Okładka książki Ludzie na drzewach

Ludzie na drzewach

Wydawca: W.A.B.
wysyłka: niedostępny
ISBN: 978-83-280-4629-0
EAN: 9788328046290
oprawa: Twarda
format: 15x22,5 cm
język: polski
liczba stron: 448
rok wydania: 2017
(2) Sprawdź recenzje
Wpisz e-mail, jeśli chcesz otrzymać powiadomienie o dostępności produktu
60% rabatu
20,00 zł
Cena detaliczna: 
49,99 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 20,00

Opis produktu

Małe życie stało się światową sensacją literacką. Debiutancka powieść Hanyi Yanagihary zachwyca nie mniej . Amerykański lekarz na wyprawie w niezbadane rejony Pacyfiku dokonuje odkrycia, które odmieni jego życie i cały świat nauki. Niepokojąca, trzymająca w napięciu i tragiczna w wymowie opowieść o zderzeniu odmiennych kultur, stawiająca pytania o granicę między dobrem i złem, altruizmem i egoizmem. Przejmujący debiut Yanagihary jest też próbą rozstrzygnięcia odwiecznego dylematu: czy wielkie umysły mają prawo do życia poza moralnymi normami?

Recenzje:

✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: dziewczyna z książkami
Nie ma takiego roku, w którym na jaw nie wyszłoby – głośniejsze medialnie, czy też nie – nowe, naukowe odkrycie. Jesteśmy bowiem na takim etapie poznawania otaczającej nas rzeczywistości, że wiele pytań uzyskało swoją odpowiedź, jednak w porównaniu z ogromem niewiedzy ciążącej nad naszymi głowami, aktualną, pozyskaną wiedzę o świecie można nazwać jedynie ułamkiem procenta tego, co do odkrycia pozostało. Jednostki wybitne – chociażby naukowcy, lekarze, czy też astronomowie, poświęcają swoje życie na odkrywanie kolejnych, dotychczas niedostępnych dla swoich poprzedników tajemnic. Ciekawość – to jest czynnik, który ich napędza. Jednak dokąd on prowadzi? Już Dostojewski, za pomocą postaci Raskolnikova, w jednej ze swoich najważniejszych powieści, wchodzi w polemikę zarówno z pozostałymi bohaterami, jak i czytelnikami, na temat uprzywilejowania jednostek wybitnych w kontekście norm moralnych obowiązujących w społeczeństwie. Czy ktokolwiek z Was zastanawiał się kiedyś z czym wiążą się niektóre odkrycia? Jaką cenę płaci świat za postęp cywilizacyjny? Czy jednostki wybitne mają prawo żyć poza moralnością, jeśli w grę wchodzi nauka?

Norton Perina jest przeciętnym studentem medycyny, który – również poprzez konflikt ze znaną w środowisku naukowym postacią – zostaje wysłany w charakterze pomocy medycznej do głębiej dotychczas niezbadanych mikronezyjskich wysp położonych na Pacyfiku. Towarzyszy mu Paul Tallent, znany antropolog oraz jego pomocnica Esme. Z początku zwyczajna, naukowa podróż, z czasem przynosi odpowiedź na najbardziej pożądane przez ludzkość pytanie; czy życie wieczne jest możliwe? To odkrycie zmieni nie tylko świat, ale i samego bohatera.

Nie sposób mówiąc o Hanyi Yanagharze – choć jest to założenie zdecydowanie błędne – nie nawiązać do jej pierwszej, wydanej w Polsce powieści, czyli do Małego życia. Osobiście należę do grona, które uznały geniusz autorki po lekturze jej bestsellerowej powieści, jednak miały co do niego pewne zastrzeżenia; po prostu nie zostały tak oczarowane, jak reszta. Obie powieści można porównać tylko pod paroma względami; erudycyjnego, ponadprzeciętnego sposobu w jaki zostały napisane, wręcz przerażającej prostoty przekazy rzeczy tragicznych oraz obnażania mroków spowijających zarówno świat, jak i ludzkie dusze. Sama fabuła traktuje jednak o kompletnie innych rzeczach. Ludzie na drzewach są bowiem debiutem autorki, który skupia się na moralności oraz jej braku, na nauce, na zderzeniu kultur oraz konsekwencjach jakie niesie za sobą cywilizacja.

Ludzie na drzewach to powieść na wskroś naukowa. Pełna opisów funkcjonowania plemion, biologicznych aspektów samego odkrycia studni młodości, laboratoryjnych czynności, psychologii i antropologii. Nie pozbawiona jest jednak akcji. Na dobrą sprawię książka ta jest bardzo szczegółową oraz złożoną retrospekcją, do której wstęp napisał przyjaciel głównego bohatera powieści, by następnie oddać w nasze ręce kilkadziesiąt lat życia Nortona Periny, spisanych własnoręcznie przez owego mężczyznę. Przyjaciel Periny zresztą wielokrotnie za pomocą przypisów uzupełnia historię własnymi wspomnieniami, wiedzą powszechną, czy też wyjaśnieniami, znacznie poszerzającymi jawiący się przed oczami czytelnika, niekiedy zatrważający obraz.

Przez powody wyżej wymienione, a także przez ciężar, jaki niesie za sobą lektura dzieła Hanyi Yanagihary, Ludzie na drzewach n i e s ą powieścią przeznaczoną dla mas. Widzę to również przeglądając oceny wystawione przez użytkowników chociażby na Lubimy Czytać. Nie każdemu do gustu przypadnie tak naukowy tok myślenia, tak wiele opisów funkcjonowania badanego przez głównego bohatera plemienia, nie każdy może okazać się na tyle dojrzały by skonfrontować się z tematyką powieści. To nie jest pozycja, którą można przeczytać w dzień, czy dwa. To dojrzała, misternie złożona opowieść, która zmusza czytelnika do pochylenia się nad przedstawionymi przez autorkę problemami; do osądzenia działań bohatera; do zapoznania się ze wszystkimi stronami konfliktu; do stawienia czoła przerażającym prawdom na temat nauki i człowieczeństwa.

Książkę cechuje niebywały warsztat pisarski. Język powieści; sposób opisywania kolejnych elementów odznacza się jednak pewnym kontrastem. Yanagihara mimo dość prostego, wyzbytego wręcz z emocji sposobu narracji, szczególnie rzeczy dla odbiorcy szokujących, czy też bulwersujących, zachowuje piękno języka, bogactwo słów oraz płynność opisu, kontentujący szczególnie lubujących się w estetyce pióra odbiorców. Ludzie na drzewach są po prostu świetnie napisani. To ponad to bardzo wiarygodna historia. Wydawać by się mogło – i niejednokrotnie podczas lektury się na tym złapałam – że obraz, który przed oczami czytelnika maluje autorka, jest na tyle szczegółowy, realistyczny, iż ten jej wierzy. Wierzy w rzeczywistość postaci, wierzy w odkrycie Nortona, w kulturę plemienia nakreślonego na kartach przez Yanagiharę. Bowiem praca włożona w napisanie tego debiutu musiała być przeolbrzymia. Wiedza z dziedzin biologii, psychologii, antropologii, czy też geografii, jaką musiała odznaczać się autorka, by tę historię wiarygodnie, krok po kroku budować, jest godna podziwu.

Coś mnie w tej pozycji urzekło. Coś, co w zasadzie powinnam określić za pomocą liczby mnogiej. Począwszy od bliskiej memu sercu tematyki, niebywałego pióra autorki, złudnej wiarygodności opisywanej historii, sposobu narracji, cechującego często książki wybitne (chociażby jedno z dzieł Donny Tartt), szczegółowości opisów kultury badanego przez Nortona plemienia, krzyczących spomiędzy stron do czytelnika pytań na chociażby temat ruchomych granic moralnych oraz zakończenia, które jak zwykle, w przypadku tej autorki, szokuje. Dawno żadna książka – myślę, że od czasów Tajemnej historii – nie zmusiła mnie do zajrzenia tak daleko w głąb ludzkiej duszy, do zakwestionowania praw moralnych, do rzec można wręcz – zrozumienia zachowań w normalnym społeczeństwie niedopuszczalnych. Co również ważne, ta pozycja poruszyła we mnie wiele emocji, od tych pozytywnych, jak chociażby ciekawości, czy też zachwytu, po te negatywne; niesmak, lęk, smutek, niedowierzanie, żal.

Czy jednostki wybitne mając więc prawo do odsunięcia moralności na bok? Czy prawa rządzące w jednej kulturze, mogą odnaleźć miejsce w innej? Do czego zdolny jest człowiek, gdy wyczuje możliwość zysku? Czy cywilizacja zawsze ma pozytywny wydźwięk? Czy by budować, odkrywać musimy niszczyć? Te pytania nasuną się Wam podczas lektury wielokrotnie. Wielokrotnie pojawią się też różne odpowiedzi. Na dobrą sprawę, Yanagihara nie zajmuje stanowiska; to na czytelniku ciąży ta niechlubna odpowiedzialność. Jest zresztą taka scena na pierwszych stronach powieści, podczas której, spotyka się dwójka mężczyzn, rozprawiających o Nortonie, o popełnionych przez niego zbrodniach. Jeden z nich uważa, że historia i tak zapamięta go, jako noblistę, człowieka nauki, ciężar jego win okaże się zbyt lekki, w stosunku do jego wkładu w naukę. Drugi mężczyzna zajmuje stanowisko przeciwne, moralność bowiem, jak można wyczytać z jego wypowiedzi, obowiązuje wszystkich, bez względu na zajmowane w społeczeństwie stanowisko. Ta scena jest zapowiedzią tego, co odnajdziecie na kartach powieści. Konfliktu natury, nauki i moralności. Kto ma rację? Oboje? Żaden? Pierwszy, czy drugi mężczyzna?

Trudno uwierzyć, że Ludzie na drzewach są debiutem, bowiem niektórzy autorzy nie dochodzą do takiego kunsztu, nawet po opublikowaniu swojej którejś już z kolei powieści. Yanagihara zresztą rozprawia się z większością współczesnych pisarzy już w pierwszym rozdziale. Talent? Ciężka praca? Prawdopodobnie oba. Dla mnie, omawiana w tej recenzji pozycja to jedna z lepszych, jeśli nie najlepszą przeczytana przeze mnie w tym roku powieścią. Dlaczego więc tylko osiem gwiazdek? Ponieważ była to powieść bardzo dobra, zachwycająca wręcz, jednak były takie momenty w książce, w których nie wszystko do końca mi się zazębiało. Nie wszystko było na swoim miejscu. Niekiedy autorka zbytnio skupiała się na opisach kultury, zamiast na psychologii bohaterów. Myślę, że książka na tym zabiegu wiele by skorzystała.

Przez to, że lekturę Małego życia miałam już za sobą w chwili otrzymania Ludzi na drzewach, nieco obawiałam się zabrać za lekturę tej powieści. Bałam się, że jako debiut nie okaże się tak wyjątkowa, jak jej następczyni. Po lekturze obu mogę jednak stwierdzić, że obie odznaczają się swoistym, charakterystycznym dla każdej geniuszem. Obie poruszają czytelnika, obie są przykładem zdolności ludzkości do tworzenia piękna oraz umiejętności pisarza do pobudzania w czytelniku najgłębiej zakorzenionych emocji oraz myśli. Niezwykłość obojga bierze się z różnych przyczyn, ciężko więc jednoznacznie określić, która jest lepsza. Autorka jest zwyczajnie wyjątkowa i jej powieści na pewno powinny znaleźć się na liście pozycji do przeczytania, każdego wielbiciela gatunku. Każdego dostatecznie dojrzałego, by stawić czoło ciężkiej tematyce czytelnika.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: dziewczyna z książkami
Nie ma takiego roku, w którym na jaw nie wyszłoby – głośniejsze medialnie, czy też nie – nowe, naukowe odkrycie. Jesteśmy bowiem na takim etapie poznawania otaczającej nas rzeczywistości, że wiele pytań uzyskało swoją odpowiedź, jednak w porównaniu z ogromem niewiedzy ciążącej nad naszymi głowami, aktualną, pozyskaną wiedzę o świecie można nazwać jedynie ułamkiem procenta tego, co do odkrycia pozostało. Jednostki wybitne – chociażby naukowcy, lekarze, czy też astronomowie, poświęcają swoje życie na odkrywanie kolejnych, dotychczas niedostępnych dla swoich poprzedników tajemnic. Ciekawość – to jest czynnik, który ich napędza. Jednak dokąd on prowadzi? Już Dostojewski, za pomocą postaci Raskolnikova, w jednej ze swoich najważniejszych powieści, wchodzi w polemikę zarówno z pozostałymi bohaterami, jak i czytelnikami, na temat uprzywilejowania jednostek wybitnych w kontekście norm moralnych obowiązujących w społeczeństwie. Czy ktokolwiek z Was zastanawiał się kiedyś z czym wiążą się niektóre odkrycia? Jaką cenę płaci świat za postęp cywilizacyjny? Czy jednostki wybitne mają prawo żyć poza moralnością, jeśli w grę wchodzi nauka?

Norton Perina jest przeciętnym studentem medycyny, który – również poprzez konflikt ze znaną w środowisku naukowym postacią – zostaje wysłany w charakterze pomocy medycznej do głębiej dotychczas niezbadanych mikronezyjskich wysp położonych na Pacyfiku. Towarzyszy mu Paul Tallent, znany antropolog oraz jego pomocnica Esme. Z początku zwyczajna, naukowa podróż, z czasem przynosi odpowiedź na najbardziej pożądane przez ludzkość pytanie; czy życie wieczne jest możliwe? To odkrycie zmieni nie tylko świat, ale i samego bohatera.

Nie sposób mówiąc o Hanyi Yanagharze – choć jest to założenie zdecydowanie błędne – nie nawiązać do jej pierwszej, wydanej w Polsce powieści, czyli do Małego życia. Osobiście należę do grona, które uznały geniusz autorki po lekturze jej bestsellerowej powieści, jednak miały co do niego pewne zastrzeżenia; po prostu nie zostały tak oczarowane, jak reszta. Obie powieści można porównać tylko pod paroma względami; erudycyjnego, ponadprzeciętnego sposobu w jaki zostały napisane, wręcz przerażającej prostoty przekazy rzeczy tragicznych oraz obnażania mroków spowijających zarówno świat, jak i ludzkie dusze. Sama fabuła traktuje jednak o kompletnie innych rzeczach. Ludzie na drzewach są bowiem debiutem autorki, który skupia się na moralności oraz jej braku, na nauce, na zderzeniu kultur oraz konsekwencjach jakie niesie za sobą cywilizacja.

Ludzie na drzewach to powieść na wskroś naukowa. Pełna opisów funkcjonowania plemion, biologicznych aspektów samego odkrycia studni młodości, laboratoryjnych czynności, psychologii i antropologii. Nie pozbawiona jest jednak akcji. Na dobrą sprawię książka ta jest bardzo szczegółową oraz złożoną retrospekcją, do której wstęp napisał przyjaciel głównego bohatera powieści, by następnie oddać w nasze ręce kilkadziesiąt lat życia Nortona Periny, spisanych własnoręcznie przez owego mężczyznę. Przyjaciel Periny zresztą wielokrotnie za pomocą przypisów uzupełnia historię własnymi wspomnieniami, wiedzą powszechną, czy też wyjaśnieniami, znacznie poszerzającymi jawiący się przed oczami czytelnika, niekiedy zatrważający obraz.

Przez powody wyżej wymienione, a także przez ciężar, jaki niesie za sobą lektura dzieła Hanyi Yanagihary, Ludzie na drzewach n i e s ą powieścią przeznaczoną dla mas. Widzę to również przeglądając oceny wystawione przez użytkowników chociażby na Lubimy Czytać. Nie każdemu do gustu przypadnie tak naukowy tok myślenia, tak wiele opisów funkcjonowania badanego przez głównego bohatera plemienia, nie każdy może okazać się na tyle dojrzały by skonfrontować się z tematyką powieści. To nie jest pozycja, którą można przeczytać w dzień, czy dwa. To dojrzała, misternie złożona opowieść, która zmusza czytelnika do pochylenia się nad przedstawionymi przez autorkę problemami; do osądzenia działań bohatera; do zapoznania się ze wszystkimi stronami konfliktu; do stawienia czoła przerażającym prawdom na temat nauki i człowieczeństwa.

Książkę cechuje niebywały warsztat pisarski. Język powieści; sposób opisywania kolejnych elementów odznacza się jednak pewnym kontrastem. Yanagihara mimo dość prostego, wyzbytego wręcz z emocji sposobu narracji, szczególnie rzeczy dla odbiorcy szokujących, czy też bulwersujących, zachowuje piękno języka, bogactwo słów oraz płynność opisu, kontentujący szczególnie lubujących się w estetyce pióra odbiorców. Ludzie na drzewach są po prostu świetnie napisani. To ponad to bardzo wiarygodna historia. Wydawać by się mogło – i niejednokrotnie podczas lektury się na tym złapałam – że obraz, który przed oczami czytelnika maluje autorka, jest na tyle szczegółowy, realistyczny, iż ten jej wierzy. Wierzy w rzeczywistość postaci, wierzy w odkrycie Nortona, w kulturę plemienia nakreślonego na kartach przez Yanagiharę. Bowiem praca włożona w napisanie tego debiutu musiała być przeolbrzymia. Wiedza z dziedzin biologii, psychologii, antropologii, czy też geografii, jaką musiała odznaczać się autorka, by tę historię wiarygodnie, krok po kroku budować, jest godna podziwu.

Coś mnie w tej pozycji urzekło. Coś, co w zasadzie powinnam określić za pomocą liczby mnogiej. Począwszy od bliskiej memu sercu tematyki, niebywałego pióra autorki, złudnej wiarygodności opisywanej historii, sposobu narracji, cechującego często książki wybitne (chociażby jedno z dzieł Donny Tartt), szczegółowości opisów kultury badanego przez Nortona plemienia, krzyczących spomiędzy stron do czytelnika pytań na chociażby temat ruchomych granic moralnych oraz zakończenia, które jak zwykle, w przypadku tej autorki, szokuje. Dawno żadna książka – myślę, że od czasów Tajemnej historii – nie zmusiła mnie do zajrzenia tak daleko w głąb ludzkiej duszy, do zakwestionowania praw moralnych, do rzec można wręcz – zrozumienia zachowań w normalnym społeczeństwie niedopuszczalnych. Co również ważne, ta pozycja poruszyła we mnie wiele emocji, od tych pozytywnych, jak chociażby ciekawości, czy też zachwytu, po te negatywne; niesmak, lęk, smutek, niedowierzanie, żal.

Czy jednostki wybitne mając więc prawo do odsunięcia moralności na bok? Czy prawa rządzące w jednej kulturze, mogą odnaleźć miejsce w innej? Do czego zdolny jest człowiek, gdy wyczuje możliwość zysku? Czy cywilizacja zawsze ma pozytywny wydźwięk? Czy by budować, odkrywać musimy niszczyć? Te pytania nasuną się Wam podczas lektury wielokrotnie. Wielokrotnie pojawią się też różne odpowiedzi. Na dobrą sprawę, Yanagihara nie zajmuje stanowiska; to na czytelniku ciąży ta niechlubna odpowiedzialność. Jest zresztą taka scena na pierwszych stronach powieści, podczas której, spotyka się dwójka mężczyzn, rozprawiających o Nortonie, o popełnionych przez niego zbrodniach. Jeden z nich uważa, że historia i tak zapamięta go, jako noblistę, człowieka nauki, ciężar jego win okaże się zbyt lekki, w stosunku do jego wkładu w naukę. Drugi mężczyzna zajmuje stanowisko przeciwne, moralność bowiem, jak można wyczytać z jego wypowiedzi, obowiązuje wszystkich, bez względu na zajmowane w społeczeństwie stanowisko. Ta scena jest zapowiedzią tego, co odnajdziecie na kartach powieści. Konfliktu natury, nauki i moralności. Kto ma rację? Oboje? Żaden? Pierwszy, czy drugi mężczyzna?

Trudno uwierzyć, że Ludzie na drzewach są debiutem, bowiem niektórzy autorzy nie dochodzą do takiego kunsztu, nawet po opublikowaniu swojej którejś już z kolei powieści. Yanagihara zresztą rozprawia się z większością współczesnych pisarzy już w pierwszym rozdziale. Talent? Ciężka praca? Prawdopodobnie oba. Dla mnie, omawiana w tej recenzji pozycja to jedna z lepszych, jeśli nie najlepszą przeczytana przeze mnie w tym roku powieścią. Dlaczego więc tylko osiem gwiazdek? Ponieważ była to powieść bardzo dobra, zachwycająca wręcz, jednak były takie momenty w książce, w których nie wszystko do końca mi się zazębiało. Nie wszystko było na swoim miejscu. Niekiedy autorka zbytnio skupiała się na opisach kultury, zamiast na psychologii bohaterów. Myślę, że książka na tym zabiegu wiele by skorzystała.

Przez to, że lekturę Małego życia miałam już za sobą w chwili otrzymania Ludzi na drzewach, nieco obawiałam się zabrać za lekturę tej powieści. Bałam się, że jako debiut nie okaże się tak wyjątkowa, jak jej następczyni. Po lekturze obu mogę jednak stwierdzić, że obie odznaczają się swoistym, charakterystycznym dla każdej geniuszem. Obie poruszają czytelnika, obie są przykładem zdolności ludzkości do tworzenia piękna oraz umiejętności pisarza do pobudzania w czytelniku najgłębiej zakorzenionych emocji i myśli. Niezwykłość obojga bierze się z różnych przyczyn, ciężko więc jednoznacznie określić, która jest lepsza. Autorka jest zwyczajnie wyjątkowa i jej powieści na pewno powinny znaleźć się na liście pozycji do przeczytania, każdego wielbiciela gatunku. Każdego dostatecznie dojrzałego, by stawić czoło ciężkiej tematyce czytelnika.
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj