Biegając boso
Autor:
Amy Harmon
Wydawca:
Helion
wysyłka: niedostępny
ISBN:
978-83-283-3778-7
EAN:
9788328337787
oprawa:
miękka
format:
210x140x25mm
język:
polski
liczba stron:
344
rok wydania:
2019
(2) Sprawdź recenzje
45% rabatu
21,94 zł
Cena detaliczna:
39,90 zł
dodaj do schowka
koszty dostawy
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 21,94 zł
Opis produktu
Josie Jensen była nieśmiałą trzynastolatką. Miała niezwykły talent: rozumiała muzykę i kochała ją. Pewnego dnia w szkolnym autobusie poznała Samuela Yazziego, osiemnastoletniego Indianina z plemienia Nawaho. Zaczęli rozmawiać, a wraz z kolejnymi spotkaniami, rozważaniami na temat książek i muzyki narodziła się niezwykła przyjaźń. Sam, który w głębi serca odczuwał złość i pretensje do świata, dzięki młodziutkiej Josie odkrył piękniejsze strony życia. Ona opowiadała mu o swoich ulubionych kompozytorach, on jej - o legendach Indian Nawaho. Stali się bratnimi duszami.
Po ukończeniu szkoły Sam wyjechał z miasteczka szukać szczęśliwej przyszłości. Postanowił zostać żołnierzem piechoty morskiej.
Kiedy po latach powrócił do Levan, odkrył, że Josie niewiele się zmieniła, jednak teraz bardzo potrzebuje tego, co kiedyś sama ofiarowała Samowi: akceptacji, rozmowy i wsparcia. A uczucie, które kiedyś narodziło się w szkolnym autobusie, mimo upływu czasu przetrwało i rozkwitło..
To wzruszająca i ciepła historia o przyjaźni, wspieraniu się, o poszukiwaniu swojej przyszłości i o tym, jak trudne może być zaakceptowanie przeszłości. Urzeka realnie odmalowanymi postaciami i złożonością ich charakterów. Niemal usłyszysz muzykę, o której mówi Josie, dotkniesz indiańskiej duszy Sama, a także poczujesz uskrzydlającą moc ich miłości!
Muzyka dwóch serc. Sonata jednej miłości.
Amy Harmon to znana autorka znakomitych powieści, choć sama utrzymuje, że przede wszystkim jest "żoną i mamą". Pochodzi z Levan w stanie Utah. Wychowywała się na wsi, a jej ulubioną rozrywką były książki i tworzenie własnych historii. Harmon jest mówcą motywacyjnym, nauczycielką w szkole podstawowej i średniej, a także członkiem chóru Saints Unified Voices. Jej publikacje spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem, zdobyły wiele nagród i wyróżnień (Wall Street Journal Bestseller, New York Times Bestseller, Whitney Award, Swirl Award i wiele innych).
Recenzje:✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Miasto Książek
Levan, malutkie miasteczko, w którym każdy zna każdego. To tam mieszka trzynastoletnia Josie, która ponad wszystko kocha muzykę i książki. Jest inna od swoich rówieśników, ponieważ uwielbia wszystko rozważać i uczyć się nowych, nieznanych słów. Podczas podróży do szkoły zostaje usadzona ze starszym chłopakiem, który pokazuje się jej jako niedostępny i wiecznie niezadowolony. Między nimi zaczyna się rodzić nić porozumienia za pomocą literatury i wielkich kompozytorów. Jednak Samuel po szkole wyjeżdża do wojska i wraca z zupełnie innym nastawieniem. Czy ich drogi ponownie się połączą? Jak bardzo bohaterowie się zmienią? Czy ich marzenia się spełnią?
Nie będę ukrywać, dość długo zbierałam się w sobie, by wreszcie napisać Wam o tej powieści. Po skończeniu jej miałam tak wielki mętlik, że nie wiedziałam jak to ubrać w słowa. Jednak czas wreszcie się za to zabrać, a jeśli widzicie tą recenzję, to znaczy że coś udało mi się stworzyć :) Historia nie należy do tych lekkich, przyjemnych i uroczych. Nie ma tutaj pędzącej na łeb na szyję akcji, a bohaterami nie wstrząsają gwałtowne emocje, przez które robią nieoczekiwane rzeczy. W tak małym miasteczku trzeba uważać na każdym kroku, by nie skończyć na ustach wszystkich. Dodatkowo dla tej dwójki pojawia się problem, ponieważ Samuel jest w połowie Indianinem, przez co do końca nie jest akceptowany w społeczeństwie. Bohaterowie są cudownie wykreowani. Jestem pełna podziwu jak autorka to wymyśliła i ich poprowadziła. Problemy i zmagania jakie musieli przejść bohaterowie są tak dobrze opisane, że w pewnych momentach miałam wrażenie, że to ja stoję przed takimi wyborami. Josie nie miała łatwego dzieciństwa, ponieważ gdy tak naprawdę była dzieckiem zmarła jej mama i to ona musiała przejąć jej obowiązki, jako ostatnia kobieta z rodziny. Nie miała ona czasu cieszyć się młodością i beztroską. Jak na tak młodą osobę była niezwykle dojrzała emocjonalnie i rozmyślała nad sprawami, które dla dorosłych sprawiały problemy. Mimo wszystko starała się wszystkim pomagać i nigdy nie narzekała. Poświęciła siebie dla dobra innych. Samuel zaś jako w połowie Indianin nie potrafił znaleźć swojego miejsca na świecie, obydwa społeczeństwa nie potrafiły go w pełni zaakceptować. Chłopak nie miał znajomych, a z rodzicami (a raczej jednym) nie miał najlepszych relacji. Po czasie znalazł swój cel i za wszelką cenę chciał go osiągnąć. Historia nie raz łamała mi serce. Bohaterowie uczą się jak sprostać wszystkim przeciwnościom i nie zatracić w tym siebie. Ta powieść jest pełna delikatności, drobnych gestów, muzyki i klasycznej literatury. Styl autorki po prostu pochłania i nie wypuszcza. Przez nią się płynie i nie chce przestać. Jeśli szukacie książki, w której nie ma pędzącej akcji, gdzie drobne gesty znaczą więcej niż tysiąc słów, chcecie znaleźć ciekawe klasyczne książki i muzykę, to ta powieść jest dla Was. Amy Harmon stworzyła przepiękną historię miłosną, która musiała swoje przejść i dojrzeć, by w całości ją docenić. Do tego porusza ważny temat jakim jest nietolerancja i poszukiwaniu własnego celu. Ja mogę tylko serdecznie Wam ją polecić, jeżeli nie mieliście jeszcze okazji się z nią zapoznać. ✖ Opinia niepotwierdzona zakupem
autor: Patrycja Kuchta
Bratnia dusza. Wyobraź ją sobie. To osoba, która rozumie Cię bez słów, która słyszy melodię Twojego serca, zna najgłębiej skrywane myśli i kocha bezwarunkowo. Myśląc o bratniej duszy zazwyczaj wyobrażamy sobie dwie, niemal identyczne osoby, które łączy nie tylko to, co wewnątrz ale również to co na zewnątrz. A teraz spójrz na Josie i Sama, którzy jak co dzień siedzą obok siebie w szkolnym autobusie. Ona- urocza trzynastolatka z burzą blond loków, niesamowicie niebieskimi oczami, bardzo poważna, niesamowicie dojrzała jak na swój wiek, ale pełna ciepła, nadziei i optymizmu. I On- ponury osiemnastolatek, pełen gniewu i złości. Jest w połowie Indianinem, ma ciemne włosy, śniadą cerę i wrogie spojrzenie. Niesamowity kontrast, prawda? Gdybym powiedziała Ci, że Josie i Sam są najlepszymi przyjaciółmi i bratnimi duszami, na pewno byś mi nie uwierzył. A jednak to prawda. Nietypowa znajomość, która zaczęła się w szkolnym autobusie, rozwijała się poprzez wspólne słuchanie muzyki i czytanie książek i była pielęgnowana przez wzajemną troskę, przemieniła się w prawdziwą i szczerą przyjaźń.
Przyjaźń Josie i Sama przypomina bieg z przeszkodami. Tak wiele między nimi różnic- wiek, pochodzenie, kolor skóry, spojrzenie na świat. A jednak ta dwójka pokonuje wszelkie przeciwności z prawdziwą gracją i niesamowitym uporem. Ich relacja jest magiczna. Bardzo subtelna, nieco niepewna, pełna drobnych przyjacielskich gestów. Cudownie było poznawać ich oboje i każde z osobna. Czułam magię między nimi. Coś wyjątkowego, ulotnego i bardzo delikatnego. Coś , co stopniowo wymykało się z rąk i na jakiś czas zostało zerwane, kiedy Sam po ukończeniu szkoły zaciągnął się do wojska, a jednak przetrwało w ich sercach i znów zaczęło się tlić, kiedy spotkali się ponownie po wielu latach i już jako dorośli, zaczęli patrzeć na siebie zupełnie innym wzrokiem. A może zawsze patrzyli tak samo? Choć miedzy Josie i Samem jest wiele różnic, jedno zdecydowanie ich łączy- obojga los nie oszczędzał. Josie jako mała dziewczynka straciła matkę, przez co szybko musiała dorosnąć i zająć się domem pełnym mężczyzn. Ukojenie znalazła w muzyce poważnej, tak nietypowej dla nastoletniej dziewczynki. Słuchanie Bethovena i Rachmaninowa dodawało jej sił, a gra na fortepianie stała się jej terapią. Podobnie działały na nią książki, a bohaterki Jane Austen stały się dla niej wzorem do naśladowania. Bardzo zaimponowała mi ta poważna i mądra dziewczynka, pełna wewnętrznej siły i bijącego od niej blasku. Josie jest naprawdę niesamowitą bohaterką, bardzo zaradną, troskliwą i gotową do poświęceń. Często dziwiłam się, jak bardzo jest dojrzała, do jak mądrych wniosków potrafiła dojść. Nawet jej dorosła wersja w tej historii nie miała w sobie tyle mądrości, co trzynastolatka, którą poznałam na początku. Samuel również nie miał lekko. Jako syn Indianki i białego mężczyzny, zawsze był rozdarty między dwoma światami, ale tak naprawdę w żadnym nie czuł się chciany. Dla Indian był „zbyt biały”, a dla białych „zbyt kolorowy”. Nie mogąc znaleźć swojego miejsca na świecie, coraz bardziej się buntował i pogrążał w gniewie. Zazwyczaj myśląc o rasizmie mamy na myśli jedną grupę piętnującą drugą z powodu jej odmienności, ale rzadko słyszy się o rasistowskim podejściu dwóch różnych grup, do osoby, która należy do obydwu kultur. Autorka poruszyła ciekawy temat przynależności i szukania swojego miejsca w świecie. Samuel czuł, że nie należy do żadnego ze światów, dlatego zdecydował się na wojsko, gdzie wszyscy są równi, nie liczą się różnice i ważny jest zespół. Wracając do indiańskich korzeni Sama- autorce udało się niesamowicie, wręcz bajkowo opisać kulturę i opowieści rdzennych mieszkańców ameryki. Zafascynowała mnie ich historia i tradycje. Razem z Josie, słuchałyśmy z zapartym tchem opowieści Sama, o tym niezwykle mądrym i dzikim narodzie. Nie tylko dzięki odniesieniom do kultury Indian, książka zyskuje niepowtarzalny klimat. Również miasteczko w którym toczy się akcja powieści, niesamowicie mnie oczarowało i stało się żywym bohaterem tej historii. Małe, zżyte społeczności mają w sobie coś wyjątkowego. W Levan sąsiedzi znają się na wylot, wiedzą o sobie wszystko i choć są trochę wścibscy, potrafią również dobyć się na największe poświęcenie dla potrzebujących pomocy ludzi ze swojej społeczności. Levan zostało przedstawione jako idealnie działający mechanizm, w którym każdy ma swoje miejsce i z radością sprawia, że maleńka społeczność jest niemal samowystarczalna. Życie w takim miejscu ma swoje wady i zalety, dlatego cieszę się, że autorka nie zapomniała ani o jednych, ani o drugich. Jako ciekawostkę dodam, że Levan istnieje naprawdę. To miasteczko, w którym wychowała się autorka i starała się wiernie oddać ducha tego pięknego i spokojnego miejsca. O CZYM? „Biegając boso”, to przepiękna historia o niewinnej przyjaźni, która musiała przejść wiele prób i mimo ogromnych przeciwności losu, przerodziła się w prawdziwe i szczere uczucie. Ta książka ma niesamowity klimat, jest tak piękna, szczera i autentyczna, że dosłownie nie mogłam się nią nasycić. Kartki są wręcz przesiąknięte muzyką, emocjami, mądrością i pięknymi legendami. Czytając tą historię dosłownie przeniosłam się w opisywane miejsca, czułam zapach pór roku, razem z bohaterami odczuwałam najróżniejsze emocje, przeżywałam tragedie i chwile szczęścia. Kilka scen szczególnie zapisało się pod moimi powiekami i są jak piękne zdjęcia, które z przyjemnością dołączę do albumu moich ulubionych książkowych momentów. Wzruszające rozstanie, w miejscu zwanym przez Josie „Senną Dziuplą” czy obserwowanie gwiazd odbijających się w tafli jeziora, na zawsze zapiszą się w mojej pamięci. Autorka posługuje się niezwykle plastycznym językiem, w którym jest za razem piękno i prostota. Snuje swoją opowieść subtelnie i z gracją, nie stawia na pędzącą akcję, lecz mądre i cenne sceny i potrafi doprowadzić czytelnika do bardzo intensywnych emocji w niezwykle delikatny sposób. nie mogłam się nasycić tą historią, ciągle było mi mało, pochłaniałam z pasją kolejne strony. Odrobinę rozczarowało mnie zakończenie, zbyt skrótowe jak na tak potężnie budowane napięcie. Dopisałabym jeszcze kilka rozdziałów, żeby w pełni usatysfakcjonować moją dociekliwą duszę, ale i tak to jedna z piękniejszych książek jakie miałam ostatnio przyjemność czytać. x
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Wybierz wariant produktu
|