Życie to mecz
Autor:
Paweł Zagumny
Wydawca:
Muza
wysyłka: niedostępny
ISBN:
978-83-287-0062-8
EAN:
9788328700628
oprawa:
Miękka
format:
15,5x23,5 cm
język:
polski
liczba stron:
400
rok wydania:
2015
(0) Sprawdź recenzje
42% rabatu
23,09 zł
Cena detaliczna:
39,90 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 23,13 zł
Opis produktuŻycie to mecz – Paweł ZagumnyKsiążka „Życie to mecz” jest autobiografią siatkarza Pawła Zagumnego. To szczera opowieść o gigantycznym wysiłku, niezliczonych wyrzeczeniach, bólu i zwątpieniu, ale też o wielkiej radości i satysfakcji, jaką daje uprawianie sportu na najwyższym światowym poziomie.Paweł Zagumny - biografiaGrający na pozycji rozgrywającego Zagumny przez 18 lat występował w reprezentacji Polski. Z naszą kadrą zdobył złoty i srebrny medal Mistrzostw Świata, złoty medal Mistrzostw Europy, złoty medal Ligi Światowej oraz srebrny medal Pucharu Świata. Uczestniczył w trzech Igrzyskach Olimpijskich. Łącznie w biało-czerwonych barwach rozegrał 427 spotkań. Grał z największymi siatkarskimi sławami, wiele razy uznawany był najlepszym rozgrywającym wielkich siatkarskich imprez.Fragment książki – Pierwsze treningi w klubieTak się akurat złożyło, że gdy Agnieszka przestała trenować koszykówkę, ja w szóstej klasie poszedłem do klubu. Tata zapisał mnie do MDK-u, czyli Młodzieżowego Domu Kultury, który mieścił się w budynku należącym do Związku Harcerstwa Polskiego przy ul. Marii Konopnickiej 6.Na regularne treningi zanosiło się już od pewnego czasu. Urodziłem się w rodzinie, w której sport był bardzo ważny, a ja go lubiłem, podobnie jak rodzice. Dzięki tacie, pod którego okiem ćwiczyłem odbijanie piłki w sali politechniki i na obozach z jego drużyną, szczególnie polubiłem siatkówkę. Wiadomo jednak było, że jeśli mam grać w zespole, trzeba chodzić do klubu, bo więcej samemu nauczyć się nie da. Byłem na takim etapie, że coś tam już odbijałem, natomiast wypadało zacząć systematycznie trenować. MKS MDK był pod tym względem najlepszym klubem w Warszawie, dobrze szkolił młodzież. W wieku trzynastu lat dostałem się pod opiekę trenera Pawła Marcinkowskiego. Wielu nastolatkom nie chciało się poświęcać wolnego czas na treningi. Ja akurat nie miałem z tym problemów. Sam wybrałem taką drogę od najmłodszych lat, a sport uczy dyscypliny. Siatkówka stała się dla mnie najważniejsza. Kiedy trening kolidował z lekcjami w szkole, to w siedemdziesięciu procentach przypadków urywałem się ze szkoły i jechałem grać do klubu. Rozgrywającym zostałem nie przez przypadek. Tutaj muszę podziękować mojemu tacie, bo zapisując mnie do klubu, powiedział, że powinienem rozgrywać: „Pamiętaj, wszyscy będą chcieli atakować, ale nie patrz na to: stawaj pod siatką i wystawiaj! Masz dobre palce. Ja byłem rozgrywającym, mama była rozgrywającą, ty też masz do tego talent, ładnie odbijasz piłkę. Staraj się grać na tej pozycji, ćwicz na treningach – będziesz w tym dobry”. Zrobiłem tak, jak tata mi poradził. Nigdy nie ciągnęło mnie na inną pozycję. Od samego początku, gdy tylko znalazłem się w klubie, byłem ustawiany jako rozgrywający. Nie miałem takich dylematów jak część zawodników, którzy w pewnym momencie musieli wybrać, czy będą przyjmującymi, środkowymi czy atakującymi. To mnie ominęło. Byłem szczupłym chłopcem z długimi kończynami… – zapowiadało się więc, że bardzo urosnę. Myślę, że doradzając mi tak, a nie inaczej, ojciec wszystko dobrze przemyślał. Może nie spodziewał się, że urosnę aż do dwóch metrów, ale wtedy i tak należałem do najwyższych graczy w drużynie. Ciekawe, że nie było wówczas wielu rozgrywających o takim wzroście. Inne kluby stawiały na niższych graczy na tej pozycji. Mimo to tata uznał, że sprawdzę się właśnie w rozgrywaniu. W klubie nie mieli nic przeciwko temu. Miałem dobre palce, umiałem pomyśleć na boisku. Przypuszczam, że później pojawiły się u mnie także pewne cechy przywódcze, które przydają się rozgrywającemu. Ale w szóstej klasie jeszcze nie byłem mózgiem drużyny i jej liderem. Wskoczyłem do grupy dzieciaków, która dopiero się poznawała. Głównie trenowaliśmy podstawy siatkówki. W następnym roku trenował nas pan Piotr Żywica i wtedy już bardziej zaczynaliśmy się pozycjonować. Ponad rok później znów nastąpiła zmiana trenera, pod kierunkiem Krzysztofa Zimnickiego występowaliśmy już w zawodach międzyklubowych. Od ósmej klasy – w kategorii młodzików. Tam graliśmy systemem na dwóch rozgrywających, a ja wychodziłem w pierwszej szóstce. Byłem dość sprytny, elementy techniczne przychodziły mi łatwiej, więc jako rozgrywający zacząłem kierować drużyną. x
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Wybierz wariant produktu
|