Okładka książki Światło, które utraciliśmy

Światło, które utraciliśmy

Wydawca: Otwarte
wysyłka: niedostępny
ISBN: 978-83-751-5451-1
EAN: 9788375154511
oprawa: Miękka ze skrzydełkami
format: 136x205mm
język: polski
liczba stron: 352
rok wydania: 2017
(3) Sprawdź recenzje
Wpisz e-mail, jeśli chcesz otrzymać powiadomienie o dostępności produktu
35% rabatu
23,90 zł
Cena detaliczna: 
36,90 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 23,82

Opis produktu

Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo. Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem. Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią? Opowieść o sile marzeń i cenie, jaką jesteśmy gotowi zapłacić, podążając za nimi. „Dreszcz emocji i niszczycielska siła miłości – odczułam je na własnej skórze dzięki książce Jill Santopolo”. Renée Carlino „Wyjątkowa... Tornado emocji!” Delia Ephron „Znacie coś bardziej niebezpiecznego od miłości?” Caroline Leavitt

Recenzje:

✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Tysiąc Żyć Czytelnika
Przeczytaj całą recenzję, wzbogaconą zdjęciem na: https://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com/2017/07/144-ksiazka-przy-ktorej-warto-pakac.html

Najpierw chyba chciałabym omówić sprawy dotyczące stylu pisania, bo zdecydowanie łatwiej będzie od nich zacząć. Po pierwsze jeśli chodzi o narrację, to książka została napisana w drugiej osobie liczby pojedynczej. Bardzo podobnie to wygląda do sposobu pisania listu - Lucy jest jedynie jego nadawcą, za to odbiorcą jest Gabe, czyli Ty, Czytelniku. Tak, w tej książce masz szansę naprawdę się wcielić w jednego z bohaterów. Używane są zwroty jak "powiedziałeś", czy "napisałeś", więc naprawdę łatwo jest sobie wyobrazić daną sytuację.
Drugą sprawą jest fakt, że rozdziały są króciuteńkie. Czasem potrafią trwać stronę, czasem są na dwóch, jednak zdarzają się też normalnej długości. Cała książka ma ich w sumie 80, czyli statystycznie rozdział ma 4 strony. Mnie to trochę przeszkadzało, bo nie mogę robić czegoś i zrobić sobie przerwy na jeden rozdział - potrwa ona może z dwie minuty, a ja przez tak krótki czas nie jestem w stanie chociażby się wciągnąć w treść. Wiadomo, można czytać więcej, jednak dla niektórych może to być z lekka mniej komfortowe niż normalnie.

Podczas czytania naprawdę warto się zacząć zastanawiać nad naszymi marzeniami. Z jednej strony nikt z nas nie chce wylądować pod mostem, z drugiej podążanie ślepo za karierą, a nieprzywiązywanie większej uwagi do osób, które kochamy może mieć większe znaczenie niż przypuszczaliśmy. Moim zdaniem powinniśmy znaleźć swój "złoty środek" i przywiązywać tak samo wiele uwagi do nauki, jak i do osób, z którymi życie nam mija. Książka w dobry sposób zwraca uwagę na to, jak planujemy swoje życie. Dzięki niej w łatwy sposób możemy zacząć się zastanawiać, gdzie tym razem zrobiliśmy błąd. Uświadamia ona, że życie jest krótkie, więc tylko korzystając z niego garściami, uda nam się być szczęśliwym. Tak, popłakałam się w trakcie czytania, popłakałam się w trakcie przemyśleń. Jednak wiem, że było warto.
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Paula
11 września 2001r. miał miejsce zamach na WTC. Tego samego dnia podczas zajęć na uczelni poznają się Lucy i Gabe. Po runięciu wież ich życie się zmieniło, zrozumieli pewne sprawy. Ale też znaleźli wspólny język (jak dla mnie ciut za szybko, ale niech im będzie). Jednak w życiu nie zawsze dzieje się tak, jak chcemy i nie tak szybko zostają parą. Po kilku latach, gdy wszystko wydaje się świetnie układać, Gabe postanawia ruszyć za marzeniami i wyjeżdża do pracy na Bliski Wschód. Mówi o tym ukochanej w dniu, w którym jej program telewizyjny zdobywa ważną nagrodę. Każde z nich rusza w swoją stronę, wydawałoby się, że ich drogi się rozchodzą już na zawsze... Jednak nie bez powodu mówi się, że stara miłość nie rdzewieje...

Dawno nie czytałam tak emocjonalnej książki. Bo ten przymiotnik najlepiej opisuje „Światło, które utraciliśmy”. Sposób narracji, który jest tutaj bardzo nietypowy, ponieważ wygląda to tak, jakby Lucy spotkała się z Gabe'm i opowiedziała mu tę historię, według mnie jest bardzo przemyślanym posunięciem. Dzięki niemu o wiele łatwiej było mi wżyć się w ich historię, czułam się nie tylko jak obserwator tych zdarzeń, ale i słuchacz, który jest obok Lucy i Gabe'a i słucha jak ona opowiada. Bardzo mnie wciągnęła ich historia, była naprawdę ciekawie opowiedziana, pełna emocji, przedstawiała ich życie na przestrzeni kilkunastu lat.

„Światło, które utraciliśmy” można zakwalifikować do romansu. Ale broń Boże nie stawiajcie jej na równi z innymi książkami tego gatunku! Ta książka nie jest kolejną pozycją, w której przeczytamy o miłości, skończymy ją, postawimy na półce, zapomnimy. „Światło...” opowiada o sile prawdziwego uczucia, o tym, że czasami jedna decyzja, zaważy na losie całej naszej przyszłości i sprawi, że to jedno, jedyne życie spędzimy może i szczęśliwie, ale jednak nie do końca tak, jakbyśmy tego naprawdę pragnęli. Nie mogę też zapomnieć o jeszcze jednej ważnej kwestii, którą poruszyła autorka. Marzenia. Gabe rusza w pogoń za marzeniami, Lucy zostaje, bo chce spełniać swoje. Marzenia to coś, co nadaje naszemu życiu sens. Są naszą motywacją, celem. Nie możemy bać się ich spełniać, trzeba coś ku temu robić, ale może warto się zastanowić, czy ich koszt nie jest aby zbyt wielki?

Bardzo się zżyłam z bohaterami, z zapartym tchem śledziłam ich dalsze dzieje. Hej, ja to skończyłam w jeden dzień. A taki czas zdarza mi się bardzo, ale to bardzo rzadko. Żebym czytała od rana do nocy, bo tak się nie potrafię oderwać, to nie jest codzienna rzecz. Więc to już też o czymś świadczy ;) Wpłynęło na to również to, że Jill ma lekki, ciekawy styl pisania, a rozdziały były króciutkie. Czasami tylko jedna strona. Nie wiem jak Wam, ale mnie się takie najlepiej czyta.

Książka Jill Santopolo jest, w porównaniu do innych, stosunkowo cienka. Nie ma nawet 350-ciu stron. Jednak treść wcale nie jest taka lekka, nawet doprowadzi do płaczu. (Szczerze? Pisząc to mam łzy w oczach.) „Światło, które utraciliśmy” jest przepiękną historią o miłości, którą z całego serca Wam polecam. Przeczytajcie, na pewno nie pożałujecie, ta książka jest wspaniała. Bez żadnych wątpliwości przyznaję jej dziesiątkę, a wydawnictwu – serdeczne dzięki za wydanie tej historii! <3
zabookowanyswiatpauli.blogspot.com
✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: MargoRoth
Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku, kiedy wieże World Trade Center runęły, a Nowy York opanowało przerażenie. Ten dzień uświadomił im, jak kruche i ulotne jest życie i sprawił, że zaczęli inaczej postrzegać świat. Odczuwać więcej, marzyć odważniej, kochać mocniej.

Wszystko zmienia się w dniu, który staje się dla Lucy zarówno dniem sukcesu, jak i upadku. Kiedy dziewczyna odbiera nagrodę Emmy za produkowany przez nią program telewizyjny dla dzieci, Gabe podejmuje decyzję o wyjeździe na Bliski Wschód, gdzie ma zacząć pracę fotoreportera. Dzień ten początkuje nieodwracalne zmiany, a miłość Lucy i Gabe’a zostaje wystawiona na poważną próbę. W kolejnych latach po wyjeździe chłopaka Lucy będzie musiała podjąć wiele niełatwych decyzji. Czy pierwsza miłość okaże się tą ostatnią?

Zwykle stronię od tego typu książek. Trzymam się z daleka od wszelkich powieści obyczajowych, w których główną rolę gra wątek romantyczny. Takie historie w żaden sposób mnie nie poruszają, nie bawią,  nie ciekawią, a zwykle boleśnie rozczarowują. Ale czym byłaby literatura, gdyby nie istniały zaskakujące wyjątki od reguły? I tym razem przekonałam się, że nawet w gatunku, który nie należy do naszych ulubionych, można znaleźć niezwykłe perełki, które trafiają do serca czytelnika i zapisują się w nim na stałe.

Zwykle od powieści New Adult lub Young Adult odstraszała mnie powierzchowność i głupota, jaką nierzadko wypełnione są te historie. Wszystkie ich wydarzenia i wątki wydają mi się bezsensowne i pozbawione większego znaczenia. Są to takie infantylne opowieści o miłości, które kompletnie do mnie nie przemawiają, a żebym uznała je za warte uwagi, muszą mieć w sobie coś wyjątkowego. Światło, które utraciliśmy jest powieścią mądrą, przemyślaną i dorosłą. Nie zobaczymy tutaj głupiutkich rozterek, bezmyślnych rozwiązań i płytkich problemów, ponieważ historia Lucy i Gabe’a jest inteligentna, pouczająca i niesie ze sobą masę mądrości.

Jill Santopolo stworzyła wzruszającą, poruszającą historię, która pokazuje, że istnieje wiele odcieni miłości i nigdy nie jest ona taka sama. Raz może być jak niebezpieczny pożar, niszczący wszystko, co zastanie po drodze, a innym razem przypomina bardziej przyjemny, gorący ogień w kominku, przynoszący uczucie bezpieczeństwa. Przekonujemy się też, że nie istnieje związek idealny, który nie miał by wad. Każda relacja ma swoje blaski i cienie, momenty, w których serce unosi się do nieba, oraz te, kiedy upada na dno. Jill Santopolo pisze z wielką mądrością i rozwagą. Nie jest to jedna z tych powierzchownych historii, które można przeczytać i natychmiast wyrzucić w odległy zakątek pamięci.

Autorka doskonale radzi sobie z opisywaniem uczuć. Całą historię poznajemy z perspektywy Lucy i gdybym nie miała okazji poznać jej od początku i widziała tylko pojedynczy obraz, z pewnością zbyt pochopnie oceniłabym tą bohaterkę. Dzięki autentyczności i realizmowi, z jakim Jill Santopolo przedstawia życie Lucy, jej emocje i przeżycia, byłam w stanie naprawdę zrozumieć tę dziewczynę, szczerze jej współczuć, cieszyć się z nią i płakać.

Naprawdę lubię, kiedy dana książka opowiada nie tylko o krótkiej chwili z życia bohatera, o kilku miesiącach lub tygodniach, podczas których śledzimy jego losy, ale pozwala nam poznać jego życie praktycznie od początku do końca. Możemy śledzić losy postaci od młodości do dorosłości – towarzyszyć jej w trakcie studiów, pierwszej miłości, rozwijającej się kariery, ślubu, tworzenia rodziny… Tak samo jak uwielbiałam to na przykład w Love, Rosie, tak samo podobało mi się to w Świetle, które utraciliśmy. Chociaż pierwszy raz spotykamy bohaterów, kiedy są jeszcze nastolatkami, to poznajemy ich historię jeszcze wiele, wiele lat później.

Powieść Jill Santopolo czyta się znakomicie – szybko i bez możliwości oderwania się od lektury. Nie zdarza mi się to często, ale w trakcie jej czytania naprawdę chwilami zapominałam o bożym świecie i przenosiłam się do Nowego Yorku, do świata Lucy i Gabe’a. Dodatkowo powieści nieustannie towarzyszy uczucie niepokoju, ukrytego gdzieś przeczucia, że zaraz wydarzy się coś niespodziewanego i niezwykle znaczącego, co zmieni wszystko. I faktycznie pod koniec otrzymujemy bombę, która jest w stanie złamać serce.

Książka Jill Santopolo okazała się wyjątkowa. Takich historii długo się nie zapomina i mieszkają one w głowie czytelnika przez długi czas po skończeniu lektury. Jest to powieść do bólu prawdziwa, autentyczna i wzruszająca, a w dodatku niezwykle mądra i pouczająca. Mówi o miłości w zupełnie inny sposób niż reszta książek tego gatunku. Z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić. To będzie opowieść, którą zapamiętacie na długo.

booksofsouls.blogspot.com
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj