Epidemia Tom 0,5
Autor:
Young Suzanne
Wydawca:
Feeria
wysyłka: niedostępny
ISBN:
978-83-7229-595-8
EAN:
9788372295958
oprawa:
Miękka
format:
14.3x20.4cm
język:
polski
Seria:
PROGRAM
liczba stron:
414
rok wydania:
2016
(5) Sprawdź recenzje
41% rabatu
20,57 zł
Cena detaliczna:
34,90 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 19,39 zł
Opis produktuW świecie przed Programem… Część 0,5 bestsellerowej serii New York Timesa, spinająca całość niczym klamra. A gdyby ktoś wymazał z Twojej pamięci wszystkie wspomnienia i potraktował Cię jak pionka w prowadzonej przez siebie grze? Od kiedy sięga pamięcią, Quinlan pomagała obcym rodzinom pogodzić się ze śmiercią ich dzieci. Jako sobowtór na pewien czas wcielała się w rolę zmarłych nastolatków, dając rodzinie czas na pożegnanie się z ukochanym dzieckiem. Zadanie nie było łatwe, ale Quinn była w tym naprawdę dobra. Nie wiedziała jednak, że sobowtórem jest także we własnym domu… Jak odnaleźć się w gąszczu kłamstw i fałszywych przyjaciół? Czy w takiej sytuacji można jeszcze komukolwiek zaufać? Żeby odkryć swoją tożsamość, Quinn musi zmierzyć się z najtrudniejszą prawdą, że niczym zwierzątko doświadczalne brała udział w eksperymencie, który miał powstrzymać falę samobójstw. Dziewczyna nie chce być jednak lekiem na toczącą świat chorobę. Czy uda jej się znaleźć odpowiedzi, gdy epidemia zatacza coraz szersze kręgi, wydział żałoby depcze jej po piętach, a ona sama może polegać tylko na sobie? Recenzje:✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: zznosemwksiazkach.blogspot.com
Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia okazuje się, że całe wasze życie to jedno wielkie kłamstwo. Nic nie jest prawdziwe. Ci ludzie z którymi mieszkacie i od zawsze uważaliście ich za rodziców, tak naprawdę nimi nie są. To nie jest wasze prawdziwe imię. Wszystko było tylko grą. Nic nie było prawdziwe. Taka sytuacja dotyka Quinlan McKee. Dziewczyna była sobowtórem, udawała zmarłe osoby, aby pomóc ich rodzinom poradzić sobie z żałobą. Okazało się jednak, że całe jej dotychczasowe życie utkane było z kłamstw. Od dziecka udaje zmarłą dziewczynkę, nie wiedząc kim tak naprawdę jest. Nic nie jest takie jak się wydaje. Nastolatka postawiona została przed trudnymi decyzjami. Sama już nie wie, kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem. Nikomu nie może ufać. Postanawia znaleźć Artura Pritharda i dowiedzieć się prawdy na temat własnej tożsamości.
"Całe moje życie to jedno wielkie kłamstwo. To, za kogo siebie uważałam, było niczym więcej jak tylko zręcznie opowiedzianą historyjką o dziewczynie, która już od dawna nie żyła. Dowiedziałam się o tym dopiero niedawno i od tamtej pory nie jestem niczego pewna. Kiedy tamta dziewczyna umarła, miałam zastąpić ja tylko na trochę. Tymczasem jednak straciłam własną tożsamość.. Nie pamiętam mojego prawdziwego imienia, nie wiem, jaka była moja prawdziwa rodzina. I pomyśleć, że wierzyłam, że to ja jestem prawdziwą Quinlan McKee." Po przeczytaniu "Remedium" wiedziałam, że muszę jak najszybciej dorwać jej kontynuację. Zakończenie było niesamowicie zagadkowe i emocjonujące. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Natychmiast chciałam znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytania. Co będzie z Quinlan? Dlaczego tak się stało? Strasznie chciałam odkryć tajemnice, jakie skrywają bohaterowie. Nareszcie miałam tą okazję. Możecie być pewni jednego - jeżeli podobało wam się "Remedium", to przy "Epidemii" dosłownie opadnie wam szczęka. Ta książka wywołała u mnie burzę emocji. Sprawiła, że siedziałam z nią do późnej nocy, nie mogąc oderwać się od lektury. Już od pierwszych stron całkowicie mnie pochłonęła. Nie raz autorce udało się mnie porządnie zaskoczyć. Tu nie ma miejsca na nudę. Jest dużo akcji, niespodziewanych wydarzeń i tajemnic. Nic nie jest oczywiste. Wraz z bohaterką szukamy odpowiedzi na nurtujące ją pytania, świetnie się przy tym bawiąc. Autorka w rewelacyjny sposób przedstawiła bardzo oryginalny, dystopijny świat. Książkę czyta się niesamowicie szybko. Tematyka, którą poruszyła autorka z pewnością nie należy do najłatwiejszych, ale poradziła ona sobie świetnie. Samobójstwo i śmierć nie należą przecież do tematów o których mówi się swobodnie. Mimo to, książka nie jest trudna w odbiorze. Zostawia jednak w czytelniku ślad i zmusza go do choćby chwili zastanowienia. Na pochwałę zasługują również bohaterowie, wykreowani przez pisarkę. Stworzeni zostali z pomysłem. Są bardzo ciekawi i oryginalni. Suzanne Young świetnie oddała ich charakter. Każdy ma własną historię, cel i uosobienie. Nie wszyscy są oczywiści. Wielu z nich skrywa tajemnice, które nurtowały mnie przez całą książkę. Z pewnością sprawiają oni, że powieść jest jeszcze ciekawsza i bardziej intrygująca. "Epidemia", podobnie jak "Remedium", zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. To z pewnością jedne z najlepszych dystopii młodzieżowych jakie miałam okazję przeczytać. Uwielbiam je za oryginalność, mroczny klimat i nieoczywistą fabułę. Przede mną jeszcze kolejne części serii. Nie mogę doczekać się aż je przeczytam! Koniecznie sięgnijcie po powieści Suzanne Young bo są tego naprawdę warte! ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: zaczytana-iadala.blogspot.com
Miesiąc temu miałam przyjemność zapoznać się z częścią zero Programu, czyli "Remedium". Pierwsza część losów Quinlan niezwykle mocno trafiła w moje serducho i zagościła w nim na dłużej, przez co nie mogłam się doczekać, aż dorwę w swoje ręce drugą część tej dylogii! Jak na tle "Remedium" wypadła "Epidemia"?
Quinlan McKee wie, że całe jej życie było jednym, wielkim kłamstwem. Wie, że została całkowicie oszukana i zdradzona przez najbliższych otaczających ją ludzi. Wie, że nie może nikomu, ale to nikomu, ufać. Musi sama rozwiązać pojawiające się wokół niej problemy, uciekając przed ścigającym ją Wydziałem Żałoby. Jednym z jej zmartwień jest epidemia samobójstw wśród nastolatków. Quinn wie, że kluczem do rozwiązania tego problemu jest córka doktora Artura Pritcharda, człowieka bezwzględnego i zdolnego do wszystkiego. Człowieka, który prawdopodobnie zrujnował jej życie. Czy Quinlan odkryje tajemnice doktora? Czy uda jej się zrozumieć zjawisko epidemii samobójstw? Czy sama wreszcie odnajdzie swoją tożsamość? Nie do końca wiem czego spodziewałam się po "Epidemii", ale zdecydowanie nie było to to, co zaserwowała mi Suzanne Young. Czy jestem zawiedziona? Definitywnie nie. "Epidemia" różni się charakterem od swojej poprzedniczki, jednakże utrzymuje dobry poziom i sprawnie wciąga czytelnika w lekturę. W dodatku ma przepiękną okładkę, która przyciąga wzrok czytelnika! Prostota i jeden mocny akcent kolorystyczny, zielone oczy, dały naprawdę fantastyczne połączenie. "Remedium" pozostawiło po sobie pełno pytań, na które czytelnicy nie znaleźli odpowiedzi. "Epidemia" rozmywa wszelkie wątpliwości. Quinlan po kolei stara się rozwiązać wszystkie swoje problemy, jak i zagadkę epidemii. Bez wahania brnie do przodu i podąża za swoim celem - prawdą. W recenzji "Remedium" wspominałam, że charakter Quinn jest mocno rozbudowany i bardzo dobrze przedstawiony na kartach powieści. Zdecydowanie nie była to postać jednowymiarowa, lecz świetnie wykreowana bohaterka z indywidualnymi, mocno zaznaczonymi cechami charakteru. W "Epidemii" dziewczyna ewoluuje, rozwija swoje pozytywne cechy i znakomicie je wykorzystuje. Staje się zaradną, samodzielną młodą kobietą. W "połówce" Programu poznajemy bliżej wielu drugoplanowych bohaterów. Na pierwszy plan wysuwa się Deacon, który w poprzedniej części był mi dosyć obojętny, teraz sprawił, że wręcz za nim szaleję. Dobra, przyznaję nie jest idealny, ale polubiłam go. Ukochany Quinn odkrywa przed nią wszystkie swoje sekrety. Koniec kłamstw, koniec niedopowiedzeń, od tego momentu wszystko ma być między nimi jasne. Przyznam, że po odkryciu tajemnic dzieciństwa, jak i tych obecnych, znacznie łatwiej było mi zrozumieć Deacona i motywy jego postępowania. Obok Deacona mamy postać Aarona, który w zerowej części niestety nie odegrał olbrzymiej roli, jednak swoimi krótkimi wystąpieniami przypadł mi do gustu. Teraz poznajemy dokładniej jego charakter, oddanie przyjaciołom i poczucie humoru, co jest znacznym plusem dla tej powieści. Możemy wyczuć, że autorka naprawdę dobrze przemyślała wykreowanie swoich postaci, a każdy bohater posiada własny, unikalny zestaw cech osobowości. Postacią, która całkowicie podbiła moje serce w tej części jest Reed, niezwykle przystojny sobowtór, który nieco pomaga naszym bohaterom w ich misji. Zakochałam się w tym człowieku, od pierwszego zdania w którym został wspomniany. Jego poczucie humoru i sarkastyczne uwagi skradły moje serce, przez co niestety moi drodzy, niemalże popłakałam się podczas lektury dalszej części "Epidemii". Spojlerować nie będę, ale Young wyrwała moje drobne, biedne serduszko, przerzuciła przez maszynkę do mielenia mięsa i oddała z powrotem, w milionach drobnych kawałeczków. :( Język autorki jest prosty, przystępny, lecz nie banalny. Książkę czyta się stosunkowo szybko i z dużą przyjemnością. Akcja, w porównaniu do "Remedium" toczy się znacznie szybciej. Mamy tutaj więcej przełomowych wydarzeń i zaskakujących zdarzeń, a znacznie mniej refleksji nad psychologicznymi aspektami działania sobowtórów i doświadczania żałoby. Nie oznacza to jednak, że "Epidemia" jest ich pozbawiona, zdecydowanie nie. Quinlan nie przeżywa tutaj kryzysów osobowości, ona po prostu czuje, że nie posiada własnej tożsamości, musi zbudować ją od nowa. Natomiast zamiast zgłębiania tematu żałoby odkrywamy problemy nastolatków i powody, które najczęściej skłaniają ich do targnięcia się na własne życie. W "Epidemii" również nie doświadczymy pracy typowych sobowtórów, poznanych wcześniej bardzo dobrze w trakcie lektury "Remedium". Teraz głównym problemem stają się samobójstwa i pytanie jak im zapobiec, a nie doświadczanie i łagodzenie żałoby. Dotychczasowi pracownicy Wydziału Żałoby przeistaczają się w agentów, szpiegów w terenie, przez co nikt nie wie komu można jeszcze zaufać... Niestety zgodzę się z powszechną opinią blogosfery, że wyjaśnienie całej przyczyny epidemii jest... Rozczarowujące? Tak, chyba tak należy to określić. Spodziewałam się czegoś co mnie zaszokuje, albo przynajmniej chociaż odrobinę zaskoczy, a dostałam marne wytłumaczenie, w dodatku można by rzec, że mocno naciągane... Jednakże ten drobny mankament nie zepsuł całkowicie moich odczuć z tej lektury. "Epidemia" posiada sporo zalet i jest naprawdę dobrą, wartościową pozycją dla młodzieży. Serdecznie polecam Wam zapoznanie się z początkiem Programu! ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: strefaczytacza.pl
Na Epidemię rzuciłem się jak wygłodniała lwica mająca na utrzymaniu olbrzymie stado. Książka umilała mi wieczory i podróże. Szkoda, że nie starczyła na dłużej… (uznajmy, że ten rym jest przypadkowy).
Część 0,5 bestsellerowej serii New York Timesa, spinająca całość niczym klamra. A gdyby ktoś wymazał z Twojej pamięci wszystkie wspomnienia i potraktował Cię jak pionka w prowadzonej przez siebie grze? Od kiedy sięga pamięcią, Quinlan pomagała obcym rodzinom pogodzić się ze śmiercią ich dzieci. Jako sobowtór na pewien czas wcielała się w rolę zmarłych nastolatków, dając rodzinie czas na pożegnanie się z ukochanym dzieckiem. Zadanie nie było łatwe, ale Quinn była w tym naprawdę dobra. Nie wiedziała jednak, że sobowtórem jest także we własnym domu… Jak odnaleźć się w gąszczu kłamstw i fałszywych przyjaciół? Czy w takiej sytuacji można jeszcze komukolwiek zaufać? Żeby odkryć swoją tożsamość, Quinn musi zmierzyć się z najtrudniejszą prawdą, że niczym zwierzątko doświadczalne brała udział w eksperymencie, który miał powstrzymać falę samobójstw. Dziewczyna nie chce być jednak lekiem na toczącą świat chorobę. Czy uda jej się znaleźć odpowiedzi, gdy epidemia zatacza coraz szersze kręgi, wydział żałoby depcze jej po piętach, a ona sama może polegać tylko na sobie? Względem Epidemii mogę być pewny kilku rzeczy. Ale na pewno nie mogę mieć pewności, że ten tom (zwany połówką) spina całość jak klamra. Nie czytałem (jeszcze) kolejnych tomów. Jednak wiem, że jeśli są one tak dobre jak Remedium czy Epidemia, czeka mnie jeszcze kilka godzin fantastycznej zabawy. OK, to kolejna młodzieżówka w stylu: polują na mnie, więc ucieknę, ale zamiast zaszyć się w jakieś dziurze, gdzie mnie nikt nie znajdzie, zajdę myśliwych od tyłu i dowiem się, o co chodzi. To nie brzmi dobrze. I jest oklepane. Dorzućmy do tego wątek miłosny i poświęcenie, a wyjdzie nam typowe czytadło jak wiele innych. Tyle, że Epidemii mianem czytadła określać nie wypada. A to dlatego, że na pierwszy plan wysuwa się podszywanie pod zmarłych, co ma na celu pomoc rodzinom w uporaniu się z tragedią, która ich spotkała, oraz plaga samobójstw wśród młodzieży. I motyw wymazywania pamięci. Ta książka ma aż nadto wabików, a każdy z nich sam byłby w stanie zaskarbić sobie uwagę czytelnika. Można wobec tego stwierdzić, że mamy do czynienia z historią na bogato. O ile Remedium przyzwyczaiło mnie do statecznej akcji, o tyle Epidemia jest bardziej dynamiczna. Więcej się tutaj dzieje i napięcie sięga zenitu. No i wkrada się do serducha niepewność, ponieważ niewiadome zasypują nas z każdej strony. Mówiąc krótko: tak, fabuła nie zawodzi. I niczego jej nie brakuje. Nie zawodzi też Quinlan i inni bohaterowie. Nasza bohaterka ma tendencję do tonięcia w myślach, dzięki czemu lepiej poznajemy jej życie i motywy. A jej literacki żywot staje się siecią misternie splecionych nitek. Jako bohaterka książki jest fascynującą postacią, choć pełną wad. To z kolei czyni ją bardziej prawdziwą – podobnie jak relacje, które łączą ją z innymi. Stylistycznie mamy powtórkę z Remedium. To ten sam poziom językowy, a co za tym idzie, ta sama przyjemność z czytania. Young czaruje słowem i usidla. Epidemię pochłania się w trymiga. Pomimo, że książka niebezpiecznie balansuje na granicy potoczności (wątek ściganego nastolatka, o którym wspominałem powyżej), osłania ją oryginalny miks samobójstwa, odgrywania ról i poszukiwania własnej tożsamości. Ten miks jest zabójczą i świeżą mieszanką, która nie pozwala dostrzegać mniej udanych momentów czy bardziej powszechnych rozwiązań. Połówkę pochłonąłem jeszcze szybciej niż Remedium. I mam problem. Bo mój głód nie zelżał. Ta seria ma olbrzymi potencjał. ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Freya
„Epidemia” miała swoją premierę dwa dni temu. Jest to kontynuacja losów Quinlan McKee, którą poznaliśmy w „Remedium” – zerowej części serii „Program” autorstwa Suzanne Young.
Siedemnastoletnia Quinn przestała trudnić się niezwykłą, niecodzienną profesją – nie jest już sobowtórem, którego zadaniem jest prowadzenie terapii żałobników, aby doszli do siebie po stracie bliskiej osoby i pogodzili się z jej odejściem. Nie wciela się już w rolę zmarłych nastolatek, nie przejmuje ich cech charakteru, zachowania, a nawet wyglądu, aby spędzić z ich rodzinami jeszcze kilka wspólnych chwil. Postanowiła zerwać z dawnym życiem zaraz po zleceniu, w którym miała zastąpić tajemniczą Catalinę Barnes. Teraz poszukuje swojej prawdziwej tożsamości, ponieważ niedawno odkryła, że była oszukiwana przez ojca oraz bliskich. Dowiedziała się, że wcale nie jest tym, za kogo przez te wszystkie lata była uważana. Nie jest prawdziwą Quinlan McKee, a jedynie jej sobowtórem. Dziewczyna pragnie poznać swoje prawdziwe imię i nazwisko oraz swoją historię. Jednocześnie nie może ufać swojemu ojcu, kobiecie, która opiekuje się sobowtórami i jest mocno związana z Quinn ani nawet Deaconowi – swojemu chłopakowi. Musi też ukrywać się przed wydziałem żałoby, któremu wypowiedziała nieposłuszeństwo. Aby rozwikłać frapującą ją zagadkę, musi odnaleźć Virginię Pritchard – córkę doktora, twórcy „Programu”, która prawdopodobnie powiązana jest z niewyjaśnioną falą samobójstw wśród nastolatków. Czy podjęte przez Quinlan kroki doprowadzą ją do wyjaśnienia tajemnicy sprzed lat? Po przeczytaniu „Remedium” nie mogłam doczekać się kolejnej części serii. Na szczęście nie musiałam na nią długo czekać. „Remedium” pozostawiło czytelnika z mnóstwem pytań bez odpowiedzi, jednak „Epidemia” wyjaśnia wszystkie kwestie i tworzy z poprzednim tomem spójną całość. Autorka podjęła słuszną decyzję, postanawiając podzielić tę historię. Wzbudziła przez to w czytelniku zainteresowanie dalszymi losami bohaterki i zadbała o to, aby się nie przeciążył, trzymając w rękach opasłe tomisko. Quinlan nadal jest zagubioną, rozdartą wewnętrznie dziewczyną, ale budzi się w niej prawdziwa lwica. Zaimponowała mi swoją odwagą, ponieważ niejednokrotnie wpakowała się w sytuację, która wydawała się nie mieć wyjścia, a jednak dzięki swojemu sprytowi, Quinn wyszła cało z opresji. Doskonale panowała też nad swoimi emocjami, potrafiła zachować zimną krew i trzeźwy umysł, gdy dochodziło do sytuacji krytycznych. Ta dziewczyna ma w sobie ikrę. Deacon, który w poprzedniej części był taki wspaniały dla swojej dziewczyny, teraz wydał mi się krętaczem, który za każdym razem zwodził Quinn. Bardzo długo nie wiedziałam, czy jest po stornie ukochanej, czy brata się z wydziałem żałoby, przed którym dziewczyna pragnie uciec. Ona sama nie potrafiła mu zaufać, podejrzewając go o współpracę z tamtymi ludźmi. W „Epidemii” kolejny raz spotykamy się z Aaronem, który również porzucił pracę sobowtóra. Poznajemy też nowych bohaterów, jak na przykład Reeda, czy samego doktora Arthura Pritcharda. Jak zwykle postacie mnie nie zawiodły, a autorka zaserwowała czytelnikom wachlarz charakterów. Kolejny raz książka Suzanne Young potrafi zaskoczyć. Jest kontrowersyjna, ponieważ fabuła kręci się wokół zabiegów polegających na wymazywaniu pamięci, co z pewnością trudno zrozumieć i wytłumaczyć. Zamieszani są w to lekarze, którzy pod przykrywką niesienia pomocy nastolatkom popełniającym masowo samobójstwa, tak naprawdę chcą im jedynie zaszkodzić, zamiast powstrzymać epidemię. Styl i język autorki oczywiście nie uległ zmianie od „Remedium”, a jednak tej książki nie czytałam już z takim zapałem jak poprzednio, szło mi to dość opornie. Powieść miała doskonałe zakończenie i cieszę się ogromnie, że do niego dobrnęłam, było warto. Jeżeli macie zamiar sięgnąć po „Epidemię”, powinniście najpierw przeczytać „Remedium”. Mam nadzieję, że wkrótce przeczytam „Plagę samobójców” i „Kurację samobójców”, które są kolejnymi, już wydanymi, częściami cyklu „Program”. ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: kasi-recenzje-ksiazek.blogspot.com
Na początek kilka słów o okładce. Po prostu oszalałam, gdy tylko ją zobaczyłam! Jest cudowna. Prosta, niewiele koloru, jednak z jednym mocnym akcentem, zwyczajnie wymiata.
Ta część jest kontynuacją losów Quinn, która odkryła, że większość jej życia była zwyczajnym kłamstwem. Nie może ufać ojcu, wydziałowi, swojej opiekunce, a nawet ukochanemu. W dodatku w całym stanie wybuchła "epidemia" samobójstw wśród nastolatków. Co piąty dzieciak dokonuje zamachu na własne życie. Quinlann aby odnaleźć samą siebie musi odkryć tajemnice doktora Pritcharda, twórcy owego "Programu". Jedyną drogą do tego potwora okazuje się jego córka Virginia. Czy nasza bohaterka odnajdzie ognisko epidemii a przy okazji własną tożsamość? Czy uda jej się to zrobić, zanim wszystko zapomni? Muszę przyznać, że poprzednia część zdruzgotała mnie tym, że w zasadzie niczego się nie dowiedziałam. Postawiono w niej wszystkie możliwe pytania, podsunięto minimalną ilość podpowiedzi, a w dodatku im dalej brnęliśmy w powieść, tym więcej zagadek pozostało nierozwikłanych. W tym tomie wszystko się na szczęście wyjaśnia. Główna bohaterka niesamowicie się w tej części "rozwija". Od samego początku nie była postacią płaską, czy jednowymiarową, teraz jednak przechodzi samą siebie. Niezwykle sprytna i błyskotliwa, wie jak sobie poradzić praktycznie w każdej sytuacji. Umiejętność trzymania emocji na wodzy, a wręcz ich wyłączania nie raz i nie dwa uratuje Quinn. Niesamowite, że tak młodziutka osoba potrafi tak chłodno podejść do problemu i zachować trzeźwy umysł, kiedy każdy normalny człowiek po prostu by spanikował. Niesamowite ale i przerażające, każdy przecież musi mieć młodość, musi mieć zwykłe życie, zwykłe problemy, musi mieć możliwość popełniania błędów, jednak to wszystko nie było jej dane. "Zatoczyłam się i zobaczyłam, że podłoga wybiega mi na spotkanie." Najbardziej jednak cieszę się z tego, że postać Deacona nie została tu pominięta. Naprawdę polubiłam go "od pierwszego spotkania" i miałam nadzieję, że w kolejnej części dostanę go jak najwięcej. Nie zawiodłam się. Arogancki, pewny siebie a jednocześnie niesamowicie samotny chłopak, który w przypadku jakiegokolwiek problemu ma już ułożonych pięć planów awaryjnych. Trzeci z bardziej wysuniętych na pierwszy plan bohaterów to Aaron. W "Remedium" nie pałałam do niego zbytnią sympatią, chyba dlatego, że był wówczas potraktowany trochę po macoszemu jako postać. W końcu jednak stał się zdecydowanym facetem, który będzie kopał, bił i gryzł wszystkich, którzy zagrożą jego bliskim. Przyznam jednak, że przede wszystkim w końcu możemy poznać jego (genialne) poczucie humoru :D Stało się to po części dzięki wprowadzeniu postaci Reeda- oszałamiająco przystojnego chłopaka, który niestety nie skończył najlepiej i to był jedyny moment, w którym trochę spociły mi się oczy... W tej części autorka nie zabłysła pomysłowością tak bardzo, jak w przypadku "Remedium". Tutaj skupiła się zdecydowanie na problemach nastolatków i tym jakie dramaty mogą doprowadzić ich do zamachu na własne życie. To pouczająca powieść i pomimo tego, że jest skierowana bardziej do młodzieży, myślę, że niektórym rodzicom mogłaby uświadomić, jak wielkie szkody w psychice dzieci przynosi ograniczanie ich wolności (takiej podstawowej, nie chodzi mi tu wcale o wychodzenie na imprezy itd.). W poprzedniej części poruszony był problem z identyfikacją własnej tożsamości. Tutaj ta osobowość praktycznie całkiem znika. Quinn uważa, że jest nikim, tymczasem nie zdaje sobie sprawy z tego, że wcale nie jest nikim, bo może być kimkolwiek tylko zechce. A jej dom jest tam, gdzie ludzie, którzy ją kochają. Jedynym wątkiem, który średnio mi się podobał, było wyjaśnienie całej epidemii. Według mnie dziwne i lekko mówiąc naciągane. Temat sobowtórów, którzy pracują czynnie został odsunięty na bok. Teraz mamy do czynienia z agentami i "Programem", czyli metodzie, którą opracowuje Arthur Pritchard, a która to ma uchronić nastolatków przed samobójstwami. Ma ona jednak jedną ogromną wadę, przez nią ludzie tracą swą tożsamość...W jaki sposób, nie powiem, żeby nie psuć wam niespodzianki:) Ta część podobała mi się jeszcze bardziej niż poprzednia. W zasadzie pierwsza połowa była najlepsza. To właśnie w niej wyjaśnia się większość zagadek, a w dodatku niesamowicie wartka akcja, ciągłe pogonie nie dają nam- jako czytelnikom- wytchnienia nawet na moment. Pościg za Quinn jest najlepszą częścią tej książki. Plusy: -oryginalna fabuła, -wyraziści, dynamiczni bohaterowie, -wartka akcja, -piękna okładka, -wszystkie tajemnice zostają odkryte, brak niedomówień. Minusy: -dziwna przyczyna owej "epidemii"- trochę naciągana. x
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Wybierz wariant produktu
|