Okładka książki Podróże konika morskiego - Petr Sabach

Podróże konika morskiego - Petr Sabach

Autor: Sabach Petr
Wydawca: Afera
wysyłka: niedostępny
ISBN: 9788393212026
EAN: 9788393212026
oprawa: Twarda
format: 12.0x17.0cm
język: polski
liczba stron: 156
rok wydania: 2012
(0) Sprawdź recenzje
Wpisz e-mail, jeśli chcesz otrzymać powiadomienie o dostępności produktu
30% rabatu
19,50 zł
Cena detaliczna: 
28,00 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 19,50

Opis produktu

Konik morski to jedyny przedstawiciel fauny, u którego samiec, nie samica, wydaje na świat młode. Bohater tej książki to jedyny (a przynajmniej jedyny, którego sam zna) mężczyzna w Pradze, który w końcu betonowych lat osiemdziesiątych nie chce stać żonie na drodze do kariery naukowej i nie bardzo wiedząc, w co się pakuje, bierze na siebie opiekę nad trzyletnim synkiem.Podróże konika morskiego to wielokrotnie wznawiany w Czechach pamiętnik młodego ojca na urlopie tacierzyńskim. Czy kiedy w roli taty występuje czołowy czeski humorysta Petr Šabach, możemy się spodziewać tylko tego, że założy pieluchę na lewą stronę, przypali mleko i zgubi dziecko w monopolowym? Jak się okazuje - niekoniecznie. Ta niezwykle ciepła, zabawna i, co ciekawe, bardzo autobiograficzna książka to lektura obowiązkowa dla każdego rodzica i miłośnika czeskiej (lub po prostu dobrej) prozy.Fragmenty książki:Pepino jak zwykle pracował z zapałem, był uroczy, czułem, że złość mnie opuszcza. Przyszedł Marti z mamusią. Jest naprawdę piękna. (...) Obserwowałem ją znad gazety, grzesząc z nią w duchu. Marti zabrał łopatkę Pepinowi, który przeraźliwie się rozwył. Musiałem ze spazmatycznym uśmiechem wykręcić ją Martiemu z ręki. Gnojek miał mocny uścisk. Co jest, do cholery, nie stać ich na głupią łopatkę?! Czemu ciągle zabiera naszą?Pepino przydreptał z rozbitym do krwi nosem. Nie miałem nastroju na wypytywanie kto, co i jak. Poszliśmy z rykiem do domu. Tam zrobiło mi się go żal, starałem się więc być bardzo miłym tatusiem, tyle że Pepino ani trochę nie wysilał się, aby to docenić. Był okropnie skwaszony, siedziałem obok niego w kucki i próbowałem pocieszać, a wtedy on walnął mnie w głowę dziecięcym żelazkiem, które kiedyś dostał od Marii. To był straszliwy cios w miejsce, gdzie Sziwa miał trzecie oko. Chciałem, żeby chociaż przeprosił, ale z tego bólu dopadła mnie słabość żołądka. Pepino miał w oczach autentyczną nienawiść. Po chwili już normalnie się bawił, czołgał po podłodze i wydawał zabawowe dźwięki. Kurczowo zacisnąłem powieki, odpędzając budzące grozę obrazki. Pepino pędzi na motorze, Pepino wchodzi do domu o północy, skórzany kombinezon złowieszczo na nim podryguje, na plecach napis HELL'S ANGELS, finka i ogromna, dziko podskakująca grdyka. Spojrzałem na niego. Nie, ten apetyczny bobasek po prostu nie może nam się nie udać. Przejdzie przez życie pewnie, wczas rozróżni ziarno od plew. Chyba... Chyba, że nie. Znowu wyobraziłem sobie Marię i siebie, tym razem na sali sądowej. Płaczemy w tylnej ławce. Maria chuda jak szczapa, ja kłębek nerwów w źle leżącym odświętnym ubraniu. Tłum fanek pełnym uwielbienia krzykiem zachęca Pepina, który niczym buńczuczny Janosik mówi do sędziego:- Jakeście sobie mnie ugotowali, tak mnie sobie zjedzcie!Popatrzyłem na Pepina z innej perspektywy. Masz rację, synku! Nagle znalazłeś się na tym dziwnym świecie. Kiedy chodziłeś do żłobka olbrzym-tata i olbrzym-mama brutalnie wyciągali cię z łóżeczka, by pośród ciemności i śniegowych zamieci, deszczu i zimna zmuszać cię do pójścia w miejsce, w które wcale nie chciałeś iść. Poganiali cię jak muła, bardziej leciałeś niż szedłeś w tym szalonym porannym rytuale. Twoje załzawione oczka oślepiało słońce lub siąpiła w nie ulewa. Cisnęły cię buty, gryzły szelki, nienawidziłeś tej żałosnej czapki, którą w pośpiechu wciskali ci na głowę. A potem przekazywali cię olbrzymkom w mundurkach, które albo zwracały na ciebie uwagę, albo nie. Potajemnie wycierałeś gluty, czekając samotny w grupie niemal jeszcze niezdolnych do komunikacji dzieci, aż skończy się ta męka. Ale drugi dzień przynosił to samo. I tak w kółko. (...) Czy po tym wszystkim w ogóle jesteś w stanie jeszcze nas kochać?
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj