Okładka książki Herody

Herody

Wydawca: Śląsk
wysyłka: 48h
ISBN: 9788381830607
EAN: 9788381830607
oprawa: oprawa: broszurowa
format: 210x148 mm
język: polski
liczba stron: 210
rok wydania: 2020
(0) Sprawdź recenzje
35,00 zł
DODAJ
DO KOSZYKA
dodaj do schowka
koszty dostawy

Opis produktu

Andrzej Niedoba urodził się 30 października 1940 roku w Nawsiu na Zaolziu. Jego stryj Władysław Niedoba, znany jako Jura spod Grónia, był jednym z założycieli Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie i jej wieloletnim kierownikiem artystycznym. Ojciec Adam Niedoba w 1950 roku założył Zespół Regionalny ?Wisła?. Pieśń ?Szumi jawor?, którą Adam i Andrzej Niedobowie stworzyli pod koniec lat 60. XX wieku, stała się nieoficjalnym hymnem górali beskidzkich. Andrzej Niedoba po ukończeniu studiów polonistycznych pracował jako spiker w telewizji w Krakowie, a później w Katowicach. Pisał również artykuły publicystyczne i reportaże, pracował w jedenastu śląskich i zaolziańskich redakcjach. Przez dekadę był naczelnym redaktorem rybnickich ?Nowin?. W 1978 roku debiutował jako dramaturg sztuką ?Skoczek? w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Wydał zbiory reportaży ?Siedemdziesiąt dziewięć godzin nocy? (1981), ?Piekłoniebo? (1989), a także ?Matka Ziemia? (2017). Jest autorem dramatów ?Rajska jabłonka?, ?Pakamera?, ?Górlandia?, ?Kim pani jest??. Ta ostatnia sztuka była pokazywana w Teatrze Telewizji, a zagrały w niej Krystyna Janda i Mirosława Dubrawska. Opublikował znakomitą opowieść rodzinną pt. ?Rzeka niepokorna. Saga cieszyńska?, w której spisał historię rodu Niedobów w skomplikowanych dziejach Śląska Cieszyńskiego. Powieść ?Herody? jest dramatycznym, świetnie napisanym eposem z dziejów społeczności Ziemi Śląska Cieszyńskiego w okresie II wojny światowej i w czasie głębokich przemian w burzliwych realiach drugiej połowy lat czterdziestych minionego wieku. (Od Redakcji) Wieczorami niosło się nad wioską klepanie kos, a od wczesnego rana kosiarze ruszali przed siebie równą tyralierą, która Michałowi i nie tylko jemu, przypominała tamtą tyralierę, tylko że wtedy to nie byli kosiarze, ale niemieccy żołnierze z wysoko zakasanymi rękawami ciemnozielonych mundurów. Szli szeroką ławą od samej doliny, dziwnie wolno i uważnie rozglądając się dookoła. I pewnie doszliby tak do samej Imielnicy na plac przed gminą, gdyby nagle nie rozszczekał się jeden cekaem od kościoła, a potem drugi od cmentarza. Tyraliera przypadła do ziemi i leżała tak na imielnickich ścierniskach do samego południa, aż do momentu, gdy w dolinie pojawiły się sapiące żuki i plunęły pierwszymi pociskami na najbliższe chałupy. Michał miał ten widok wyryty w pamięci aż do bólu, który kazał mu czasem zrywać się ze snu i krzyczeć na polskich żołnierzy, żeby uważali na dolinę, bo tamtędy zbliża się do nich śmierć. Ale żołnierze w Michałowych snach śmiali się tylko z niego, zapalali papierosy i odwra cali głowy na plac przed kościołem, gdzie w tym momencie pojawiły się właśnie wychodzące z mszy, przerwanej strzałami, imielnickie dziewczęta. Ema miała wtedy szesnaście lat, ale już była najładniejsza i w snach Michała nie popatrzyła wtedy na niego, nawet go nie zauważyła, tylko pognała z dziewuchami pod mur do wojskowych okopów. (Fragment powieści)
x
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj