Śmierć przewodnika rzecznego
Autor:
Flanagan Richard
Wydawca:
Wydawnictwo Literackie
wysyłka: 24h
ISBN:
978-83-08-06358-3
EAN:
9788308063583
oprawa:
Twarda
format:
14,3x20,5 cm
język:
polski
liczba stron:
368
rok wydania:
2017
(3) Sprawdź recenzje
37% rabatu
28,36 zł
Cena detaliczna:
44,90 zł
DODAJ
DO KOSZYKA
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 28,54 zł
Opis produktu
„Nie dająca spokoju, ambitna” zdaniem recenzenta z „The New York Times”. „Osiągnięcie godne uwagi” według „The Washington Post”. Richard Flanagan w kolejnej zachwycającej odsłonie.
Uwięziony przez prąd tasmańskiej rzeki, wciągnięty pod sam wodospad, Aljaz Cosini, przewodnik turystycznej wyprawy, tonie. Ostatnie chwile życia stają się dla niego rodzajem mistycznej podróży w głąb własnego życia oraz życia przodków. Przed oczami Aljaza przetaczają się obrazy z przeszłości. Widzi, jak jego ojciec Harry jako mały chłopiec grzebie swojego ojca pod drzewem gumowym, które wnet rozkwitnie tysiącem żółtych kwiatów. Jak wuj Reg sprzedaje zęby, by spłacić dom. Jak prababka ucieka przed złym duchem, a pijany łowca fok gwałci na plaży Aborygenkę zwaną Czarną Perłą. Widzi piękną twarz kobiety, którą kochał… W podwodnym świecie, który odbiera Aljazowi ostatni oddech, rodzinna wizja złożona z okruchów aborygeńskich, celtyckich, włoskich, angielskich, chińskich i wschodnioeuropejskich opowieści przeistacza się w bezdenną historię Tasmanii.
Recenzje:✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: subiektywnik literacki
Pierwsza powieść Richarda Flanagana "Śmierć przewodnika rzecznego" była też pierwszą, którą dane było mi przeczytać. Cały zamysł jest dosyć stereotypowy. Mamy umierającą osobę i wizje, które jawią jej się przed oczami w ostatnich minutach życia. Kto z nas nie słyszał takiego zdania: "gdy umierał, całe życie przeleciało mu przed oczami"... ? Ale u Flanagana te wizje to prawie 350 stron. W powieści odwiedzamy razem z umierającym Aljazem Tasmanię, Australię, Słowenię i Włochy. Poznajemy historie jego przodków, jego najbliższych, razem z nim poznajemy sekrety, które ludzie ukrywali przed nim przez lata. Książka jest drogą bohatera do pogodzenia się ze śmiercią i z decyzjami podjętymi za życia. Z upływem książki wizje Aljaza maja coraz mniej sensu, zarówno jemu, jak i nam coraz trudniej jest nadążać nad "odpływającym" umysłem bohatera.... "Śmierć przewodnika rzecznego" może być bardzo ciekawą książką dla fanów skomplikowanego i bardzo rozbudowanego języka, jakim posługuje się Flanagan. Być może, tak jak było to w moim przypadku, nie jest to idealna pierwsza książka tego autora. Jest ciężko i wielowymiarowo. To wymagająca książka - uwaga ! Możecie nieźle się zmęczyć ! :) ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: monweg
To kolejna książka Richarda Flanagana, która trafia do moich rąk. Nawet wiem, czego mogę się spodziewać. Dostanę historię osadzoną w Australii lub Tasmanii, z wyraźnie narysowanymi postaciami – na pewno otrzymamy bogaty portret psychologiczny tychże; tragedia będzie wisiała w powietrzu, a całość przepełniona smutkiem. Śmierć przewodnika rzecznego jest pierwszą powieścią w dorobku Flanagana, ale nie można powiedzieć, by było to dzieło nieprzemyślane ani by autorowi brakowało warsztatu. Już w debiucie widoczne są stałe punkty dalszej twórczości australijskiego pisarza. Jeden z nich stanowi opisywanie sytuacji potomków dawnych zesłańców, którzy musieli sobie poradzić na Ziemiach van Diemena. Flanagan dał się poznać nie tylko jako znawca historii swojego kontynentu, ale także świetny pisarz i specjalista od budowania skomplikowanych wnętrz swoich bohaterów.
Nie inaczej jest w przypadku Śmierci przewodnika rzecznego. Główna postać, Aljaz Cosini, tonie w rzece Franklin, po której wielokrotnie pływał tratwą, przeprowadzając kolejne grupy turystów po niebezpiecznych bystrzynach. Gdy śmierć zbliża się nieuchronnie, Aljaz zdaje sobie sprawę, że otrzymał dar wizji, dzięki któremu może przyjrzeć się z góry każdej chwili swojego życia, a także życiu swoich przodków. Powiem wam, że nie jestem zdziwiony tymi wizjami. Ani trochę. O ile wiem, wizjonerstwo jest u nas rodzinne. Harry ciągle miał wizje, zwłaszcza pod koniec tygodnia, po siedmiu dniach ostrego picia cydru i taniego rieslinga z Oślizgłym Tedem, starym kapitanem, poławiaczem homarów. (…) w rodzinie po kądzieli trzecie oko miała też moja babcia, która wróżyła z fusów parzonej po turecku kawy i przepowiedziała, że z brzucha mojej mamy wylezą kiedyś robaki, i rzeczywiście, tak się mniej więcej stało. Podążamy wraz z bohaterem po najważniejszych momentach życia, poznajemy także historię rodziny Aljaza. Opowiadacz prowadzi nas po swych kolejnych wizjach, dzięki czemu widzimy, jak Harry, ojciec przewodnika rzecznego jako kilkuletni chłopiec grzebie swego tatę, jak wiele lat później poznaje w Trieście Sonję, matkę Aljaza. Dowiadujemy się o dzieciństwie bohatera, o jego głuchocie, i wydarzeniach, które doprowadziły go po wielu latach na brzeg rzeki. Każda z historii odsyła nas do kolejnej i dodaje fragment pozwalający do stworzenia jednolitego obrazu dzikiej i przepełnionej bólem Tasmanii. Bez wątpienia Flanagan wie, jak powinno się budować napięcie w powieści. Jego nieśpieszna narracja potrafi hipnotyzować niczym delikatny nurt rzeki Franklin, by za chwilę porwać tratwę z czytelnikiem na bystrzynę, gdzie trzeba szybko i umiejętnie lawirować pomiędzy pniami drzew i ostrymi kamieniami, żeby przetrwać podróż. Podobnie jest z lekturą dzieła literackiego tasmańskiego diabła; musimy trwać w ciągłym skupieniu, bo w przeciwnym razie wartki nurt narracji wyrzuci nas z łodzi i utopi. Kolejne spotkanie z prozą Flanagana muszę uznać za udane. Kończąc Śmierć przewodnika rzecznego poczułam, że dowiedziałam się czegoś więcej o życiu i o sobie. Dlatego właśnie sięgamy po ambitną literaturę, żeby zobaczyć świat zupełnie innymi oczami niż nasze i otworzyć się na tę inność. Wyprawa wzdłuż rzeki przypomina podróż w głąb siebie i pozwala poznać te zakamarki naszej psychiki, które normalnie zostają poza zasięgiem naszego wzroku. Flanagan zabiera nas dokładnie w taką podróż, jeśli popłyniemy wraz z nim, może i nam otworzy się trzecie oko. Gorąco polecam. ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Beata Igielska
Hasło Richard Flanagan to dla mnie gwarancja udanej, chociaż niełatwej lektury. Tak jest od wydania w Polsce „Ścieżek Północy” – powieści, która wzbudziła w czytelnikach różne emocje, a w moim odczuciu jest arcydziełem.
„Śmierć przewodnika rzecznego” na pewno nie jest książką lekką, łatwą i przyjemną. I może właśnie dlatego pozostaje na długo w pamięci odbiorcy. Okładkowy napis głosi, że to proza „straszna, brutalna, tragiczna i piękna”. Jest to trafna puenta i zachęta dla tych, którzy lubią mierzyć się z literaturą. Głównym bohaterem powieści jest Aljaz Bosini, wycofujący się z zawodu organizator i przewodnik niebezpiecznych spływów. Tasmańska rzeka Franklin przyciąga amatorów mocnych wrażeń, którzy najczęściej nie mają pojęcia o czyhających na nich wodnych pułapkach. Zblazowani biznesmeni, księgowi, prawnicy, lekarze chcą przeżyć wielką przygodę, by móc pochwalić się nią przed znajomymi. Tacy ludzie to dla rzecznych przewodników prawdziwe utrapienie, ale i gwarancja szybkiego zarobku. Właśnie dlatego Aljaz decyduje się na poprowadzenie ostatniej wyprawy, która nie tylko dla niego okazuje się tragicznym wydarzeniem. Główny bohater, chcąc ratować jednego z turystów, sam wpada do wody i zostaje porwany przez wartki nurt. Zakleszczony w miejscu, z którego nie może się wydostać, wspomina swoje dzieciństwo, młodość i poszczególne etapy dojrzałego życia. Wiele miejsca poświęca także swoim przodkom, którzy kryją różne tajemnice. Retrospekcje nie układają się w linearnie płynącą opowieść. Z różnych obrazów, strzępków i niedopowiedzeń czytelnik sam musi ułożyć logiczną całość. Utrudnia to dwutorowo płynąca narracja – raz opowiadaczem staje się Aljaz, innym razem tę rolę przejmuje narrator wszechwiedzący. Kolejną trudnością jest przenikanie się rzeczywistości z sennymi majakami i wizjami, jakie pojawiają się przed oczyma cierpiącego przewodnika. W pewnym momencie on sam przestaje odróżniać jawę od snu. Powieść Flanagana to nie tylko burzliwe losy tytułowego bohatera i jego rodziny. To również poruszająca historia Tasmanii, miejsca zamieszkiwanego przez tubylców i potomków skazańców. Do bycia praprawnukiem byłych więźniów nikt nie chce się przyznawać, podobnie jak do mieszanych korzeni, gdyż nawet w XX wieku obecność aborygeńskiej krwi w żyłach białych ludzi jest powodem do dyskryminacji i niewybrednych żartów. Śledzenie dziejów bohaterów „Śmierci przewodnika rzecznego” było dla mnie czytelniczą przygodą. Pasjonujące okazały się i bieżące wydarzenia, i retrospekcje. Jedne i drugie trzymają w ogromnym napięciu i przyciągają z magiczną siłą. Wielkim plusem jest też styl i język powieści. Flanagan jawi się tu jako mistrz i wirtuoz słowa, który pisze barwnie, żywiołowo i niezwykle plastycznie. Sporo zdań to wielokrotnie złożone frazy, które wymagają skupienia, jednak warto się z nimi zmierzyć, bo odwdzięczają się jedynym w swoim rodzaju klimatem, którym można upajać się naj najlepszym winem. Polecam wszystkim, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż tylko lekkiej rozrywki. BEATA IGIELSKA x
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Wybierz wariant produktu
|