Miłość w kolorze bieli

Szczerze mówiąc, nawet nie wiem kiedy przeczytałam tę książkę. Była tak lekka, przyjemna i zabawna, że czas przy niej zniknął błyskawicznie i pozostał jedynie niedosyt... Zdążyłam nawet poznać trochę świat mody ślubnej i różne cuda, jak chociażby fascynator... Na szczęście ta historia będzie kontynuowana.

Tym razem Magdalena Trubowicz zabiera nas do salonu sukien ślubnych. Nie jest to jednak zwykle, nudne misjsce, gdzie za wszelką cenę chcą nam wcisnąć kieckę z zeszłego sezonu. W tym salonie klient jest najważniejszy: jego dieta, ulubiony kolor, a nawet znak zodiaku wpływają na to, jak zostanie przyjęty. Salon jest rodzinnym biznesem prowadzonym przez trzy kobiety, a każda z nich jest samotna na swój własny sposób. Nie da się ukryć, że są zdrowo pokręconą rodzinką, ale właśnie dzięki temu osiągają sukcesy.

Minusem jest trochę za prosta fabuła i przelukrowane zakończenie, ale nawet mi to aż tak bardzo nie przeszkadzało. Polubiłam bowiem bohaterów i ich niecodzienne poczucie humoru. Największym plusem jest więc tutaj fakt, że Miłość w kolorze bieli rozluźnia czytelnika i wywołuje uśmiech na twarzy.

Miłość w kolorze bieli nie jest w niczym odkrywcze, ale ma w sobie mnóstwo ciepła, emocji i przemyśleń na temat miłości... Czy sześćdziesięciolatka ma prawo na nowe życie? Co ma zrobić dziewczyna po 5 latach dość szczęśliwego związku, w którym jednak od lat nie ma "tego czegoś" i kompromisy polegają jedynie na jej poświęcaniu własnych marzeń? Czy mężczyznę da się "ulepić" to własnych potrzeb? Pytań i dylematów jest tu znacznie więcej i czasem naprawdę dają do myślenia. Może i fabuła jest dość banalna i prosta do przewidzenia, ale przecież tak też bywa w życiu, prawda? Najważniejsze jest w tej książce jednak to, że niesie ze sobą przyjemność, jest lekka i zabawna. Bardzo przy niej odpoczęłam i dlatego mogę z czystym sercem polecić!