doświadczać takiej przemocy psychicznej łamie mi serce.
Fajny plot twist na końcu związany z jej przeszłością, nie spodziewałam się tego, miłe zaskoczenie. Czytało się dość szybko, jeśli znacie twórczość autorki to wiecie, że pióro jest przyjemne. Czekam na więcej!
*To jest moja prywatna opinia. Zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania.
„Ciemiężyca” Marii Gąsienicy-Zawadzkiej to intensywny i głęboko poruszający thriller psychologiczny, którego akcja toczy się w mrocznych zakamarkach Zakopanego. Tytułowa roślina – trująca i niebezpieczna – staje się symbolicznym kluczem do interpretacji całej powieści, w której duszne, toksyczne relacje oraz rodzinne tajemnice przenikają się z niepokojącą aurą górskiego krajobrazu.
Fabuła opowiada o trojgu bohaterach – Annie, Chrystianie i Bartku – których życiowe ścieżki krzyżują się w dramatycznych okolicznościach. Anna wraca do rodzinnego domu po wypadku swojej matki, z którą łączy ją skomplikowana, głęboko traumatyczna więź. Chrystian – barman uwikłany w relację ze swoją szefową – walczy o odzyskanie kontroli nad własnym życiem, ale jego działania są pełne bezsilności i frustracji. Bartek z kolei to przewodnik górski, uwięziony w emocjonalnie wyczerpującym małżeństwie, którego historia ukazuje, jak człowiek może zostać zapędzony w pułapkę. Narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy tych postaci oraz komisarza prowadzącego śledztwo, co nadaje książce wielowarstwowość i pozwala czytelnikowi głęboko zanurzyć się w emocje każdego z bohaterów, a także zrozumieć jego postępowanie.
Gąsienica-Zawadzka z niezwykłą wrażliwością porusza tematy przemocy domowej, traum dzieciństwa, molestowania w miejscu pracy czy psychicznego uzależnienia. „Ciemiężyca” to nie tylko thriller, ale też studium psychologiczne ludzi uwięzionych w destrukcyjnych relacjach i szukających drogi ucieczki. Symbolika ciemiężycy – rośliny o właściwościach trujących, ale też leczniczych – oddaje ambiwalencję tych więzi: mogą być zarówno źródłem siły, jak i powolnego wyniszczenia.
Styl autorki jest mocny, emocjonalny, trafia do czytelnika w głąb. Krótkie rozdziały podtrzymują napięcie, a tempo akcji nie pozwala na odpoczynek. Fabuła obfituje w zwroty akcji, a jeden z najbardziej zaskakujących momentów, zmienia ton całej opowieści.
„Ciemiężyca” to książka, która zostaje z czytelnikiem na długo. Nie tylko przez misternie skonstruowaną fabułę, ale przede wszystkim przez to, jak autorka zagląda w duszę swoich bohaterów. To powieść o więziach, które zamiast chronić, duszą – o potrzebie wyrwania się z piekła codzienności i o cenie, jaką trzeba za to zapłacić.
Zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę, jeśli szukasz literatury emocjonalnie wymagającej, ale jednocześnie dającej głęboki wgląd w psychikę człowieka. „Ciemiężyca” to jeden z najlepszych przykładów na to, że thriller psychologiczny może być nie tylko wciągający, ale i wartościowy.
„Zła wola” autorstwa japońskiego mistrza kryminału Keigo Higashino to imponujący i głęboko wciągający kryminał, który toczy się nieco innym torem, aniżeli typowy, gdyż autor zadaje pytanie nie „kto?”, ale „dlaczego?”. To już moje drugie spotkanie z twórczością autora, który ponownie mnie zachwycił!
Akcja rozgrywa się w Japonii lat 90, gdzie tuż przed wyjazdem z kraju zostaje zamordowany bestsellerowy. Jego żona i najlepszy przyjaciel śledzą scenę zbrodni i mają niezaprzeczalne alibi. Mimo że sprawca zostaje szybko zatrzymany, nie chce powiedzieć dlaczego to zrobił, co staje się punktem wyjścia dla detektywa Kyoichiro Kagi, by drążyć historię głębiej niż standardowe śledztwo.
Higashino mistrzowsko manipuluje oczekiwaniami czytelnika. Poznajemy mordercę na wczesnym etapie, ale dopiero zgłębiając jego motywację, odkrywamy prawdziwą siłę fabuły. Opowieść rozwija się powoli – nie przez krwawe sceny czy dynamiczne zwroty akcji, lecz przez psychologiczną siłę konstrukcji i rosnące napięcie wynikające z zainteresowania między tym, co wiemy, a co ukrywane jest przez bohaterów . Głębia psychologiczna postaci, realistyczne dialogi i misterna gra pozorów sprawiają, że książka zapada w pamięć – to nie tylko historia o morderstwie, lecz o ludzkich słabościach, tajemnicach i konsekwencjach decyzji.
Autor zręcznie kreuje atmosferę zamknięcia: zamknięte pomieszczenie, zaufani bliscy, którzy mogą mieć ukryte motywy, i milczenie, które samo w sobie krzyczy. Przejścia między perspektywami – detektywa, mordercy i ofiary – są subtelne, co potęguje uczucie, że nic nie jest takie, jak się wydaje.
„Złą wolę” polecam wszystkim miłośnikom kryminału o charakterze psychologicznym – tym, którzy cenią nie adrenalinę, lecz inteligentną, poruszającą grę z umysłem czytelnika.
W „Rytuał” to siódma odsłona cyklu z komisarzem Jakubem Mortką – mroczny, duszny klimat, fascynująca intryga i bohaterowie, którzy są równie pogubieni, co prawdziwi.
Tym razem Mortka wraca nie jako policjant, lecz turysta. Urokliwy wyjazd w Karkonosze z ukochaną ma być chwilą wytchnienia. Zamiast relaksu, dostajemy trupa w lesie, znikające ciało i lawinę tajemnic. Wkrótce do akcji wkracza również aspirantka Maria Szulej, znana z poprzednich części serii – energiczna, inteligentna, nieustępliwa.
„Rytuał” to portret zamkniętej społeczności – klaustrofobicznej, pełnej uprzedzeń i sekretów, gdzie każdy zna każdego, ale nikt nie wie, kim naprawdę są jego sąsiedzi. Autor mistrzowsko wykorzystuje karkonoskie tło – nie tylko krajobraz, ale i lokalne legendy: od hitlerowskich skarbów, przez satanistyczne rytuały, po Bestię z Izer. Chmielarz nie boi się balansować na granicy realizmu i mitologii – i robi to z wyczuciem.
Jednym z największych atutów książki jest atmosfera. Książka nie przeraża brutalnością, lecz napięciem, które narasta z każdą stroną. Zło jest tu subtelne, czające się pod powierzchnią codzienności – i dlatego tak przerażające. Autor po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać nie tylko wciągające fabuły, ale też tworzyć portrety psychologiczne złożonych, wiarygodnych postaci.
„Rytuał” to powieść wielowarstwowa – dla fanów kryminałów, ale też dla tych, którzy cenią dobrze napisane historie o ludziach i ich demonach.
Marta Nowik serwuje nam literacki koktajl idealny na poprawę nastroju – „Apetyt na miłość” to ciepła, zabawna i podnosząca na duchu opowieść o tym, że nawet po największym emocjonalnym trzęsieniu ziemi można się podnieść… a czasem nawet rozkwitnąć.
Główna bohaterka, Magda, z dnia na dzień traci wszystko, co uważała za stabilne: miłość, związek, poczucie bezpieczeństwa. Zdrada partnera i tajemnicza blondynka w drzwiach to klasyczny początek emocjonalnego chaosu – ale i świetna zapowiedź przemiany. Magda nie jest jednak typową bohaterką, która tonie w rozpaczy – dzięki wsparciu przyjaciółki Kaśki, ogromnym pokładom autoironii i sile wewnętrznej zaczyna odbudowywać siebie. A że życie lubi zaskakiwać, na horyzoncie pojawia się też nowa miłość… choć nic nie będzie ani proste, ani oczywiste.
Nowik pisze lekko, z humorem, ale i ze świadomością emocjonalnych niuansów. Jej bohaterki są żywe, błyskotliwe, a dialogi pełne są trafnych spostrzeżeń i ciętego języka. Nie brakuje momentów wzruszenia, ale dominują ciepło, nadzieja i przekonanie, że szczęście zaczyna się tam, gdzie kończy się strach przed zmianą.
„Apetyt na miłość” to coś więcej niż klasyczna komedia romantyczna – to książka o odzyskiwaniu siebie, kobiecej solidarności i o tym, że życie po rozstaniu wcale nie musi być gorsze. Wręcz przeciwnie – może być bardziej nasze.
Marta Nowik stworzyła powieść, która działa jak filiżanka gorącej czekolady w deszczowe popołudnie. Idealna dla tych, którzy szukają historii o drugich szansach, wierze w siebie i odnajdywaniu miłości, gdy najmniej się jej spodziewamy.